2. Digital Girl (4:23)
3. How To Stay Alive (8:06)
4. Escape Control Delete (7:58)
5. Yoni Poem (2:09)
6. Dance With The Pixies (4:37)
7. Wacky Baccy Banker (8:21)
8. The Year 2032 (5:39)
9. Robo-Warriors (3:00)
10. Guitar Zero (4:55)
11. The Gris Gris Girl (6:29)
12. Wave And A Particle (2:05)
13. Pinkle Ponkle (4:35)
14. Portal (7:08)
Czas całkowity: 75:29
- Gilli Smyth (space whisper)
- Steve Hillage (guitar)
- Miquette Giraudy (synthesizer, vocals)
- Mike Howlett (bass)
- Chris Taylor (drums)
1 komentarz
-
Najnowsza propozycja zespołu to pierwszy od 1974 r. album nagrany w oryginalnym składzie i zapowiadany jako kontynuacja najbardziej znanego dzieła Gong, trylogii 'Radio Gnome', w skład której wchodzą płyty 'Flying Teapot', 'Angel's Egg' i 'You'. Całość trwa 75 min! Szef zespołu, Daevid Allen, 15 stycznia skończył 71 lat i zaskakuje nas pozytywnie jak nigdy dotąd. Nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem Gong, bardziej ceniłem klon zespołu Pierre's Moerlen Gong, który poszedł w kierunku jazz-rocka i fusion, jednak po pierwszym przesłuchaniu płyty '2032' byłem tak pozytywnie zaskoczony, jak nigdy dotąd, słuchając jakiejkolwiek płyty Gong. Pierwsze na co zwróciłem uwagę to doskonała jakość i głębia dźwięku, wszystko brzmi tu soczyście i mocno tzn. perkusja i bas są tu perfekcyjnie nagłośnione. Powrót po ponad 30 latach Steve'a Hillage i jego partnerki Miquette Giraudy od razu słychać, już na początku płyty pojawia się charakterystyczna gitara Hillage'a i typowy dla niego 'space sound'. Pierwszy kawałek 'City of self fascination' zaczyna się mocną perkusją i pojawia się charakterystyczny śpiew Allena, potem jazzujący saksofon Diedera Malherbe a w tle wspaniała gitara Steve'a Hillage. Następne utwory są jeszcze lepsze, sporo tu psychodelii, ostrego rocka, nietypowych rytmów a wszystko oprawione w charakterystyczne space rockowe efekty dźwiękowe. Wyróżniłbym jeszcze trzeci otwór 'How to stay alive' - totalny odjazd! Orientalny klimat, gitara Hillage'a, rapujący Allen i psychodeliczna Miquette Giraudy. Ostatni czternasty utwór po prostu zwala z nóg! Ostre space rockowe granie, jakby żywcem wyjęte z solowej płyty Hillage'a. Od razu słychać, kto jest kompozytorem tego kawałka. Album zachwyci dawnych fanów zespołu i bez wątpienia przysporzy mu wielu nowych, których porwie fantastycznym brzmieniem i świeżością zadziwiającą u muzyków z 40-letnim stażem. Oryginalności nie odmówi mu nikt - tak jak Gong nie gra żaden inny zespół i chwała im za to!
Mirosław Konieczny poniedziałek, 18, styczeń 2010 14:27 Link do komentarza
Albumy wg lat
Recenzje Scena Canterbury
- Swego czasu na Esensji ukazał się wykaz rzekomo najdziwniejszych płyt… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Radio Gnome Invisible Vol. 1 - Flying Teapot (Gong)
- Po przerobieniu King Crimson lat siedemdziesiątych szybko natrafia się na… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Third (Soft Machine, The)
- Scena Canterbury należy do mniej spopularyzowanych obszarów w progresywno-rockowym świecie.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Camembert Electrique (Gong)
- Nawiązania do stylu grup z Canterbury są obecne w twórczości… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Burden Of Proof (Soft Machine Legacy)
- Nie jestem pewien czy mogę sam siebie określić jako wielkiego… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Grides (Soft Machine, The)
- Supersister… Dziwna nazwa, dziwny zespół… Ale granie znakomite. Mocno w… Skomentowane przez Aleksander Król Present From Nancy (Supersister)
- Beligijski zespół Cos często wrzucany jest do jednej przegródki z… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Viva Boma (Cos)
- Quiet Sun to kolejny projekt z kręgu Sceny z Canterbury,… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Mainstream (Quiet Sun)
- Ta płyta to zapis najlepszych lat Steve'a. W końcówce lat… Skomentowane przez Konrad Niemiec Live Herald (Hillage, Steve)
- Zespół po odejściu Roberta Wyatta (1971) w zasadzie zupełnie utracił… Skomentowane przez alek filipowski Six (Soft Machine, The)