A+ A A-

Czarna skrzynka

wtorek, 23 lipiec 2013 11:07 Dział: HipiersoniK

1. Podatek od grawitacji (4:38)
2. Zwolniony (3:39)
3. Momental (5:21)
4. Elektryczna mrówka (2:59)
5. Muzyka na5 (4:15)
6. Jedenaście (3:34)
7. Stalker Borys (3:40)
8. Międzyszkolny (5:12)
9. Czarna skrzynka (3:50)


Hip: teksty, głos, elektronika
Pierre: muzyka i aranżacja, perkusja, instr. klawiszowe, elektronika
Sosna: saksofony, klarnet, głos, melodyka, elektronika

It All Starts Here

czwartek, 18 lipiec 2013 19:34 Dział: Sounds Like The End Of The World

1. It All Starts Here
2. Wandering Danzig
3. Diffraction Point
4. Watching Alex
5. Stages Of Delusion

Mateusz Gajda - gitara basowa
Łukasz Pawluk - instrumenty klawiszowe
Michał Baszuro - gitara elektryczna
Wojciech Kowal - gitara elektryczna
Tomasz Hoffman - instrumenty perkusyjne

Blackfield IV

środa, 17 lipiec 2013 11:57 Dział: Blackfield

 

1. Pills
2. Springtime
3. XRay
4. Sense of Insanity
5. Firefly
6. The Only Fool is Me
7. Jupiter
8. Kissed by the Devil
9. Lost Souls
10. Faking
11. After the Rain

- Aviv Geffen (vocals, guitar)

 

01. Imię i Nazwisko.
Łukasz Kulawik

02. Grupa, lub projekt muzyczny w którym obecnie występujesz?
Structure of Reason

03. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać wokalistą rockowym? Czy był to świadomy wybór, czy raczej przypadek?
Mogę z całą stanowczością stwierdzić, że stało się to gdy miałem trzynaście lat. Wtedy to pierwszy raz miałem przyjemność występować publicznie. Był to krótki koncert w ramach jakiegoś szkolnego święta, ale dla mnie to był prawdziwy Woodstock. Grałem z bratem. Zawładnęliśmy publiką (może dlatego że wszyscy byli naszymi kolegami i koleżankami?). Świetna zabawa. A któż chciałby przerywać świetną zabawę?  Chęć śpiewania pojawiła się bardzo naturalnie, zaraz po krótkiej przygodzie z gitarą i perkusją. Wybór raczej świadomy, aczkolwiek niewiele brakowało a byłbym raperem :P

04. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny wokalista, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
PEARL JAM! EDDIE VEDDER! Jak nie ulec takiej osobowości? Świetny zespół. Świetny wokalista. Świetny człowiek. Każdemu życzę takiej kariery.

05. Śpiewasz po polsku czy w innym języku? Czym jest spowodowany ten wybór?
Uwielbiam pisać i śpiewać po polsku. Ponoć nie idzie mi to najgorzej, a na pewno lepiej niż po angielsku, aczkolwiek tego języka też się nie boję. Gdy dołączyłem do Structure of Reason, panowie z zespołu poprosili o teksty angielskie. Pierwszy raz musiałem pisać w innym języku, ale jakoś poszło. Po jakimś czasie, gdy już się poznaliśmy i gdy zaznajomili się z moją „twórczością”, stwierdzili że po polsku chyba radzę sobie lepiej. Musiałem spolszczyć każdy tekst, dbając o taką samą treść obydwu wersji. To była MASAKRA.

06. Czy uważasz , że tekst w utworze rockowym jest jego ważną częścią, czy pełni on tylko rolę drugoplanową?
Kiedyś usłyszałem coś takiego, że dobra muzyka obroni słaby tekst, ale dobry tekst słabej muzyki nie. Dużo w tym prawdy, ale nie do końca się zgadzam. Mógłbym podać przykłady, ale nie byłoby to nic odkrywczego, bo wszyscy je znamy. Wiem tylko tyle, że choćbyś nie wiem jak dobry numer napisał, to słaby tekst zepsuje go bez najmniejszego trudu.

