1. Your Time Starts Now (4:14)
2. Mathematics (3:48)
3. Highly Strung (3:36)
4. Red Baron (2:23)
5. Bunsho (5:02)
6. Snake Oil (5:20)
7. Splink (2:37)
8. Embarassing Kid (3:06)
9. Medusa (2:12)
10. Mr. Sands (5:22)
11. Smoke (2:29)
12. 5533 (2:42)
13. All Over the Place (6:03)
Czas całkowity: 50:02
Hugh Banton: organ, bass pedals and bass guitar
Guy Evans: drums
1 komentarz
-
Na żadną inną płytę nie czekałem z takim napięciem i zainteresowaniem; czekałem zastanawiając się co też Starsi Panowie Trzej wymyślą, nagrają, przedstawią swoim fanom. Czekanie się opłaciło. Znając już kilka utworów puszczanych w radiowej 'Trójce' można się było domyślać jak będzie wyglądać album; można było - właśnie. Ale odbiór całości to już inna bajka. Od czasu reaktywacji zespołu w 2005 VDGG nagrał już 5 płyt - 3 studyjne i 2 koncertowe. Jak na weteranów to bardzo okazały dorobek. Panowie 60-latkowie chcą grać, robią to z radością, koncertują, zaskakując słuchaczy. 'A Groundign In Numbers' też jest zaskoczeniem. Oczywiście in plus. Zatem...
Michał Seemann piątek, 25, luty 2011 23:39 Link do komentarza
Trzy lata minęły od ukazania się ostatniej płyty studyjnej 'Trisector'. Dokładnie pod datą 14 marca 2011 pojawia się nowy - 11 studyjny - album Van Der Graaf Generator 'A Grounding In Numbers'. W niektórych krajach dzień i miesiąc wydania tej płyty będzie wyglądał następująco: 3.14, co jest najprostszym zapisem liczby Pi; a w przypadku 'A Grounding In Numbers' nie jest to bez znaczenia. Sama płyta przynosi wiele skojarzeń z liczbami - nie dość, że tytuł można tłumaczyć jako 'Wprowadzenie do liczb' (wiadomo, że Hammill zawsze nadaje wieloznaczne tytuły swoim albumom, więc inna możliwość to 'Uziemiony przez liczby' - i tu liczby symbolizować mogą lata - np. życia). Również w kilku piosenkach z tego albumu liczby mają pewne znaczenie; a w jednej z nich - w 'Mathematics' będą występować w roli głównej (ale o tym poniżej).
Okładka - z pewnością o wiele ciekawsza niż to było w przypadku 'Trisectora' - też może nieco nam podpowiedzieć w kwestii interpretacji tytułu; mamy bowiem na niej symbole 'uziemienia' prądu oraz bardzo małym druczkiem zapis kodu binarnego. Mimo swej prostoty - wręcz minimalizmu - okładka ta wydaje się jedną z najlepszych w dorobku zespołu.
Ciekawostką jest fakt zatrudnienia do zmiksowania płyty Hugh Padghama, producenta wielu znanych wykonawców, m.in. Genesis, Bee Gees, Davida Bowie, Kate Bush, Clannad, Phila Collinsa.
Na płycie mamy aż 13 utworów - co jak na Van Der Graaf Generator jest liczbą imponującą; 11 piosenek i 2 utwory instrumentalne. W większości są to dość krótkie utwory - aż 5 z nich ma czas poniżej 3 minut, co w przypadku zespołu Hammilla jest niczym rewolucja. Najdłuższy utwór ma nieco ponad 6 minut. Kto by przypuszczał, że 'power trio' pójdzie taką drogą?
A więc po kolei... utwór po utworze, piosenka po piosence; moich kilkanaście przemyśleń.
Album rozpoczyna się delikatną balladą - 'Your Time Starts Now', w której mamy spokojną partię organów, solo imitujące flet (czyżby tęsknota za Jaxonem? może piosenka jest skierowana do niego?). Kompozycja jak na VDGG piękna i urzekająca - ja jednak zdecydowanie wolałbym jednak jakiś dźwiękowy kop między oczy, który postawiłby mnie na nogi.
'Mathematics' - tu mamy już nawiązania do tytułowych liczb - też się rozpoczyna niby balladowo, ale potem - głównie za sprawą śpiewanego refrenu (okraszonego fortepianem i organami) - utwór staje się dość melodyjny i wręcz przebojowy. Ciekawostką (wręcz sensacyjną i rzadką jak na płytę z muzyką rockową; ba! w ogóle na płytę z muzyką) jest tekst utworu. Hammill wyśpiewuje jeden z najpiękniejszych (jak by to powiedzieli matematycy) wzorów matematycznych (tak! wyśpiewuje) czyli tożsamość Eulera (http://pl.wikipedia.org/wiki/Wz%C3%B3r_Eulera). Sam pomysł na takie rozwiązanie rewelacyjny - Hammill wykonał go po mistrzowsku.
