Najnowsza propozycja zespołu to pierwszy od 1974 r. album nagrany w oryginalnym składzie i zapowiadany jako kontynuacja najbardziej znanego dzieła Gong, trylogii 'Radio Gnome', w skład której wchodzą płyty 'Flying Teapot', 'Angel's Egg' i 'You'. Całość trwa 75 min! Szef zespołu, Daevid Allen, 15 stycznia skończył 71 lat i zaskakuje nas pozytywnie jak nigdy dotąd. Nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem Gong, bardziej ceniłem klon zespołu Pierre's Moerlen Gong, który poszedł w kierunku jazz-rocka i fusion, jednak po pierwszym przesłuchaniu płyty '2032' byłem tak pozytywnie zaskoczony, jak nigdy dotąd, słuchając jakiejkolwiek płyty Gong. Pierwsze na co zwróciłem uwagę to doskonała jakość i głębia dźwięku, wszystko brzmi tu soczyście i mocno tzn. perkusja i bas są tu perfekcyjnie nagłośnione. Powrót po ponad 30 latach Steve'a Hillage i jego partnerki Miquette Giraudy od razu słychać, już na początku płyty pojawia się charakterystyczna gitara Hillage'a i typowy dla niego 'space sound'. Pierwszy kawałek 'City of self fascination' zaczyna się mocną perkusją i pojawia się charakterystyczny śpiew Allena, potem jazzujący saksofon Diedera Malherbe a w tle wspaniała gitara Steve'a Hillage. Następne utwory są jeszcze lepsze, sporo tu psychodelii, ostrego rocka, nietypowych rytmów a wszystko oprawione w charakterystyczne space rockowe efekty dźwiękowe. Wyróżniłbym jeszcze trzeci otwór 'How to stay alive' - totalny odjazd! Orientalny klimat, gitara Hillage'a, rapujący Allen i psychodeliczna Miquette Giraudy. Ostatni czternasty utwór po prostu zwala z nóg! Ostre space rockowe granie, jakby żywcem wyjęte z solowej płyty Hillage'a. Od razu słychać, kto jest kompozytorem tego kawałka. Album zachwyci dawnych fanów zespołu i bez wątpienia przysporzy mu wielu nowych, których porwie fantastycznym brzmieniem i świeżością zadziwiającą u muzyków z 40-letnim stażem. Oryginalności nie odmówi mu nikt - tak jak Gong nie gra żaden inny zespół i chwała im za to!
Mirosław Konieczny poniedziałek, 18, styczeń 2010 14:27 Link do komentarza