07. Czy sam piszesz teksty do wykonywanych utworów? Jakie tematy interesują Cię najbardziej?. Skąd czerpiesz natchnienie?
Piszę teksty. Zwykle piszę je do wcześniej przygotowanych, roboczych wersji utworów, a w nich już jest temat. Trzeba się z nim tylko osłuchać.

08. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
Wyzwanie.

09. Koncert i gra dla publiczności to…?
Przyjemność i zaszczyt. Nieczęsto tyle osób naraz wyraża zgodę na to, by namieszać im w głowach ;)

10. Dbasz o głos?. Szkolisz głos?.
Przez rok uczyłem się prywatnie, potem wylądowałem w szkole muzycznej na profilu wokalnym. Uczyłem się tam śpiewu operowego. Bardzo mi to pomogło i dało masę nowych możliwości. Mam bardzo wrażliwe gardło, ale jeszcze nie nauczyłem się o nie odpowiednio dbać. Obiecuję sobie że w końcu wezmę się za to porządnie, ale dobrze wiemy jak to jest z takimi obietnicami ;)

11. Czy jest jakiś artysta z którym chciałbyś wystąpić w duecie?
Udało mi się już wystąpić na jednej scenie z takim artystą. Nie był to duet, ale graliśmy razem. To był mój Tata.

12. Czy jest jakiś utwór w którym zaśpiewałeś z którego jesteś szczególnie dumny?
Jeszcze nie. Czekam z niecierpliwością na ten utwór.

13. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, aranżujesz utwory, tworzysz linie wokalne?
Zdarza mi się coś kleić w domu, po cichu, ale komponowaniem bym tego nie nazwał. Chciałbym kiedyś wydać na świat coś, całkowicie stworzone przeze mnie, ale chyba muszę nabrać jeszcze trochę doświadczenia. Linie wokalne zawsze wymyślam razem z tekstem. W zespole to moje zadanie.

14. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Trochę tego było/jest. Sporty: deskorolka, bieganie, siłownia, capoeira, ruch, ruch, ruch. Trochę rysowałem, później wziąłem się za malowanie. Dużo modelarstwa i figurkowych gier bitewnych. Pisałem wiersze i opowiadania. Miałem również epizod ze szkołą teatralną. Wiele z tego nie zostało, ale zdarza mi się czasem wrócić do któregoś z tych zajęć. Za dużo energii najwyraźniej…

15. Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ?
Zaglądam z nadzieją, że pojawi się tam news o tym, że w końcu wydaliśmy longplay, ale potem przypominam sobie że jeszcze nie wydaliśmy ;)

 

Przemyski Arlon nie mógł lepiej wybrać terminu premiery swojego debiutanckiego krążka. „On The Edge” zostało zaprezentowane światu w dniu, w którym zespół otwierał VII Festiwal Rocka Progresywnego w Gniewkowie. To, co usłyszałem ze sceny, naprawdę mnie ujęło. Od razu kupiłem krążek, a potem namówiłem członków Arlon na małą pogawędkę. Odczekałem swoje , zanim od zespołu odstąpił tłumek świeżo zdobytych fanów. Widać Paweł Szykuła (wokal), Jacek Szott (klawisze, saksofon), Wiesław Rutka (gitara), Maciej Napieraj (bas) i Paweł Zwirn (perkusja) ujęli nie tylko mnie!

Trochę się dziwię. Pochodzicie z Przemyśla, miasta dawnej austriackiej Mitteleuropy, a jednak sporo u Was brzmień rodem z amerykańskiego progresu.
Jacek Szott: Bardzo nam miło!
Wiesław Rutka: Takie było założenie, że chcemy sięgnąć do najlepszych tradycji. Także do klasycznych metod nagrywania. Żadnych kompresorów, bramek... Miało to zabrzmieć naturalnie. Surowo, twardo. Nasze brzmienie na płycie nie miało być jakieś sterylne, wygłaskane. Na ile się to udało – nie nam oceniać.

