1. Ruckstürz (24:50)
2. Quitting Time (14:24)
3. La tendresse (12:57)
dodatkowo
4. Dreamdance (11:51)
- Bernd Kistenmacher (all electronics & effects)
Wydawca
Green Tree (Megaphone records)
1. Ruckstürz (24:50)
2. Quitting Time (14:24)
3. La tendresse (12:57)
dodatkowo
4. Dreamdance (11:51)
- Bernd Kistenmacher (all electronics & effects)
Wydawca
Green Tree (Megaphone records)
Wydawało mi się, że muzyka elektroniczna to kierunek nieco hermetyczny, będący „z boku” głównych nurtów, praktycznie już zamierający… Ale przyjaciel , który „siedzi” w tym stylu od lat mocno mnie zdumiał oświadczeniem, iż posiada w swoim zbiorze… ponad 3000 płyt z samą elektroniką !!! Tym mnie zaciekawił i po ustaleniu że disco polo to nie elektronika , oraz że jego zbiór to głównie „szkoła berlińska” a nie muzyka relaksacyjna – nie miałem wyjścia , musiałem go odwiedzić… Moja znajomość gatunku kończyła się na paru wykonawcach typu Tangerine Dream, Klaus Schulze , Jean Michel Jarre i Vangelis , oraz kilku mniej znanych, których odkryłem przypadkowo i byłem z tego dumny jak paw… Jednym z nich był Bernd Kistenmacher – dla mnie odkrycie niemal sensacyjne więc od razu odebrałem lekcję pokory – to ikona współczesnej elektroniki , klasyka szkoły berlińskiej , postać znana i podziwiana od połowy lat osiemdziesiątych…
Zadebiutował w 1986 roku znakomitą płytą Head-Visions . Był to okres w którym Schulze romansował z klasyką, Froese dostał soundtrckowej zadyszki, Jarre zaczął robić disco a Kraftwerk – techno… Rynek nie lubi pustki – pojawili się młodzi wykonawcy podążający ścieżkami wytyczonymi przez klasyków, ale te informacje już do naszego ciemnogrodu nie docierały… Oczywiście byli pasjonaci gatunku którzy własnymi kanałami ściągali płyty, często za kwoty które nawet takiego oszołoma – kolekcjonera jak ja wprawiły w osłupienie… Head-Visions to trzy utwory (w wersji cd jest bonus – doskonały dwunastominutowy Dreamdance). Powiew świeżości , lekkości i melancholii w stylu który zapoczątkował Klaus Schulze. Kosmiczne szumy, piękne, medytacyjne , analogowe akordy splatające się z pulsacyjnymi sekwencjami tworzą halucynogenny obraz el-muzyki który każdego fana starego dobrego Klausa rzuci na kolana… Oczywiście jak zwykle – moim, cholernie subiektywnym zdaniem…