Ceux Du Dehors

Oceń ten artykuł
(13 głosów)
(1981, album studyjny)
1. Dense (12:26)
2. La Corne du Bois des Pendus (8:42)
3. Bonjour Chez Vous (3:52)
4. Combat (12:53)
5. La Musique d’Erich Zann (3:29)
6. La Tete du Corbeau (3:11)
7. Triomphe des Mouches (5:36)

Czas całkowity: 50:09
- Michel Berckmans ( bassoon, oboe, English horn )
- Daniel Denis ( drums, percussion )
- Patrick Hanappier ( viola, violin )
- Andy Kirk ( harmonium, organ, piano, mellotron )
- Guy Segers ( bass )

oraz:
- Jean Debefve ( hurdy-gurdy )
- Jean-Luc Aime ( violin )
- Ilona Chale ( voice )
- Thierry Zaboitzeff ( cello )
Więcej w tej kategorii: « Univers Zero (1313) Uzed »

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Ci z zewnątrz... kolejny album Univers Zero, lecz już w zmienionym składzie. Odszedł bowiem Roger Trigaux i ze swoim Present postanowił wrócić do korzeni z czasów Necronomicon zbliżonych raczej do jazz-fusion aniżeli mrocznej kameralistyki rockowej.

    W tym albumie pojawia się pewne novum, jeśli chodzi o instrumentarium. Wprowadzony został melotron. Instrument ten szeroko był eksploatowany przez wszelakie grupy rocka progresywnego, jednak tutaj służy głównie jako uzupełnienie sekcji smyczkowej, nie zawsze jest widoczny, nigdy nie wybija się na pierwszy plan. Inne też były inspiracje Ceux du Dehours. Denis zaczął się interesować muzyką etniczną, którą przepuścił przez swoją specyficzną wrażliwość. Jest to początek kierunku, jaki znalazł kulminację w następnym albumie Uzed, w którym z kolei pojawiają się nawet elementy orientalne. Nie oznacza to jednak, że album jest łagodniejszy w brzmieniu.

    Nie jest on co prawda tak połamany jak Heresie czy 1313, ale zachowuje mroczny klimat. Nie osiąga on jednak takiego paranoicznego i klaustrofobicznego ekstremum jak w przypadku utworów "La Faulx" czy "Jack the Ripper"; partia na smyczkach złamana dysonansem na perkusji, potem kawałek na melotronie przykrytym smyczkami i dęciakami. Klimat suspensu jest zachowany, też trzyma w napięciu, jednakże jest on znacznie lżejszy. Muzyka też nie wykazuje tak gęstej tekstury jak na poprzednim albumie.

    Widoczne są tutaj inspiracje Lovecraftem. "La musique d'Erich Zann" to zespołowa improwizacja. Ciężar gatunkowy zbliżony do koncertowych nagrań King Crimson takich jak "Providence" czy "Ashburry". W żadnym wypadku nie jest to łagodny jam w stylu Iron Butterfly czy Allman Brothers Band... na to nie można liczyć. W każdym razie krótki, ale niezwykle gęsty i mroczny utwór.

    Jednakże mój ulubiony numer z krążka to "Trioumphe des Mouches", nie chodzi tutaj o sam triumf much i moje zajmowanie się rzędem muchówek. Niezwykle sugestywny, choć mało widoczny melotron i ciekawa praca sekcji rytmicznej.

    Album powinien przypaść do gustu słuchaczom, którzy porządnie przesłuchali King Crimson z pierwszego okresu działalności (a nie po łebkach, omijając bardziej awangardowe utwory). Zbliżona duchowość i estetyka, podobne środki artystyczne - improwizacja, struktury politonalne, skomplikowana praca sekcji rytmicznej, również zbliżone inspiracje. Wszystko można odnaleźć na tym krążku Belgów.

    Z mojej strony 5/5.

    Edwin Sieredziński wtorek, 01, kwiecień 2014 17:33 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.