2. A Last Straw (5:46)
3. Little Red Riding Hood Hit the Road (7:38)
4. Alifib (6:55)
5. Alife (6:31)
6. Little Red Robin Hood Hit the Road (6:08)
Czas całkowity: 39:37
- Richard Sinclair ( bass )
- Hugh Hopper ( bass )
- Laurie Allan ( drums )
oraz:
- Mongezi Feza ( trumpet )
- Ivor Cutler ( voice, baritone concertina )
- Gary Windo ( bass clarinet, tenor saxophone )
- Fred Frith ( viola )
- Mike Oldfield ( guitar )
- Alfreda Benge ( voice )
1 komentarz
-
Dziś znów mnie naszło, aby zrecenzować wyjątkową płytę wyjątkowego artysty. Płyty, która jest wynikiem poszukiwań przez Wyatta własnej drogi artystycznej, poszukiwań recepty, na muzykę piękną i ponadczasową, której uroki nie przemijają niezależnie od mody. Muzyki, która nie podąża za modą, ale która też przez to nigdy się nie wydaje przestarzała.
Mikołaj Gołembiowski wtorek, 18, styczeń 2011 17:10 Link do komentarza
Kilka walorów Rock Bottom powoduje, że ten album zasługuje na określenie 'fenomenalny'. Walory te wynikają zazwyczaj z pewnych kontrastujących ze sobą cech. Po pierwsze, mamy tu muzykę awangardową, a więc nie stroniącą od nowoczesnych rozwiązań i eksperymentów. Ale, w przeciwieństwie do wielu avant-rockowych płyt nie jest to prosty zapis eksperymentów oddany słuchaczowi do oceny, lecz bardzo skrupulatnie skomponowane i przemyślane dzieło. Po drugie, mamy tu świadectwo niezwykłej muzycznej erudycji autora, a z drugiej album niesamowicie spójny w odbiorze. Można powiedzieć z jednej strony: czego tam nie ma? a z drugiej: to jest w 100% czysty Wyatt i nikt inny. Po czwarte, wydaje się, że aby móc dokonać porządnej analizy tej muzyki, zrozumieć wszystko, o co tam chodzi, trzeba byłoby być przynajmniej takim samym erudytą jak sam Wyatt, co jest opcją zarówno dla autora tej recenzji, jak i większości słuchaczy niedostępną. Z drugiej strony wydaje się, że płyta jest dość oczywista w odbiorze na bezpośrednim, emocjonalnym poziomie. Awangardowa zabawa technikami komponowania i wydobywania dźwięku kontrastuje tu z dość jednorodnym melancholijnym nastrojem, infantylna, dadaistyczna zabawa z poważną tematyką. Wydaje się, że Wyatt wykorzystał tu cały swój warsztat, wiedzę i talent, by stworzyć swoje opus magnum, z drugiej zaś - powie ktoś - to przecież sześć piosenek, niezwykłych, awangardowych, ale wciąż piosenek.
Aby zachęcić czytelników, którzy nie mają specjalnego doświadczenia z awangardą, przedstawię krótką analizę pierwszego utworu Sea song, który jest najprostszą w odbiorze kompozycją. Jest to piękna progresywna ballada, której melodyka może budzić skojarzenia z twórczością Petera Hammila i Van Der Graaf Generator. Początkowo - świetna melodia i oszczędne dźwięki pianina i instrumentów imitujących jakby łagodnie rozkołysane, migające odblaski słońca, czy też księżyca na powierzchni wody. W trakcie trwania utworu morze się burzy - pojawia się coraz więcej atonalnych wstawek, by w części instrumentalnej zamienić się prawie całkowicie w awangardowy kontrolowany chaos. Sztorm mija, morze się uspokaja, chaos milknie, słyszymy kojąco brzmiące, rozkołysane chórki. Cudowne, nieprawdaż? Tyle smaczków w jednej, niedługiej, w miarę prostej w odbiorze rockowej piosence.
Mam nadzieję, że zachęciłem Ciebie, Drogi Czytelniku, do sięgnięcia po ten niezwykły album. Jeśli jeszcze nie znasz tej muzyki, wierz mi - warto poznać. Liczę, że podobnie jak i ja, po zapoznaniu się z zawartym na niej materiałem, nie będziesz mógł sobie już wyobrazić świata muzyki rockowej bez Roberta Wyatta.
Albumy wg lat
Recenzje Scena Canterbury
- Swego czasu na Esensji ukazał się wykaz rzekomo najdziwniejszych płyt… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Radio Gnome Invisible Vol. 1 - Flying Teapot (Gong)
- Po przerobieniu King Crimson lat siedemdziesiątych szybko natrafia się na… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Third (Soft Machine, The)
- Scena Canterbury należy do mniej spopularyzowanych obszarów w progresywno-rockowym świecie.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Camembert Electrique (Gong)
- Nawiązania do stylu grup z Canterbury są obecne w twórczości… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Burden Of Proof (Soft Machine Legacy)
- Nie jestem pewien czy mogę sam siebie określić jako wielkiego… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Grides (Soft Machine, The)
- Supersister… Dziwna nazwa, dziwny zespół… Ale granie znakomite. Mocno w… Skomentowane przez Aleksander Król Present From Nancy (Supersister)
- Beligijski zespół Cos często wrzucany jest do jednej przegródki z… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Viva Boma (Cos)
- Quiet Sun to kolejny projekt z kręgu Sceny z Canterbury,… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Mainstream (Quiet Sun)
- Ta płyta to zapis najlepszych lat Steve'a. W końcówce lat… Skomentowane przez Konrad Niemiec Live Herald (Hillage, Steve)
- Zespół po odejściu Roberta Wyatta (1971) w zasadzie zupełnie utracił… Skomentowane przez alek filipowski Six (Soft Machine, The)