W kilku miejscach, choćby w „On The Edge” i „Can I” słychać elementy muzyki arabskiej.
WR: To nie był zamierzony efekt. Jacek zbudował taką fajną harmonię i tak to się niektórym może kojarzyć.
Paweł Szykuła: My tego akurat tak nie odbieramy, ale to miłe że ktoś naszą muzykę analizuje, może faktycznie coś takiego się tam przewija.
JS: Pisząc 9 utworów, jakie znalazły się na krążku, nie myślałem o tym do czego mam się zbliżyć, do czego utwory mają być podobne. Kompozycje powstawały intuicyjnie, spontanicznie, tak to czułem w danej chwili i tak pisałem. Każdy z nas ma różne skojarzenia, to kwestia wyobraźni muzycznej. Oczywiście duży wpływ na brzmienie, na ostateczny odbiór, miały wspólne aranżacje całego zespołu.

arlon3Fragmenty balladowe są Waszą mocna stroną. Wbijają się w pamięć.
Paweł Zwirn: „Everything For Her”, numer w całości balladowy, kosztował nas akurat najmniej pracy. Zaaranżowaliśmy go na jednej próbie i w tej postaci zagraliśmy w studio.
WR: Wpływ na kompozycje ma też wokal Pawła, który jest na tyle ciepły, ze nie będzie pod niego pasowała zbyt ostra muzyka. Dlatego musieliśmy trochę stonować riffy. Solówki też musiały zabrzmieć przejrzyście.
J.S. W Arlon na klimat balladowy składa się wiele elementów m.in. melodyjne partie gitary, brzmienie saksofonu, ciepły wokal, ale także solidna sekcja rytmiczna. To wszystko w całości daje pożądany efekt końcowy.
PS: Każdy nasz kawałek po części jest balladą.
WR: Właśnie takie było założenie, żeby ta płyta koiła, kołysała. Może następna będzie trochę inna. Jacek, nasz główny kompozytor, szlifuje nowe utwory.
Maciej Napieraj: Jesienią chcemy zacząć pracę nad nowym materiałem, ale w międzyczasie będziemy oczywiście promować na koncertach album „On The Edge”

Początek „Can I” trochę przypomina King Crimson.
WR: Rozmawialiśmy już dziś z kimś na ten temat. Zapytał co nas inspiruje, więc odparłem, ze głównie rzeczy z lat 70tych i 80tych. Jak najbardziej Crimsoni, Emerson Lake And Palmer, z rzeczy współczesnych – wiadomo, Dream Theater, Riverside. A ten King Crimson w tym miejscu... może faktycznie, jest jakieś podobieństwo.

Co oznacza tytuł „On The Edge”? Kto stoi i na krawędzi czego?
WR: Też już zadano nam to pytanie. Napisał do nas na Facebooku pewien człowiek. Teksty rozumiał, muzykę pochwalił, nie rozumiał tylko dlaczego płyta ma tytuł „Na krawędzi”, skoro na jej okładce jest postać stojąca na kuli. Odpowiedziałem mu: żeby upaść, nie musisz skoczyć. W pierwotnej wersji okładki ten człowiek stał na kawale wyrwanego z ziemi gruntu, właśnie na krawędzi. A my chcieliśmy pokazać, że zawsze masz wybór, że od ciebie zależy czy skoczysz w dół. Płyta nie jest jednolita, teksty nie tworzą jakiejś hermetycznej całości. Kawałki powstawały w różnych okresach czasu, kilku autorów stworzyło słowa. Nie szukaliśmy dla nich wspólnego mianownika. A dlaczego zatytułowaliśmy płytę „On The Edge”? Bo ten utwór niesie według nas najpoważniejsze przesłanie.

Mimo to mam wrażenie, że wszystkie teksty mówią o ludziach w sytuacjach przejściowych, którzy muszą dokonać jakiegoś wyboru.
WR: To taka refleksja nad życiem. Coś straciliśmy, żal nam tego, bardzo chcielibyśmy wrócić do punktu wyjścia. Ale w tekstach stawiamy tylko pytanie czy nie warto byłoby czegoś w życiu zmienić? A czego? Na to musi już odpowiedzieć sobie sam słuchacz. Tak sobie jako zespół założyliśmy, że świata nie zmienimy, na to jesteśmy za mali. Ale możemy zmienić siebie, budować wspólnotę. Tak jak w tym miejscu – w Gniewkowie. Jest tu więź, taka progresywna rodzina. Jesteśmy razem, bawimy się. Są koncerty, nocne rozmowy… – ogólnie jest fajnie (śmiech).

