Zuckerzeit

Oceń ten artykuł
(4 głosów)
(1974, album studyjny)
1. Hollywood (4:40)
2. Caramel (3:00)
3. Rote Riki (6:10)
4. Rosa (4:08)
5. Caramba (3:55)
6. Fotschi Tong (4:15)
7. James (3:18)
8. Marzipan (3:15)
9. Rotor (2:38)
10. Heisse Lippen (2:20)

Czas całkowity: 37:39
- Dieter Moebius ( bass, electronics )
- Hans-Joachim Roedelius ( electronics )
Więcej w tej kategorii: « 71 Sowiesoso »

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Pierwsze płyty Cluster mają dosyć nieregularne, często atonalne brzmienie, również dosyć ostre i mechaniczne, mają w sobie dużo ambientu, choć i drażliwości industrialu. Drugi album jest nieco delikatniejszy...

    ...a trzeci, Zuckerzeit, w porównaniu z poprzednimi jest znacznie bardziej przystępny i łatwiej go osadzić w powszechnych kanonach muzyki. Patrząc na wczesną muzykę elektroniczną, pierwszy album można umieścić obok Electronic Sound George'a Harrisona, obydwa są niewątpliwie dziełami awangardowymi. Natomiast drugi śmiało można stawiać obok Popcorn Gershona Kingsleya, a dlaczego?

    Brzmienie Zuckerzeit jest znacznie lżejsze. Cluster zdecydował się na zastosowanie motorik, przez co i struktura utworów stała się prostsza, a przez to dla wielu słuchaczy - w tym dopiero poznających ten zespół - może okazać się przyjemniejsza. Poszczególne "kawałki" są również krótsze, żaden nie przekracza 7 minut długości. Motorik został zapożyczony od Neu! i wywodzi się ze współpracy z Michaelem Rotherem w ramach zespołu Harmonia; ów również odpowiadał za produkcję tego albumu.

    Jedne utwory mają rockową ekspresję, inne antycypują elektro-pop lat osiemdziesiąt - nie ma co oszukiwać, są nieco cukierkowe, a jeszcze inne zbliżają się do pionierów industrialu jak Throbbing Gristle czy Cabaraite Voltaire. Struktura utworów oraz elektroniczne brzmienie przywodzić może również nowojorski proto-punkowy duet Suicide. W każdym razie mamy tutaj podróż przez różne nastroje, zdecydowanie sielankowe - od słodkich "Rosa", "Marzipan" czy "Fotchi Tong", przez energiczne "Hollywood" i "Carramba", aż po nieco knajpiany bluesowaty "James". Na tej płycie już nie odnajdzie się mroku, pewnego psychodelicznego czy klaustrofobicznego posmaku, jaki dawał się odczuwać na pierwszych dwóch. W końcu Zuckerzeit znaczy tyle, co Cukierkowy Czas.

    Płyta inna niż pierwsze dwie, które wolę. Wolę krautrock o genezie psychodeliczno-rockowej, a 71 czy II jeszcze można w tym nurcie umieścić. Nie mniej jednak Zuckerzeit jest albumem bardzo przyjemnym, wartym szerszego rozpropagowania. Z mojej strony 4,5/5.

    Edwin Sieredziński środa, 18, czerwiec 2014 01:07 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.