Uncle Meat

Oceń ten artykuł
(23 głosów)
(1969, album studyjny)
DISC 1
1. Uncle Meat: Main Title Theme 1:55
2. The Voice Of Cheese 0:26
3. Nine Types Of Industrial Pollution 6:00
4. Zolar Czakl 0:54
5. Dog Breath, In The Year Of The Plague 3:59
6. The Legend Of The Golden Arches 3:27
7. Louie Louie (At the Royal Albert Hall in London) (Berry) 2:18
8. The Dog Breath Variations 1:48
9. Sleeping In A Jar 0:50
10. Our Bizarre Relationship 1:05
11. The Uncle Meat Variations 4:46
12. Electric Aunt Jemima 1:46
13. Prelude To King Kong 3:38
14. God Bless America (Live at the Whisky A Go Go) (Berlin) 1:10
15. A Pound For A Brown On The Bus 1:29
16. Ian Underwood Whips It Out (Live on stage in Copenhagen) 5:05
17. Mr. Green Genes 3:14
18. We Can Shoot You 2:03
19. “If We'd All Been Living In California...” 1:14
20. The Air 2:57
21. Project X 4:48
22. Cruising For Burgers 2:18

DISC 2
1. Uncle Meat Film Excerpt Part I 37:34
2. Tengo Na Minchia Tanta 3:46
3. Uncle Meat Film Excerpt Part II 3:51
4. King Kong Itself (as played by the Mothers in a studio) 0:51
5. King Kong (its magnificence as interpreted by Dom DeWild) 1:19
6. King Kong (as Motorhead explains it) 1:45
7. King Kong (the Gardner Varieties) 6:17
8. King Kong (as played by 3 deranged Good Humor Trucks) 0:33
9. King Kong (live on a flat bed diesel in the middle of a race track at a Miami Pop Festival... the Underwood ramifications) 7:25

Czas całkowity:  120:31
- Frank Zappa (guitar, low grade vocals, percussion)
- Ray Collins (swell vocals)
- Jimmy Carl Black (drums, droll humor, poverty)
- Roy Estrada (bass, chesseburgers, pachuco falsetto)
- Don (Dom De Wild) Preston (electric piano, tarot cards, brown rice)
- Billy (The Oozer) Mundi (drums on some pieces before he quit to join RHINOCEROS)
- Bunk (Sweetpants) Gardner (piccolo, flute, clarinet, bass clarinet, soprano sax, alto sax, tenor sax, bassoon, all of these electric and/or non-electric depending)
- Ian Underwood (electric organ, piano, harpsichord, celeste, flute, clarinet, alto sax, baritone sax, special assistance, copyist, industrial relations & teen appeal)
- Artie (With the Green Mustache) Tripp (drums, timpani, vibes, marimba, xylophone, wood blocks, bells, small chimes, cheerful outlook & specific enquiries)
- Euclid James (Motorhead/Motorishi) Sherwood (pop star, frenetic tenor sax stylings, tambourine, choreography, obstinance & equipment setter-upper when he's not hustling local groupies)

1 komentarz

  • Konrad Niemiec

    Szósty album Franka Zappy ukazał się w kwietniu 1969 roku. Zapowiadał już rzeczy wielkie. Jeśli to co zrobili do tej pory już było wielkie, to z każdą następną płytą Zappa i The Mothers dorośleli. Dojrzewali muzycznie i stawali się wirtuozami. Sam Zappa dojrzewał do bardziej skomplikowanych form (jeśli oczywiście „Lumpy Gravy” było mało skomplikowane). Jazz-rockowe klimaty rodziły się w głowie mistrza i szukały ujścia.
    „Wójcio Mięsko” to jeden z przedstawicieli takich skomplikowanych klimatów. Płyta skomplikowana i nietuzinkowa.
    Już sama okładka Cala Schenkela mówi sama za siebie. Bardzo apetyczne zdjęcie uzębienia, złagodzone co prawda kolorowym kolażem robi duże wrażenie. Na tej okładce jest dopisek – “Większość zawartej tu muzyki pochodzi z filmu The Mothers Of Invention pod tym samym tytułem (chodzi o tytuł “Uncle Meat”), który nigdy nie ukończyliśmy z powodu braku kasy”. Nic dodać, nic ująć. Ta informacja pochodzi z wydania winylowego. Na wydaniu CD jako dodatek znajduje się koszmarnie przegadane 40 minut z tego filmu – czyli obszerne fragmenty ścieżki dźwiękowej. No słuchać się tego nie da, ale jako ciekawostka dla wtajemniczonych jest cenna. Te fragmenty rozpoczynają drugi z dysków CD. Części ścieżki filmowej są przedzielone utworem „Tengo Na Minchia Tanta” nagranym w 1982 roku.
    Muzycznie płyta bardzo zróżnicowana. To mieszanka jazzu, muzyki klasycznej, rytmów doo-wop, bluesa i rock’and’rolla. Jest tu wszystko czego oczekiwali miłośnicy talentu Zappy i kilka zaskoczeń. Najważniejszym utworem z płyty jest często grywany na koncertach i coverowany przez innych utwór „King Kong”. Ta składająca się z kilku fragmentów suita to mix pomysłów i odjazdowego grania. Znakomity temat, kapitalne solówki i dużo jazz-rockowej energii powoduje, że kawałek ten na długo pozostaje w pamięci.
    Wiele tematów z tej płyty pojawiało się w późniejszych dokonaniach koncertowych Franka. Utwór King Kong był grany na koncertach aż do końca kariery Franka, zatem mamy do czynienia z płytą ponadczasową, która powinien znać każdy.
    Każdy bez wyjątku.
    Może nie każdy ją zrozumie i doceni, ale zawsze może się pochwalić wśród znajomych, że zna Zappę.

    Konrad Niemiec wtorek, 20, listopad 2012 19:05 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.