A jak ta progresywna rodzina odbierała Was na dotychczasowych koncertach?
WR: Mamy świetny kontakt z grupą AnVision, parę koncertów już razem zagraliśmy. W ogóle w progresywnym środowisku jest wzajemna życzliwość, nie ma konkurencji.
PZ: Każdy jest inny, każdy gra coś innego i każdy ma swoich słuchaczy. Dla każdego znajdzie się miejsce. To nie jest sport.
WR: Mamy teraz niesamowity wysyp polskich progresywnych kapel. Są dziesiątki grup, które mają coś do powiedzenia i publiczność, która chce tego posłuchać. My też chcemy coś przekazać. Nawet po dzisiejszym występie podchodzili do nas ludzie, mówili że im się podobało. To dla nas ważne. Nie chodzi nam o pieniądze. Grając taką muzykę z góry rezygnujemy z kasy. To się ma po prostu podobać ludziom.

arlon1A skąd pomysł na założenie takiego niedochodowego zespołu?
PZ: Z zamiłowania. Kochamy taką muzykę – i to wszystko! Nie o to chodzi, żeby założyć zespół Weekend i kosić szmal.
WR: U nas każdy wychował się na czymś innym. Jacek uczy gry na saksofonie, gra jazz, soul. Maciek jest bluesmanem, takim z przekonania. Ja wychowałem się na Floydach, stąd moja tendencja do ładnych, spokojnych solówek. Nawet jeśli Jacek jest kompozytorem, to potem każdy może się wypowiedzieć kiedy tworzymy wspólnie aranżacje i dodać swoją cegiełkę. Nigdy nie było wojny o to, kto ma jak zagrać.
MN: Niby każdy z innej bajki, ale znajdujemy wspólny język.
PZ: Właśnie „Everything For Her” pokazało, ze jesteśmy zespołem. Potrafiliśmy zaaranżować fajny kawałek na jednej próbie. Na tyle już się znaliśmy, że każdy wiedział o co chodzi. To już wypływa z serca.
JS: Ja zawsze marzyłem o zespole na pograniczu rocka w którym będzie możliwość improwizowania na saksofonie, klawiszach. W rocku progresywnym się odnalazłem, jest tu dużo partii solowych. Poza tym jak się okazało, podobnie odbieramy tą muzykę i nawet jeśli każdy z nas słucha po trochę czegoś innego to podczas pracy na próbach w aranżacjach znajdujemy wspólny mianownik i świetnie się rozumiemy.

Otwieracie katalog wydawniczy Pronet Records. Jak oceniacie współpracę z wytwórnią?
JS: Andrzej Kusy, właściciel wytwórni Pronet Records zaufał nam i dzięki niemu premiera „On The Edge’’ ma miejsce dzisiaj na VII Festiwalu Muzyki Progresywnej w Gniewkowie. Dotychczasowa współpraca jest bardzo konkretna i zapowiada się obiecująco.
WR: Piękne jest to, że wielu życzliwych ludzi pomogło nam po drodze. Najpierw wyszperał nas Janek Włodarski, potem rozpromował Krzysiek Jester Baran. Samo się potoczyło, nigdzie nie musieliśmy pukać. Uważam, że złapaliśmy Pana Boga za nogi. Jest tyle zespołów, które grają świetną muzykę i nie ma ich kto wydać – a my tę szansę dostaliśmy.
PS: Nasze wcześniejsze trzyutworowe demo, nagrane w piwnicy, wywołało oddźwięk, pomimo jego średniej brzmieniowej jakości. Od tego się zaczęło.

Koncentrujecie się na Polsce czy macie jakieś plany podboju zagranicy?
WR: Właśnie promotor z Holandii zapytał nas czy bylibyśmy w stanie pojechać tam w trasę. Trudno byłoby to zaplanować, bo wszyscy pracujemy, dzieci się uczą – ale taka wizja kręci. Zrobimy co można, żeby tę szansę wykorzystać. Jeśli osoba, która się na tym zna, mówi że podoba jej się nasza muzyka, że odnaleźlibyśmy się na zachodniej scenie – to ja jej ufam.

