Heaven And Hell

Oceń ten artykuł
(76 głosów)
(1975, album studyjny)

1. Heaven and Hell, Part One (21:58)
a) Bacchanale - 4:40
b) Symphony to the Powers B - 8:18
c) Movement 3 - 4:03
d) So Long Ago, So Clear - 5:00
2. Heaven and Hell, Part Two (21:16)
a) Intestinal Bat - 3:18
b) Needles and Bones - 3:22
c) 12 O'Clock - 8:48
d) Aries - 2:05
e) A Way - 3:45

   Czas całkowity: 43:24

Vangelis Papathanassiou: piano, Moog, Fender Rhodes, synthesizers, percussion, drums

Guests:
Jon Anderson: vocal
Vana Veroutis: vocal
English Chamber Choir: vocals

Więcej w tej kategorii: « Sex Power Albedo 0.39 »

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Rock elektroniczny… kolejna absurdalna nazwa, która mnie rozśmiesza za każdym razem, bo na zasadzie absurdu wrzuca do jednego wora tak różne światy jak Klaus Schulze i Tangerine Dream z jednej strony , Kraftwerk i Jean Michell Jarre z drugiej i Isao Tomitę wraz z Vangelisem z trzeciej… Ale żyjemy w oparach absurdu więc „nie dziwi nic…” Biała róża jest kremowa, dlatego mówimy, że jest biała. Biała kapusta jest zielona, dlatego mówimy, że jest biała. Czerwona kapusta jest fioletowa, dlatego mówimy, że jest czerwona. Białe winogrona są zielone, dlatego mówimy, że są białe.
    Białe wino jest żółte, dlatego mówimy, że jest białe. Szufladkowanie muzy zostawiam więc „fachowcom” a ja wolę pochylić się nad treścią. Heaven and Hell jest moim (cholernie subiektywnym, oczywiście…) zdaniem najwybitniejszym dziełem Ewangelos Odiseas Papatanasiu, bo to jego prawdziwe imię. Swiat go poznał jako Vangelisa. Poznał i pokochał, bo czyż można być obojętnym na tak piękne dzwięki…? Początkowy okres jego twórczości przyniósł szereg wybitnych płyt , które weszły na stałe do tzw kanonu elektroniki , a ta płyta jest niewątpliwym diamentem w tej kolii… Jedynie 2 utwory,dwie suity, 42 minuty muzyki.. Muzyki miejscami monumentalnej, miejscami delikatnej i zwiewnej, nieziemsko pięknej… To właśnie tu jest przepiękna, pięciominutowa ballada „So Long Ago, So Clear” - bajecznie zaśpiewana przez Jona Andersona (YES). To był początek wspólnych nagrań Vangelisa i Andersona – efekt przyjazni która się między nimi wywiązała podczas wspólnych prób z Yesami – bo były plany sciągnięcia greka do tej grupy, jednak okazał się on zbyt dużą osobowością dla Squiera. Ostatecznie klawiszowcem Yes został Rick Wakeman z pożytkiem dla Vangelisa , bo zaowocowało to szeregiem znakomitych płyt zarówno Yesów jak i samego Vangelisa…
    Wracając do Heaven and Hell… to chyba najbardziej progresywny album Vangelisa. Poza instrumentami elektronicznymi mamy tu „żywą” perkusję i bas, (gra na nich sam Vangelis) , wspaniałe chóry i drugi wokal, tym razem damski -Vana Veroutis . Dzięki niej pojawia się na płycie druga perełka („So Long Ago, So Clear” była pierwszą…) czyli jedna z najpiękniejszych wokaliz w historii rocka, cudownie wspomagana przez chór…. To kompozycyjny majstersztyk , który wniósł Vangelisa czołową pozycję w tym gatunku muzyki. Znakomita płyta, absolutny klasyk i kanon, który powinien poznać KAŻDY fan rocka progresywnego. Oczywiście jak zwykle moim, cholernie subiektywnym zdaniem….

    Aleksander Król sobota, 16, luty 2013 14:03 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.