Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 158
A+ A A-

In The Wake Of Poseidon

Oceń ten artykuł
(334 głosów)
(1970, album studyjny)

01. Peace - A Beginning - 0:49
02. Pictures Of A City - 8:03
    . 42nd at Treadmill
03. Cadence And Cascade - 4:27
04. In The Wake Of Poseidon - 7:56
    . Libra's Theme
05. Peace - A Theme - 1:15
06. Cat Food - 4:54
07. The Devil's Triangle - 11:39
    . Mesday Morn
    . Hand Of Sceiron
    . Garden Of Worm
08. Peace - An End - 1:53

Czas całkowity - 40:56

- Robert Fripp - gitara, mellotron, celesta, pianino
- Greg Lake - wokal
- Peter Sinfield - słowa
oraz:
- Gordon Haskell - wokal (3)
- Keith Tippett - pianino
- Mel Collins - saksofon (2), flet (3)
- Peter Giles - gitara basowa
- Michael Giles - perkusja

 

 

2 komentarzy

  • Rafał Ziemba

    Bardzo lubię tę płytę. Uważam, że naprawdę zasługuje na najwyższą ocenę. Bo dlaczego nie? Mamy tu wszystko co było na pierwszej płycie i dalej się to sprawdza, nie ważne że to prawie kopia. Świetny pomysł z rozpoczęciem, rozwinięciem i zakończeniem płyty utworem Peace. Daje to wrażenie całości. Pictures Of A City to typowy wczesny Crimson. Ładna melodia podszyta jakimś niepokojem. Spokojnie mogłoby się to znaleźć an debiucie. Cadence And Cascade to bardzo ładna balladka zaśpiewana przez Gordona Haskella (i wyszło mu to lepiej niż duet z Kasią Skrzynecką:)). In The Wake Of Poseidon - jakby kontynuacja In The Court Of The Crimson King. Nie tylko pod względem tytułu, nawet rytmika jest dość podobna. Cat Food to najbardziej przebojowy utwór z tego albumu. Choć momentami robi się kakofonicznie. Ale nikt nie powiedział, że King Crimson ma grac przeboje. The Devil's Triangle to z kolei taka mieszanina dźwięków, bardzo psychodeliczna, ale gdybym coś brał to raczej nie chciałbym robić tego przy tych dźwiękach. Generalnie nie ma sie doczepić muzyce na tym albumie. 5/5