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiał: Paweł Tryba

After The Exhibition

niedziela, 07 lipiec 2013 22:49 Dział: Wrong Object, The

1. Detox Gruel (4:13)
2. Spanish Fly (5:19)
3. Yantra (8:04)
4. Frank Nuts (3:38)
5. Jungle Cow I (5:50)
6. Jungle Cow II (4:40)
7. Jungle Cow III (6:07)
8. Glass Cubes (8:30)
9. Wrong But Not False (5:28)
10. Flashlight (3:05)
11. Stamtisch (5:59)


MICHEL DELVILLE: guitar, Roland GR-09
ANTOINE GUENET: keyboards, vocals
MARTI MELIA: bass & tenor saxes, clarinet
FRANCOIS LOURTIE: tenor, alto & soprano saxes, voice
PIERRE MOTTET: bass
LAURENT DELCHAMBRE: drums, percussions, objects, samples
oraz:
BENOIT MOERLEN: marimba, electronic vibraphone (Tracks 2, 3, 5, 6, 7 & 11)
SUSAN CLYNES: vocals (Track 8)

FLATTire

niedziela, 07 lipiec 2013 21:05 Dział: Holdsworth, Allan

1. The Duplicate Man (Intro) (1:51)
2. The Duplicate Man (4:37)
3. Eeny Meeny (4:43)
4. Please Hold On (3:56)
5. Snow Moon (7:59)
6. Curves (5:31)
7. So Long (5:27)
8. Bo Beep (3:42)
9. Don’t You Know (9:12)


ALLAN HOLDSWORTH: guitars, synthaxe
DAVE CARPERNTER: bass (Tracks 3 & 8)

State Urge: Potęga improwizacji

piątek, 05 lipiec 2013 19:42 Dział: Wywiady

State Urge znam i lubię od czasu ich pierwszej Epki, „Underground Heart”. Trzymałem kciuki, żeby zespół nie dołączył do grona kapel, których kariera skończyła się na tym, że dobrze się zapowiadały. Teraz mogę odetchnąć z ulgą. Marcin Cieślik (gitara, wokal), Krystian Papiernik (bas), Marcin Tarkowski (klawisze) i Marcin Bocheński (perkusja). Wydali ciekawy longplay i potwierdzili swoją klasę wykonawczą przed publicznością w Gniewkowie. Zanim weszli na scenę – odpowiedzieli na kilka moich pytań.

 

Rok temu przywieźliście na festiwal w Gniewkowie swoje demo, organizatorzy puścili je w przerwie, ludzie zaczęli pytać kto tak fajnie gra – i dziś jesteście na scenie!

Marcin Cieślik: Tak, przyjechaliśmy we dwóch z Krystianem zobaczyć jak wygląda cała impreza, zabraliśmy dopiero co wydaną EPkę „Illusion”i poszło. Dostaliśmy zaproszenie na festiwal, nawiązaliśmy współpracę z Lynx Music, wydaliśmy pierwszą płytę – w ciągu roku zainteresowanie State Urge zdecydowanie wzrosło.

I dalej rośnie!. Ponoć na koncercie w Toruniu mieliście kilka sztuk płyty i po koncercie ludzie się o nie zabijali.

MC: Fakt, popyt był większy niż przypuszczaliśmy.
Michał Tarkowski: To nasz pierwszy kontakt z wydawcą. Jesteśmy młodą kapelą, uczymy się na błędach. W Toruniu wyszło tak bez winy naszej ani wydawcy. Ale fani chyba nam wybaczyli.

Wydaje Was Lynx – wytwórnia prężna, ale kojarzona głównie ze sceną krakowska. Wy stacjonujecie w Gdyni. Odległość nie utrudnia Wam współpracy?

Krystian Papiernik: Rysiu... Przepraszam, pan Kramarski, jest bardzo otwarty, podchodzi do promowania nas z dużym entuzjazmem. Odległość nie gra tu roli.
MT: W dzisiejszych czasach dystans tak nie ogranicza. Są komórki, maile. Jak na razie współpraca bardzo elegancko się nam układa. Zresztą to wszystko pokaże czas – na dzień dzisiejszy jesteśmy jeszcze w ferworze promowania albumu, nie minęło pół roku od jego wydania. Na razie – testujemy rynek z produktem (śmiech).

Produkt nazwaliście „White Rock Experience”. Czym jest biały rock?

