2. Instant Pussy
3. Signed Curtain
4. Part Of The Dance
5. Instant Kitten
6. Dedicated To Hugh, But You Weren't Listening
7. Beer As In Braindeer
8. Immediate Curtain
- Dave Sinclair ( keyboards )
- Bill MacCormick ( bass )
- Phil Miller ( guitar )
oraz:
- Dave McRae ( keyboards )
2 komentarzy
-
Ludzie czasem kłócą się o głupoty. Zazwyczaj głupoty, przez które dochodzi do spięcia miedzy nawet najlepszymi przyjaciółmi są głupotami dla wszystkich tylko nie dla poróżnionych przyjaciół. Skąd te refleksje natury ogólnej? Robert Wyatt pewnego dnia pokłócił się z kolegami z Soft Machine. Poszło o głupotę. Robert chciał bowiem nie tylko grać na perkusji, ale i śpiewać. Rzecz nie tyle precedensowa, co niezwykła, gdy idzie o kapele rockowe. Tymczasem koledzy z zespołu nie byli tym zachwyceni. Uznali, że nie potrzebują wokalu na swoich płytach. Robert zaś uznał, że skoro tak, to on nie potrzebuje takiego zespołu. Drogi Wyatta i Soft Machine rozeszły się.
jacek chudzik wtorek, 09, czerwiec 2009 20:59 Link do komentarza
Popadając znowu w sentencjonalizm, zauważyć trzeba, iż nie wszystkie rozstania odbywają się sprawnie. Ogólnie pojęte komplikacje zdają się być nieodłączną cechą tychże. Jeśli przetłumaczymy na francuski nazwę Soft Machine otrzymamy Machine Molle, co z kolei zabrzmi w języku angielskim jak Matching Mole. Takie są losy nazwy zespołu, który Wyatt założył w 1971 roku. Dlaczego tak? Czyżby sentyment do starej kapeli? Podkreślenie muzycznych korzeni? A może zawadiacka złośliwość i chęć nie tyle współzawodnictwa, co rewanżu? Kto wie...
Pierwsze wydawnictwo nowego zespołu Wyatta także nazywa się 'Matching Mole'. Okładkę zdobią usadowione naprzeciw siebie rysunkowe kreciki. Sprawiają wrażenie bezbronnych i wieczorynkowo-niewinnych. Ocierająca się o perfidny pop, śliczna i cichutka balladka 'O Caroline', która otwiera album też taka jest. Delikatna, subtelna, budzić może wyłącznie dobre skojarzenia. Przynajmniej dopóki nie wsłuchamy się w to co Robert Wyatt śpiewa... Wystarczy, że do niewielkiego wysiłku zmusimy naszą wyobraźnie poetycką i z przymrużeniem oka popatrzymy na tytułową Karolinkę, do której czułe słówka Wyatt wyśpiewuje w refrenie. Wystarczy, że to, co Wyatt śpiewa Karolince weźmiemy bardziej do siebie... Z piosenki dowiadujemy się bowiem, że David gra na klawiszach, a osoba śpiewająca na perkusji i bardzo ubolewją nad tym, że nie ma przy nich mnie, bowiem zagraliby o wiele ciekawiej. Mnie - słuchacza! W drugiej zwrotce zostaje wytłumaczona lekka forma samej śpiewanej piosenki, ale też można tu usłyszeć, żeby nie traktować tej piosenki jako sentymentalnej bzdury. Zatem... precz z Karolinką! A samo tłumaczenie jest wydaje się oczywiste. Znając Wyatta, znając Soft Machine, oczekiwać moglibyśmy zupełnie innej muzyki, a tymczasem zespół wyciąga do nas rękę grając coś przyjaznego dla ucha i pełnego harmonii. Trzecia i ostatnia zwrotka jest najbardziej niesamowita i mówi wprost o chęci nawiązania kontaktu. Posłuchajcie - sprawdźcie.
