Waka/Jawaka

Oceń ten artykuł
(84 głosów)
(1972, album studyjny)
1. Big Swifty 17:23
2. Your Mouth 3:12
3. It Just Might Be A One-Shot Deal  4:16
4. Waka/Jawaka 11:18

Czas całkowity: 36:08
- Frank Zappa (guitar, vocal, percussion, keyboards)
- George Duke (electric piano, keyboards)
- Tony Duran (guitar, vocal)
- Don Preston (synthesizer, keyboards)
- Sal Marquez (trumpet, flugelhorn, vocal)
- Mike Altschul (saxophone, flute, clarinet)
- Jeff Simmons (hawaiian guitar, vocal)
- Aynsley Dunbar (drums, tambourine)
- Erroneous (Alex Dmochowski) (bass)
- Sneaky Pete Kleinow (pedal steel)
- Billy Byers (trombone, horn)
- Ken Shroyer (trombone, horn)
- Joel Peskin (saxophone)
- Janet Ferguson (vocal)
- Chris Peterson (vocal)
Więcej w tej kategorii: « Freak Out! Absolutely Free »

1 komentarz

  • Mariusz Jaszczyk

    Według wielu osób jest to ostatnia free jazzowa płyta Franka Zappy. Być może nie aż tak udana i może nie tak jazzowa jak płyty The Grand Wazoo czy Hot Rats, ale warta posłuchania. Tym bardziej, że po upływie ponad 30 lat, które upłynęły od jej wydania, nadal brzmi świeżo i interesująco. Na sam początek trochę historii. Materiał ten powstał w okresie rekonwalescencji po upadku ze sceny podczas koncertu w Londynie w grudniu 1971 roku. Nagrań dokonano w tym samym czasie i w tym samym studiu, co na wspomnianą już płytę The Grand Wazoo, ale w dalece zmniejszonym składzie. Mimo to, a może właśnie dlatego, album ten brzmi naprawdę nieprawdopodobnie. Kwintesencją całego krótkiego albumu, bowiem trwającego tylko 36 minut, są dwie długie kompozycje; otwierający płytę Big Swifty oraz tytułowy utwór Waka/Jawaka. To one w decydujący sposób wpływają na charakter płyty.
    Rozpoczynający płytę Big Swifty to jeden z wielkich, rozbudowanych i improwizowanych utworów, z jakich słynny był Frank Zappa w pierwszej dekadzie swojej twórczości. Bez wątpienia można go postawić w jednej linii z takimi wielkimi utworami jak King Kong, świetny The Gumbo Variations, czy też Little House I Used To Live In. Jest to eteryczna i piękna kompozycja trwająca ponad 17 minut. Zdawałoby się, że mogłaby nie mieć końca, tak między innymi działają na słuchacza mistrzowskie solówki w wykonaniu samego Zappy, Georga Duke'a na elektrycznym fortepianie i fantastycznego Sala Marqueza na trąbce. Jest to bardzo silny punkt płyty i kompozycja wielokrotnie wykorzystywana w czasie koncertów.
    Po tym utworze następują dwa muzyczne żarty, które nie wszystkim musza się spodobać, czyli Your Mouth, gdzie już sam początek ze słowami Your mouth is your religion, przypomina nam o gorzkich i ironicznych utworach Franka Zappy drążących słabości natury ludzkiej. Oprócz tego mamy także przyjemny lecz nie porywający utwór pod tytułem It Just Might Be A One-Shot Deal, gdzie rozlega się słodkawa melodia wygrywana przez gitarze hawajskiej Jeffa Simmonsa.
    Można powiedzieć, że utwory te z cała pewnością, nie są one utworami jazzowymi. Raczej przywodzą na myśl zauroczenie muzyka szlagierami z lat pięćdziesiątych, czyli jeszcze sprzed epoki rock'n'rolla. Utwory tego typu chyba zawsze były bliskie Zappie, który jak sam twierdził w swej książce, nie mając wykształcenia muzycznego z równą fascynacją w młodości wsłuchiwał się w tego rodzaju twórczość, co później miało zaowocować wieloma świetnymi utworami jak I Ain't Got No Heart, How Could I Be Such A Fool', czy You Didn't Try To Call Me z debiutanckiego Freak Out. Są to bez wątpienia miłe przerywniki, choć z czasem może się zacząć wydawać, że kompletnie niepotrzebne.
    I tak dochodzimy do ostatniego utworu, tytułowego Waka/Jawaka. Zappa i jego już nieco bardziej rozbudowany o znakomicie wypadające tutaj instrumenty dęte zespół z Salem Marquezem na trąbce, Billym Byersem i Kenem Shroyerem na puzonach, Mikem Altschulem na różnych fletach i saksofonach oraz Donem Prestonem, grającym na fortepianie i mini-moogu oraz sekcją rytmiczną z Erroneous (czyli Alexem Dmochowskim) i Aynsleym Dunbarem, wyczarowują nam cudowne i niepowtarzalne melodie, które na długo zapadają w pamięć. Wszystko jest tutaj na swoim miejscu i sprawia, że znakomicie słucha się tego trwającego ponad 11 minut utworu. Podczas jego słuchania można nawet zacząć się zastanawiać, dlaczego ten utwór nie stał się tak jak Big Swifty stałym punktem koncertowego repertuaru Franka Zappy.
    Moim zdaniem jedynym mankamentem Waka/Jawaka, choć oczywiście nie tak dużym i nie rzutującym w znaczącym stopniu na całość są dwa środkowe utwory. Według mnie płyta nabrała by jeszcze większego kolorytu bez tych dwóch przerywników, ale to już moja subiektywna ocena, bowiem to od Was zależy czy podzielicie moje zdanie czy nie. Mimo wszystko gorąco zachęcam do zapoznania się z tą płytą, głownie ze względu na utwór tytułowy oraz otwierający płytę utwór Big Swifty. Gdyby okazało się, że przypadła wam ona do gustu, zachęcam wówczas do zapoznania się płytami Zappy o podobnej stylistyce. Oprócz wspomnianych na samym początku Hot Rats i The Grand Wazoo, można jeszcze dorzucić do nich dwie inne, czyli Studio Tan i Sleep Dirt, chociaż są one zdecydowanie mniej udane.
    Jako, że znów postanowiłem wystawić recenzowanej płycie ocenę, niech będzie to 4, jak łatwo się domyśleć zaważyła na tym moja ocena wspomnianych przed chwilą utworów: Your Mouth oraz It Just Might Be A One-Shot Deal. Jednak to wam pozostawiam końcową ocenę i mam nadzieję, że zachęciłem was do zapoznania się z tym wydawnictwem.

    Mariusz Jaszczyk środa, 19, październik 2011 00:20 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.