    Rafał Ziemba niedziela, 27, styczeń 2008 23:41 Link do komentarza
  • Gacek

    King crimson to grupa bardzo ciekawa i zarazem zasłużona dla rozwoju szeroko pojętego art rocka. Myślę że to postać Frippa decyduje o tym iż zespół ten na przestrzeni lat potrafi zawsze czymś zaskoczyć i przekraczać kolejne granice. Prawie każdy album króla pokazuje jego inne oblicze. Nawet najwierniejsi fani cały czas są poddawani próbie, bo czy da sie kochać zespół co chwilę zmieniający stylistykę? ba nawet tworzący nowe stylistyki. Od symfonicznego rocka z posmakiem gotyku, goteskowego jazzu i jazz rocka poprzez ciężki gitarowy zgiełk z elementami orientalnymi i lekko syntetyczny chwilami pop rock aż do ciężkiej i kakofonicznej fuzji ciężkich brzmień, sprzężeń gitarowych, elementów jazzu nowoczesnego i cholera wie czego jeszcze. To wszystko można usłyszeć na płytach king crimson. Prawie każdy band, który nagra ambitne i dobrze sprzedające się dzieło kroczy wyznaczoną przez niego ścieżką... i najcześciej po nagraniu kilku świetnych płyt się rozpada albo nagrywa gnioty. Jednak nie dotyczy to Robera Frippa. King crimson prawie zawsze zaskakuje swoich fanów. Dąże do tego iż In the Wake of Poseidon taki nie jest. To właśnie jeden z wyjątków.
    Po ukazaniu się debiutu kc wiele się zmieniło, wiele zespołów (np. Yes, Genesis) po cichu przyznawało się iż ich inspiracją i wzorem jest właśnie to dzieło. Niestety tak naprawdę docenione zostało ono dopiero później ale od początku było w pewnych kręgach owiane aurą tajemnicy i kultem. Niestety Doskonali muzycy nie wytrzymali wymagań stawianych przez otoczenie i powoli wykruszali się z zespołu, w którym praktycznie sam został nasz poczciwy wujek Fripp. Następca debiutu został nagrany jeszcze po części przez kilku muzyków ze starego składu ale ci pojawili się tylko w studio. Biorąc pod uwagę warunki Poseidon rodził się w niezbyt dobrych czasach. Powstała jednak płyta bardzo ciekawa, chociaż nie w całości.
    Temat Peace to ciepła gitarowa miniaturka przygotowaną prez Frippa. Jej główną rolą jest przywrócenie słuchacza w stan spokoju po burzy, która czeka nas w trzech najpotężniejszych utworach.
    Pictures of a city jest pierwszym z nich, jest to wierna kopia utworu 21st century schizoid man z debiutu, kopia niestety dość marna. Mamy tutaj jak na w pierwowzorze ciężki riff a w części środkowej jazzujące wariacje.
    Kompozycja tytułowa natomiast to burza symfonicznych brzmień i szlachetnych mellotronowych dzwięków. Nastrojem pozornie przypomina kompozycję tutułową z debiutu jednak tym razem nie jest to kopia a 'brat' tamtego arcydzieła. Rzecz mniej może ceniona ale napewno nie gorsza, bardziej jeszcze przygiatająca specyficznym lekko gotyckim nastrojem.
    Ostatnią kobyłą jest The devil's triangle. Trudna to rzecz, bardzo ciężka i niepokojąca ale naprawdę warta uwagi. Jest to coś na miare improwizowanej częśći moonchild ale rzecz jasna w innym klimacie. Ciekawym motywem w tej nawałnicy dzwięków jest malutki fragment z in the court of the crimson king gdzieś przy końcu w garden of worm.
    Poza tym mamy na albumie jeszcze Cadence and cascade którą to zaśpiewał dla nas w mistrzowski sposób Gordon Haskell. Jest to kompozycja bardzo spokojna, nagrana i zagrana z czuciem.
    Ostatnim elementem płyty jest Cat food, a zostawiłem go na koniec bo nie bardzo pasuje do reszty. Ale jest napewno pozycją wartościową ze wzgędu na naprawde duże pokłady jazzu. Kluczową role gra w tym utworze doskonały pianista jakim jest Keith Tippett.
    In the Wake of Poseidon wiele osób razi, podobno tym iż jest kopią debiutu. W pewnym sensie jest to racja ale tak naprawdę wiele znanych zespołów tworzy co chwilę kopie tego, czym zasłynęli i nikt nie ma im tego za złe. Nie jest to dobre ale myślę że Fripp mógł sobie pozwolić na coś takiego. Powstała lekko naciągana kontynuacja debiutu, jakby echo tego dramatycznego krzyku, który jest uwieczniony na okładce In the court of the crimson king.
    Npewno wielu z nas (może ja też) chciałoby jeszcze In the Wake of Poseidon 2, Return to the court of the crimson king czy czegoś podobnego. Ale gdzie by to zaprowadziło zespół? Myśle że na muzyczne wyjałowienie jak yes po albumie drama. Jednak jest się czym cieszyć bo jeszcze przez długi czas po Poseidonie Fripp będzie nam serwował masę doskonałej muzyki. Tak różnej ale zawsze doskonałej. A naciągany i nierówny In the Wake of Poseidon jest jak zawsze powtarzam i tak o lata świetlne leprzy od tego co dziś nazywa się mianem progresu.

    W skali normalnej *****, w karmazynowej ****

    Gacek niedziela, 27, styczeń 2008 23:41 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować
© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.