A+ A A-

Pocket Symphony

Oceń ten artykuł
(19 głosów)
(2007, album studyjny)
1. Space Maker
2. Once Upon a Time
3. One Hell of a Party (Featuring Jarvis Cocker)
4. Napalm Love
5. Mayfair Song
6. Left Bank
7. Photograph
8. Mer Du Japon
9. Lost Message
10.Somewhere Between Waking and Sleeping (Featuring N. Hannon)
11.Redhead Girl
12.Night Sight
Nicolas Godin - guitar, bas, vocals, vocoder
Jean-Benoît Dunckel - vocals, piano, keyboards

Więcej w tej kategorii: « Premiers Symptomes Love 2 »

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Nie od razu polubiłem następczynię 'Talkie Walkie'. Po pierwszych przesłuchaniach oceniłem, że album 'Pocket Symphony' jest jednostajny, mało chwytliwy i nudnawy. Typowy przykład pochopnej oceny, którą przyszło mi zweryfikować po następnych przesłuchaniach. Dopiero bowiem wtedy, gdy da się muzyce zawartej na Pocket Symphony' szansę i wysłucha się jej w skupieniu, można docenić całe bogactwo aranżacyjne i melodyczne tego albumu. Niestety, moją pierwszą reakcję podzieliła chyba większość sympatyków Air, bo album 'Pocket Symphony' jakiejś oszałamiającej kariery na listach przebojów nie zrobił: na liście przebojów Billboardu był jedynie przez 3 tygodnie i doczłapał się do 40 pozycji, w Wielkiej Brytanii było tylko trochę lepiej (22 miejsce). A szkoda, ponieważ 'Pocket Symphony' to album pełen uroczych nagrań, a przy tym bardziej zwarty i mroczniejszy niż płyta 'Talkie Walkie'.

    Początek 'Pocket Symphony' jest niemal bliźniaczo podobny do 'Talkie Walkie': pierwsze nagranie, delikatny, akustyczny i bardzo przestrzenny 'Space Maker', jest swoistym, bardzo melodyjnym (aż chce się wymruczeć główny temat) wprowadzeniem do całego albumu, drugim zaś utworem jest absolutny killer, czyli 'Once Upon the Time'. Dużo w nim podobieństw do 'Cherry Blossom Girl' z poprzedniego albumu: na flecie znów gra pan Malik Mezzadri (choć tu jego rola jest raczej drugoplanowa), ozdobą nagrania jest też równie udana jak w 'Cherry...' partia fortepianu. A gdy po drugiej minucie do głosu dochodzą nieco psychodeliczne syntezatorowe ozdobniki, robi się naprawdę magicznie. Piękne, misternie wycyzelowane nagranie. 'Don't try to be on time, don't try tu run after time...'

    Niespodzianki zaczynają się później. Słowa kolejnego nagrania ('One Hell of a Party') napisał i wyśpiewał pan Jarvis Cocker, dobrze znany z britpopowego Pulp. Smutny, klaustrofobiczny tekst o ślepym zaułku, w którym każdy z nas może się znaleźć, gdy życie splącze się w gordyjski węzeł, osadzono w minimalistycznej melodii, kreowanej głównie przez bardzo oszczędną fortepianową grę pana Godina i nietypowe brzmienie japońskich instrumentów, którymi są: koto (rodzaj cytry) i samisen (trzystrunowa gitara). 'Napalm Love' przynosi więcej rytmu, bardzo fajnie brzmią w nim refrenowe chórki obu panów: 'how strange is your love, how tough is your love'. 'Mayfair' to fortepianowo-syntezatorowe instrumentalne cacko z uroczymi vocoderowymi chórkami, prowadzące do kolejnej melancholijnej piosenki 'Left Bank', opartej na ładnych partiach gitary akustycznej i traktującej o bezskutecznych poszukiwaniach drugiej połówki. Piękne, rozmarzone, lekko melancholijne nagranie. Smutne, ale jak to śpiewali Starsi Panowie: 'to był smuteczek nieduży, melancholijka niewielka...'.

    Siódme na płycie jest TO nagranie. Absolutnie wspaniałe. 'Photograph'. Prościutki, dość błahy tekst o tak wielkiej gwieździe muzyki, że nawet aniołowie chcieliby mieć jej fotografię, ale jaka temu towarzyszy oprawa! Duża w tym zasługa pana Mezzadriego, który wzbogaca utwór piękną solówką, a nie można też zapomnieć o wybornej partii basu i gitary akustycznej. Co można powiedzieć: świetne nagranie. Po 'Photograph' następuje rytmiczne 'Mer du Japon', znowu z towarzyszeniem japońskiego instrumentarium, przypominające nieco utwory, jakie Air nagrywali na swoich pierwszych płytach. 'Lost Message' to kolejne instrumentalne nagranie, bardzo klimatyczne i eteryczne. Co ciekawe, pan Godin wspominał w wywiadach, że w założeniu miała to być współczesna wersja soundtracku do filmu o figlarnych przygodach niejakiej Emanuelle ;-). Coś w tym jest, bo melodia jest dość zmysłowa i 'filmowa'. W dziesiątym na płycie 'Somewhere Between Waking and Sleeping' znowu maczał palce pan Cocker, który wespół z Neilem Hannonem z The Divine Comedy popełnił tekst utworu, traktujący mniej więcej o tym, co zapowiada tytuł. Od strony wokalnej w nagraniu udzielił się już tylko pan Hannon i zrobił to bardzo dobrze. Jego zbolały głos idealnie pasuje do tego nieco sennego utworu. Inspiracją dla kolejnego na płycie 'Redhead Girl' było 'Pachnidło' Patricka Suskinda. Na tej kanwie panowie z Air stworzyli ilustrację opowieści o niezwykłym zapachu, cechującym dorastające piękności: 'when the readhead girl goes by, it's a dream with open eyses'. Ponownie, nagranie to mogłoby być wykorzystane jako podkład do scen z jakiegoś filmu. Płytę zamyka instrumentalny, improwizowany 'Night Sight', z bardzo ciepłą partią pianina Rhodesa. Znakomite, kołyszące do snu zwieńczenie całego albumu.

    Bardzo dobry to album, ze wszech miar godny polecenia. Nie jest może aż tak melodyjny i beztroski, jak 'Talkie Walkie', ale za to spójniejszy. Panowie Godin i Dunckel ostatecznie już wypracowali swój oryginalny styl, który odróżnia ich od reszty produkcji z kręgu retro-elektro. Z przyczyn oczywistych, progrocka na tej płycie nie znajdziemy, ale nawet progresywni fani mogą przecież od czasu do czasu odsapnąć przy innej muzyce, czyż nie?
    4/5

    Michał Jurek wtorek, 26, październik 2010 19:01 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.