A+ A A-

Starless and bible black

Oceń ten artykuł
(172 głosów)
(1974, album studyjny)

1. The great deceiver (4:02)
2. Lament (4:00)
3. We'll let you know (3:46)
4. The night watch (4:37)
5. Trio (5:41)
6. The mincer (4:10)
7. Starless and bible black (9:11)
8. Fracture (11:14)

Czas całkowity: 46:41

 Bill Bruford ( drums )
- David Cross ( violin, viola, kbds )
- Robert Fripp ( guitars )
- John Wetton ( bass, vocals )

1 komentarz

  • Bartek Kieszek

    King Crimson był chyba najbardziej progresywnym zespołem ze wszystkich grup grających art-rocka. Począwszy od genialnego debiutu ,prawie każda ich płyta była inna, przynosząc całkowicie unikatowe doznania . No bo jak można ze sobą porównać monumentalne In the court... i ujazzowionego Lizarda... Wiele osób mylnie twierdzi ze poprzez swoją różnorodność zespól nie wykształcił własnego charakterystycznego stylu, ale właśnie to muzyczne zróżnicowanie zawsze było najsilniejszą stroną Karmazynowego króla. Dzięki temu dźwiękowe pomysły Roberta Frippa mogły nabrać prawdziwie progresywnej barwy i penetrować wciąż inne rejony rocka. Podobnie było z nagrana w 1974 roku płytą Starless and bible black. Sam tytuł wszystkim fanom King Crimson kojarzy się z pewnością z klasyczną kompozycją Starless pochodzącą z albumu Red. Jest to jednak mylne skojarzenie bo muzyka zawarta na omawianej przeze mnie płycie niewiele ma wspólnego z tamtym arcydziełem. Są to bowiem dźwięki na wskroś przesiąknięte jazzową awangardą oparte w dużej mierze na zespołowych improwizacjach. I rzeczywiście pierwsze zetknięcie z tymi nutami może naprawdę szokować -króluje tu prawdziwy dźwiękowy chaos w którym na pierwszy plan wysuwa się gitara Roberta Frippa. Dużo jest w tej muzyce dysonansów i oryginalnych rozwiązań harmonicznych. Przede wszystkim jednak, choć nad całością unosi się duch improwizacji, słuchając tego materiału nie mamy wrażenia przypadkowości-każdy dźwięk ma tutaj swoje miejsce dokładnie wyznaczone mu przez muzyków. Nadaje to całej płycie charakteru prawdziwej progresywnej symfonii podzielonej na 8 części. I robi to naprawdę niesamowite wrażenie...powiem więcej: ten album niesamowicie wciąga i wręcz uzależnia. Był taki okres kiedy słuchałem go kilkanaście razy na dobę wciąż nie mając dosyć.
    Nie będę więc opisywać poszczególnych kompozycji wypełniających Starless and bible black bo nie ma to większego sensu...tego po prostu trzeba posłuchać. Zaznaczę tylko że zwolennicy gitarowych odjazdów Frippa będą zachwyceni.
    Podsumowując jest to znakomita choć niewątpliwie trudna w odbiorze plyta. Jednak to ostatnie spostrzeżenie nie powinno przecież zniechęcić fanów progresywnych dźwięków.
    5 gwiazdek

    Bartek Kieszek wtorek, 04, wrzesień 2007 00:47 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować
© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.