Ogród króla świtu

Oceń ten artykuł
(21 głosów)
(1983, album studyjny)
1. Ogród w przestworzach ( 4:49)
2. Wśród kwiatów zapomnienia (4:45)
3. Błękitne Nimfy (6:08)
4. Śpiew rajskich ptaków (2:12)
5. Fontanna radości (6:41)
6. Taniec w Zaczarowanym Gaju (3:12)
7. Król Świtu (8.34)

   Czas całkowity: 39:21
Marek Biliński: all instruments
Więcej w tej kategorii: E#Mc2 »

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Nie wiem dlaczego, ale Ogród Króla Świtu bardzo często bywa postrzegany jako początek muzyki elektronicznej w Polsce - równolegle z solowym debiutem Władysława Komendarka. W porządku, rozumiem, że jest to pierwsza na krajowym poletku płyta zdradzająca fascynację tak wówczas popularnym Jean'em Michelem Jarre'em, ale mieliśmy nasze rodzime próbki el-muzyki nieco wcześniej. Czyż Niemen na nagranych u schyłku lat 70tych albumach nie brnął w elektroniczne rejony? A co z Pamiętnikiem Karoliny Skrzeka? Jak by nie patrzeć - powstał wcześniej. Biliński był nowatorski o tyle, że przeszczepił na nasz grunt wzorce, które uczyniły el-granie tak popularnym.

    Rozpoczynający płytę Ogród w przestworzach zaczyna się średnio atrakcyjną zagrywką przechodzącą w przyjemną, sekwencyjną kompozycję. Ogród... i wieńczący całość Król Świtu to przykład fascynacji starą, niemiecką szkołą muzyki elektronicznej. Wśród kwiatów zapomnienia to próbka Vangelisowskiego dostojeństwa, trochę toporna. To, co najlepsze, mieści się jednak w Błękitnych nimfach, które wydały mi się dziwnie znajome już podczas pierwszego przesłuchanie płyty. Nie wiem, skąd znam ten utwór. Mógł być puszczany w radio albo w TV jako sygnał jakiejś audycji - bo elektroniczne tematy wykorzystywano tam w latach 80tych powszechnie. Tak czy inaczej - to udane nawiązanie do twórczości Jarre'a, podobnie jak Fontanna radości. Śpiew rajskich ptaków i Taniec w zaczarowanym gaju odbieram jako pewną wartość dodaną - takie naiwne, sielskie melodie w elektronicznej oprawie są chyba polskim przyczynkiem do tego nurtu - podobne tematy można było usłyszeć na pierwszych solowych płytach Józefa Skrzeka.

    Nie wiem jakOgród Króla Świtu został odebrany po premierze - miałem wtedy roczek i życie kulturalne kraju nie było dla mnie tak istotne, jak dziś. Z perspektywy lat mogę jednak stwierdzić, że o ile Marek Biliński jasno na swojej pierwszej płycie sprecyzował krąg swoich inspiracji, o tyle nie zawsze udanie potrafił do nich nawiązać. ...Nimfy i Fontanna... są świetnie skomponowane od początku do końca, pozostałe utwory mają dobre momenty, ale to wszystko. Brakuje też dobrej produkcji, oddającej wszelkie niuanse brzmienia. O dość skromnym instrumentarium trudno mi się wypowiedzieć - w tamtych czasach dostęp do nowoczesnych syntezatorów na pewno był trudniejszy. Po rozważeniu wszystkich 'za' i 'przeciw' wystawiam trójkę. Mocną, bo zdarza mi się do Ogrodu... czasem powrócić.

    Paweł Tryba poniedziałek, 01, czerwiec 2009 01:30 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.