W poprzedniej recenzji Cluster wskazałem na niespotykaną kreatywność tego duetu w uzyskiwaniu nieznanych wcześniej efektów dźwiękowych - bez jakichkolwiek syntezatorów. Dało to płytę nieprawdopodobną, o niespotykanym klimacie, wymykającą się wszelkim klasyfikacjom.
Drugi album grupy jest inny. Kompozycyjnie bardziej oszczędny i minimalistyczny, zbliża się tutaj do powtarzalnych instrumentalnych pasaży występujących u innych zespołów krautrocka. Pamiętając poprzednie zmiany brzmienia, przechodzenie jednych struktur atonalnych w drugie, "II" może wydać się wręcz monotonna. Pojawiają się też nieprzetworzone instrumenty, jak chociażby organy w utworze "Georgel" - zresztą moim ulubionym utworze z tej płyty, jest w nim pewna nutka romantyzmu obok mechanicznej i elektronicznej całości albumu. Organicznego brzmienia elektroniki uświadczyć można trochę w utworze "Live In Der Fabrik" - swoistym zwiastunie industrialu i noise'u, rozwijanych później na przełomie lat 70. i 80., już przez zespoły innej proweniencji - nie wywodzących się z psychodelicznego rocka, lecz z punka. Wizjonerstwa zatem trochę było i na tej płycie; wybiegania w przyszłość. Pojawia się też brzmienie spokojnej gitary elektrycznej jak w "Plas".
Album bardziej zbliża się do typowego krautrocka, pozbawiony jest tego drapieżnego radykalizmu i innowacyjności, co wcześniejsza płyta - co zarówno pod względem kompozycyjnym jak i operowania dźwiękiem wbić może w fotel. Z drugiej strony ciężko nagrać dwa świetne albumy pod rząd; bardzo nielicznym się to udawało. "Dwójka" jest jednak zdecydowanie przystępniejsza niż "71" i można od niej rozpocząć przygodę z opisywanym tutaj jednym z pionierów muzyki elektronicznej. Jeśli ktoś się mierzył z Tangerine Dream albo Kraftwerk, powinien sobie z tą płytą dać radę. Zdecydowanie bardziej strawna, mniej psychodeliczna, nie wymaga szczególnego męczenia się z wielokrotnym odsłuchiwaniem.
Mocne 4,5.