Tymczasem niezauważalnie przechodzimy do drugiego utworu - ' Instant Pussy'. Nie zwracając uwagi na tytuł, wsłuchać tu się możemy w kolejną piękną kompozycję, w której kluczową rolę odgrywa dobrze znane mruczenie, skrzeczenie i bulgotanie Roberta Wyatta. Ciekawe, że ponoć istnieje tekst i do tego utworu. ' Instant Pussy' też bardzo subtelnie przechodzi w następną piosenkę, którą jest 'Signed Curtain'. Jest to najistotniejszy moment tego albumu. Melodia utworu jest prosta, ładna, w sam raz nadająca się do nucenia. Głos Wyatta łamie się, śpiewa cicho. O czym? Właśnie o tym, że... śpiewa. Dlaczego? Oczywiście dlatego, żebyśmy zwrócili na niego uwagę. Ta, wydawać by się mogło, banalna igraszka tekstu piosenki zmierza jednak do tragicznego finału. Wszystkie zabiegi na nic. Próba dotarcia do nas kończy się fiaskiem.
Co dzieje się dalej, w pozostałych pięciu kompozycjach? Przede wszystkim znika głos próbujący dotychczas z nami rozmawiać. Sama zaś muzyka powolutku, z utworu na utwór, rozbrzmiewa co raz mniej po przyjacielsku: nikną harmonie, wkrada się atonalność, zaczyna dominować styl grania określany w jazzie mianem free. Muzyka wręcz odwraca się od słuchającego i jakby wstydząc się gestu wyciągniętej ręki z pierwszej części albumu, teraz robi wszystko by przeszkodzić nam w słuchaniu, by zerwać z nami kontakt. Aż do wygaśnięcia w ostatnim utworze w całości zagranym na melotronie.
'Never mind
It doesn't hurt
And only means that I
Lost faith in this song
'Cause it won't help me reach you...'
Płyta 'Matching Mole' jest niezwykłym projektem, muzyczną opowieścią opisującą wielki wysiłek włożony w nawiązanie dialogu ze słuchaczem. Możemy tu mówić o koncepcie, możemy użyć słowa 'postmodernizm' i zastanawiać się nad wpływem sztuki współczesnej. Mówiąc o tej płcie słowo 'genialna' też nie będzie nie na miejscu. -
Supergrupa rockowa to zespół złożony ze znanych muzyków mających już na koncie znaczący dorobek artystyczny. Ponadto muszą być oni nieprzeciętnymi instrumentalistami i występować wcześniej w innych, liczących się zespołach. Pojęcie to po raz pierwszy pojawiło się w roku 1966, gdy na scenie muzycznej zaistniała formacja Cream oraz po raz drugi w roku 1969 za sprawą tria Emerson, Lake And Palmer.
Paweł Niedomagała wtorek, 09, czerwiec 2009 20:59 Link do komentarza
Posługując się tymi kryteriami pierwszą supergrupą sceny Canterbury był zespół Matching Mole - jak na warunki tego szczególnego środowiska muzycznego skład był rzeczywiście imponujący: Phil Miller - gitara (ex - Delivery), Bill McCormick - bas (ex - Quiet Sun), David Sinclair - klawisze (ex - Caravan) no i ten najważniejszy - Robert Wyatt. Wokalista i perkusista - może nie błyskotliwy, ale na pewno solidny. Współzałożyciel Soft Machine i jedna z pierwszoplanowych postaci kanterberyjskiego kręgu. Lewak, idealista i hippis. Bez przesady - człowiek legenda. To on wymyślił sobie Matching Mole a grając w takim składzie grupa miała popełnić rzeczy wielkie. Czy rzeczywiście ?
Pierwszą płytę rozpoczyna kompozycja 'O Caroline'. Przepiękna, delikatna, pastelowa ballada śpiewana przez Roberta do jego ówczesnej sympatii. Instrumentalnie prezentuje się w tym utworze on sam oraz David Sinclair na fortepianie i melotronie. Rewelacyjny początek albumu, ale jakże zwodniczy...