Gdy usłyszałem początek 'Highly Strung' to pomyślałem, no fajnie zespół poszedł na łatwiznę i zaczął grać disco (progdisco?). No bo to rytmiczne - wręcz dyskotekowe - wejście, ale na szczęście po kilku sekundach (dzięki Bogu!) mamy garść karkołomnych łamańców wszystkich instrumentów i niemelodyjny śpiew Petera Hammilla; w refrenie znowu zmiana nastroju - po prostu dyskoteka z kapitalnymi zaśpiewami Petera - można potańczyć... To będzie (już z pewnością jest) najbardziej kontrowersyjny fragment tej płyty. Chociaż gdyby panowie wydali go na singlu to hit murowany (skojarzenia z 'Another Brick In the Wall, Part 2' całkiem na miejscu).
Po trzech piosenkach kolejny jest 'Red baron' - jeden z dwóch instrumentalnych kawałków; piekielnie mroczny, dołujący, z perkusją wziętą jakby z 'B'boom' King Crimson i dziwnymi nieokreślonymi odgłosami w tle.
'Bunsho' - to prawdopodobnie piosenka o pisarzu japońskim Akutagawie (na podstawie jednej z jego powieści Kurosawa nakręcił 'Rashomona'). 'Bunsho' to też tytuł jednej z nowel tego pisarza oraz japońska epoka historyczna trwająca między 1466 a 1467. Van Der Graaf Generator tym razem uraczył nas średnim tempem w postaci nieco ciężkiego, rockowego utworu ze snującymi się jak wąż partiami gitar, podkładem organów oraz całą masą kapitalnie bijącej po uszach perkusji; na końcu można doszukać się nawet jakichś strzępów solówki Hammilla na gitarze. Takie oblicze zespołu powinno się wspaniale prezentować na koncertach.
W 'Snake Oil' robi się trochę zamieszania; mamy jakby dwa oblicza tego 'Olejowego węża'. Pierwsze z nich to pogodny organowo-fortepianowy wstęp i weselszy wokal Hammilla; drugie oblicze to twardo brzmiący fortepian, beznamiętny śpiew, brud organowy oraz ataki gwałtownej perkusji i ogólne 'zatrzymanie' akcji muzycznej; ten mroczniejszy nastrój narasta i narasta aż do znowu przyjemniejszego (jak na początku) zakończenia. Tekst utworu traktuje o kultach i zachowaniach ich wyznawców.
'Splink' - drugi instrumentalny utwór; odrobinę psychodeliczny, nastrojowy (ale nie pogodny) z gitarą trochę w stylu Shadows i wtrącającymi się klawiszową katarynką o barwie klawesynu; Evans też się musiał napracować bębniąc swoje partie niczym minisolówki.
'Embrassing Kid' zachwyca swoją tradycyjną, rockową prostotą; myślę, że to tęsknota do K-Group, no bo ten fajny riff gitary, czysto brzmiący bas. Po prostu rock. W końcówce Hammill rozśpiewuje się wielogłosami przez co piosenka nabiera nieco innego wymiaru.
'Medusa' - znowu zmiana nastroju - posępna, monotonna i krótka piosenka; z brzdąkającą gitarą, z klawesynem, z jakąś mechaniczną perkusja i głosem Hammilla przepełnionym beznadzieją.
'Mr Sands' (tytuł być może nawiązuje do zdania wypowiadanego na dworcach i w innych miejscach publicznych 'Would Inspector Sands please investigate a '1A' on 'four''; oznacza ono ni mniej ni więcej tylko to, że lepiej udać się ku wyjściu; jest podejrzenie zamachu) - rozpoczyna się chórem hammillowskich wokali, które wprowadzają w tę pogodniejszą piosenkę, a smakowite hammondowe przejścia nadają jej tempo; jednak jest to tylko zwykła piosenka bez jakiegoś szczególnego wzlotu, ale i bez wstydu.
W 'Smoke' początkowo słychać delikatne stukanie fortepianu, potem dzieje się trochę więcej - mamy niby dyskotekowy (funkowy?) rytm i znowu kapitalne klawisze z szeptanym, nieznacznie 'postrzępionym' (stereo się kłania), a potem normalnym wokalem Hammilla.
'Smoke' płynnie przechodzi w '5533' - bardziej zakręcony, skomplikowany, gęsty, z jazzującymi partiami basu i perkusji. W refrenie Hammill wymienia jakieś liczby.
