Timewind

Oceń ten artykuł
(32 głosów)
(1975, album studyjny)
1. Bayreuth Return (30:25)
2. Wahnfried 1883 (28:29)

Czas całkowity: 58:54
reedycja z 2006roku:

CD1
1. Bayreuth Return (30:32)
2. Wahnfried 1883 (28:38)

CD2 (dodatkowy)
1. Echoes Of Time (38:42)
2. Solar Wind (12:35)
3. Windy Times (04:57)
- Klaus Schulze ( all instruments )
Więcej w tej kategorii: « Irrlicht Moondawn »

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Przemierzając krainę starożytnego rocka, nie sposób nie natrafić na byty rozwijające się doń równolegle. Wgłębiając się w rock psychodeliczny czy krautrock i mając odpowiedni zmysł szperacza, ciężko nie natrafić na takie albumy jak Electronic Meditation, Alpha Centauri, Zeit Tangerine Dream czy Irrlicht Klausa Schulze, jak ktoś podłubie głębiej, wyciągnie debiut Cluster z 1971 roku. I ciężko ocenić przynależność tychże do jakiejś wyższej kategorii systematycznej. (Biolodzy mówią o takich okazach incertae sedis). Czy to już jest rock czy muzyka elektroniczna? Lecz później przesłuchując późniejsze próby wyżej wymienionych, natrafia się na wczesną elektronikę, ambient... Tak między innymi stałem się miłośnikiem Tangerine Dream czy Klausa Schulze.

    Przechodząc ad rem. Timewind ma opinię opus magnum Klausa Schulze, najlepszej jego płyty. Ciężko się z tym zdaniem nie zgodzić. Brzmienie syntezatorów i sekwencerów do tej pory robi wrażenie niezwykle futurystycznego, początkowo ciężko uwierzyć, iż mamy do czynienia z albumem powstałym w 1975 roku. Tym bardziej należy sobie wyobrazić, że obsłużył to wszystko jeden człowiek z jednej klawiatury koordynującej - techniczna smykałka doprowadziła Schulzego do stworzenia na wskroś prototypu MIDI.

    Płyta w oryginalnej wersji zawiera raptem dwa utwory. Już same tytuły sugerują - jak "Bayreuth Return" - że to hołd złożony Wagnerowi. "Wahnfried 1883" to z kolei od później używanego przez Schulze pseudonimu, pod którym nagrał kilka albumów. Po zetknięciu się z Tangerine Dream - nie mówię tu o Zeit, najtrudniejszej płycie grupy! - Schulze może się wydawać wręcz dziwny. Początkowo wydaje się trudniejszy niż Tangerine Dream okresu virginowskiego. Powodem jest właśnie bardzo minimalistyczny charakter tych utworów oraz ich długość, około pół godziny. Spotykałem się z opiniami, że jest nudna. A gdzież tam! - znakomicie pobudza wyobraźnię oraz jest świetnym tłem do pracy.

    Najlepszy Schulze zdecydowanie, pięć gwiazdek to za mało.

    Edwin Sieredziński czwartek, 11, wrzesień 2014 12:33 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.