'Instant Pussy' to 3 minuty perkusyjno - wokalnych eksperymentów Wyatta. Oprócz mamrocząco - bełkotliwej wokalizy w utworze tym nie dzieje się jednak nic szczególnego. Podobnie jest w następnym - 'Signed Curtain', tyle że milknie perkusja a powraca w miarę normalny śpiew i fortepian.
'Part Of The Dance' - kompozycja Phila Millera. 9 minut w stylu fusion pełne muzycznego niepokoju i zmiennych harmonii. Pierwsze wrażenie to zupełny chaos - jednak tylko pozornie każdy z muzyków gra tu coś innego bez oglądania się na pozostałych. Moim zdaniem najlepszy utwór na płycie.
'Instant Kitten' to kontynuacja stylu kompozycji poprzedniej, ale bardziej uporządkowana formalnie. Częste zmiany tempa i dynamiki, chwilami utwór brzmi wręcz hardrockowo.
'Dedicated To Hugh But You Weren't Listening' - jazzrockowy klimat i rasowa, gitarowa improwizacja z Philem Millerem w roli głównej przechodząca niepostrzeżenie w kompozycję następną - 'Beer As In Braindeer'. Tutaj mamy już tylko ostrą, chaotyczną, wręcz niezorganizowaną kaskadę dźwięków przechodzącą (także niepostrzeżenie) w utwór ostatni - 'Immediate Curtain'. Monotonna, ale intrygująca kompozycja zagrana przez Davida Sinclaira na melotronie. Mogłaby być wstępem do zupełnie innej płyty, ale to już koniec...
Robert Wyatt opuścił Soft Machine ponieważ nie odpowiadał mu jazzowy, wyłącznie instrumentalny kierunek w jakim podążała ta grupa. Paradoksalnie - w Matching Mole zaproponował prawie zupełnie to samo przed czym tak z Soft Machine uciekał - jazzrockowy styl z minimalną ilością kompozycji śpiewanych. Na dobrą sprawę na tej płycie są takie tylko dwie. Tego wszystkiego z kolei nie zaakceptował David Sinclair i zrezygnował z Matching Mole. Jego miejsce zajął Dave MacRae z zespołu Nucleus, natomiast David w roku 1973 powrócił do Caravan.
Grupa Matching Mole miała popełnić rzeczy wielkie. Pierwszy album to dzieło być może nie do końca przemyślane i przez to chwilami trochę nużące. Jednak po kilku przesłuchaniach zaczyna fascynować. Po latach, w konfrontacji z innymi wydawnictwami sceny Canterbury wypada nad podziw pozytywnie. Moja ocena to 4 na 5.
Albumy wg lat
Recenzje Scena Canterbury
- Swego czasu na Esensji ukazał się wykaz rzekomo najdziwniejszych płyt… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Radio Gnome Invisible Vol. 1 - Flying Teapot (Gong)
- Po przerobieniu King Crimson lat siedemdziesiątych szybko natrafia się na… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Third (Soft Machine, The)
- Scena Canterbury należy do mniej spopularyzowanych obszarów w progresywno-rockowym świecie.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Camembert Electrique (Gong)
- Nawiązania do stylu grup z Canterbury są obecne w twórczości… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Burden Of Proof (Soft Machine Legacy)
- Nie jestem pewien czy mogę sam siebie określić jako wielkiego… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Grides (Soft Machine, The)
- Supersister… Dziwna nazwa, dziwny zespół… Ale granie znakomite. Mocno w… Skomentowane przez Aleksander Król Present From Nancy (Supersister)
- Beligijski zespół Cos często wrzucany jest do jednej przegródki z… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Viva Boma (Cos)
- Quiet Sun to kolejny projekt z kręgu Sceny z Canterbury,… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Mainstream (Quiet Sun)
- Ta płyta to zapis najlepszych lat Steve'a. W końcówce lat… Skomentowane przez Konrad Niemiec Live Herald (Hillage, Steve)
- Zespół po odejściu Roberta Wyatta (1971) w zasadzie zupełnie utracił… Skomentowane przez alek filipowski Six (Soft Machine, The)