'All Over the Place' - znowu ten katarynkowy klawesynowy motyw, który wraz z fortepianem wspaniale gra unisono; potem utwór się rozkręca, mamy kilku 'Hammillów' śpiewających, mamy i spokojniejsze momenty bez perkusji. Utwór za pierwszym razem może trochę razić i nie wchodzi, ale trzeba go więcej razy posłuchać, by wychwycić w nim więcej elementów.
Trochę szkoda, że zespół nie pokusił się o więcej partii instrumentalnych, o wydłużenie jakimiś solówkami krótkich utworów. Jednakże partie klawiszowe Bantona są bardzo pomysłowe i ciekawe; Hammill także 'pograł' sobie na gitarze i fortepianie. Ciekawe jak te piosenki będą wyglądać na koncertach, bo nie mam wątpliwości, że wiele z nich nadaje się do wykonywania na żywo.
Lecz widocznie zespołowi tym razem nie chodziło o improwizacje; VDGG po prostu nie ogląda się do tyłu, nie kopiuje siebie, nie nagrywa dwóch albumów takich samych czy też takich jakie oczekiwaliby fani bądź dziennikarze i krytycy. Zespół idzie do przodu własną drogą, rozwija się, wciąż poszukuje dla siebie odpowiedniej drogi. I dlatego obcowanie z każdym nowym albumem zespołu wciąż przynosi słuchaczowi kolejną porcję zaskoczeń. Nie jest to płyta łatwa w odbiorze - nie podoba się od razu. Ale czy którakolwiek płyta Hammilla, Bantona i Evansa od razu się podobała? Każdą trzeba smakować, pochłaniając każdy pojedynczy dźwięk. Ja po pierwszym odsłuchu byłem lekko skonternowany. Nie wiedziałem co myśleć. Ale po wielokrotnym przesłuchaniu uważam, że Van Der Graaf Generator nadal tworzy doskonałą muzykę - może 'A Grounding In Numbers' nie jest arcydziełem na miarę 'H To He' czy 'Still Life' - ale jest płytą bardzo dobrą; płytą zawierającą cały wachlarz utworów, które na pierwszy rzut oka (ucha) mogą wydawać się zbitkiem różnorodności i eklektyzmu. Nic z tego - 'A Grounding In Numbers' to zwarta, równa i naprawdę świetna płyta świetnego zespołu. Choć prawdziwie ocenić ten album jest trudno. Ale czas będzie tu jej sprzymierzeńcem.
Mam nadzieję, że to nie ostatnie słowo VDGG; że za 3 lata (oby szybciej!) znowu nas czymś zaskoczyli.
Ocena moja płyty po kilkudziesięciu przesłuchaniach to 4, a nawet 4,5.
PS. Już po napisanie ww recenzji dowiedziałem się, że 'Higly Strung' ma być w kwietniu 2011 wydany (a jednak!) na singlu, w bardzo limitowanym nakładzie. Na stronie 'b' ma się znajdować niepublikowana wcześniej kompozycja (piosenka?).
Albumy wg lat
Recenzje Eclectic Prog
- Są takie albumy, na które czeka się bardzo długo. Muzycy… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Escape Plan (Less is Lessie)
- Bartosz Gromotka powraca ze swoim jednoosobowym projektem, Hovercraft. Dwa lata… Skomentowane przez Gabriel Koleński Fall (Hovercraft)
- Internet to przebiegła bestia. Z jednej strony ułatwia komunikację i… Skomentowane przez Gabriel Koleński Full of Eels (Hovercraft)
- Przywykliśmy jako słuchacze do wygłupów rockowych dziadków. Druzgocące recenzje pradawnych… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Power To Believe (King Crimson)
- Recenzje klasyków pisze się ciężko... Dobrze wiadomo jednak, jaka jest… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Islands (King Crimson)
- 2014 New Steve Wilson 5.1 Mix!!!!!!!!!!!!! Właściwie powinienem zacząć od… Skomentowane przez Konrad Niemiec The Power And The Glory (Gentle Giant)
- King Crimson lat 90. według wielu opinii ma być bardziej… Skomentowane przez Edwin Sieredziński THRaKaTTaK (King Crimson)
- Muszę przyznać, że już dawno nie pisałem recenzji nie zleconej,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Sleeping In Traffic: Part One (Beardfish)
- Płyta otwiera drugi rozdział twórczości grupy z nowym składem i… Skomentowane przez Grzegorz Żarnowiecki Larks' Tongues in Aspic (King Crimson)
- Trzecia płyta włoskiego Art and Illusion… Niewątpliwie najbardziej dopracowana płyta… Skomentowane przez Aleksander Król Seasons (Art and Illusion)