MC: Potęgą! (śmiech). A jak jeszcze nie jest, to już niedługo będzie!
MT: Ma to wiele znaczeń. Przede wszystkim – nasza aparycja na scenie, białe koszule, które nosimy. Zresztą znaczeń może być nieskończenie wiele. Idąc tropem floydowskiego pryzmatu – biel jest efektem połączenia całego spektrum barw, a my wszystkie barwy i odcienie chcemy łączyć w naszej palecie brzmień.

Łączycie też klasykę z nowoczesnością. Wyraźnie słychać u Was wpływ Pink Floyd, ale też Archive.

KP: To wynika z naszych gustów. Każdy czegoś innego słucha, czym innym się fascynuje, aż nasze fascynacje spotykają się w miejscu, z którego wypływa muzyka State Urge.

Jak ważną rolę odgrywa u Was improwizacja?
KP: Zasadniczą! State Urge powstało z zamierzeniem improwizacji. Tak powstało nasze pierwsze demo – „Underground Heart”. Weszliśmy do studia, na setkę nagraliśmy cztery zaimprowizowane na miejscu kawałki, potem tylko dograliśmy wokale. Do dziś mamy taką metodę pracy. Choć już na „White Rock Experience” znajdują się utwory, które przedtem na spokojnie skomponowaliśmy.
Marcin Bocheński: Improwizujemy też na scenie. Na pewno dziś pojawi się trochę improwizacji.
MT: Zasada jest prosta: jeśli coś przeróbek nie wymaga, to zostawiamy to jak jest. Ale jeśli w tym miejscu improwizacja pasuje, to chętnie to zrobimy. Po prostu lubimy we własnym gronie bawić się muzyką.

Macie na koncie jeden longplay i już teraz zdarzają Wam się koncerty typu „State Urge Plays Pink Floyd”. Nie lepiej prezentować repertuar autorski?

MC: No to muszę zacząć od początku, skąd w ogóle wywodzi się State Urge. Jego zalążkiem, jeszcze w licealnych czasach, była kapela kowerująca Pink Floyd, własny repertuar przyszedł później. Generalnie cała nasza twórczość wywodzi się z miłości do tego zespołu. Pomysł koncertu z kowerami nie wyszedł od nas, zaproponowały nam to władze klubu Wydział Remontowy. Początkowo wzbranialiśmy się, chcieliśmy prezentować własną twórczość, ale oni naciskali, podeszli nas mówiąc, że jesteśmy jedynym zespołem w Polsce predestynowanym do zmierzenia się z Pink Floyd. W końcu ulegliśmy Zrobiliśmy to i nie żałujemy.
MT: Przylgnęła do nas etykietka polskiego Pink Floyd, staraliśmy się z tą nalepka walczyć, ale stwierdziliśmy, że damy wszystkim prztyczka w nos i faktycznie zagramy ich utwory.
MB: Duże wyzwanie, ale daliśmy radę. Zresztą to żaden wstyd być porównywanym do zespołu tego formatu, co Floydzi.

Promujecie teraz płytę na koncertach. Jacy ludzie na nie przychodzą?

MT: Na razie po premierze zagraliśmy dziesięć występów i wielka satysfakcją dla nas jest to, że pojawiają się bardzo różni słuchacze. Oczywiście jest grono nastawione dokładnie na rock progresywny. Ale są też tacy, których nazwy nie interesują. Po prostu chcą posłuchać kawału porządnego rocka – takiego, o jaki dziś coraz trudniej.

Myślicie o promocji za granicą?

MC: Jak najbardziej! Mamy coraz więcej sygnałów zainteresowania. Z Belgii, Holandii, nawet zza Oceanu – USA, Brazylii. Każdy taki kontakt to motywacja, żeby wyjechać z naszą muzyka gdzieś dalej. Jeśli pojawi się taka szansa – wchodzimy w temat!

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiał: Paweł Tryba

Twisted Tales

piątek, 05 lipiec 2013 19:23 Dział: Manzarek / Rogers

1. Just Like Sherlock Holmes (3:50)
2. Eagle in a Whirlpool (4:53)
3. Cops Talk (4:47)
4. Street Of Crocodiles (4:26)
5. American Woman (3:47)
6. Shoulder Ghosts (3:58)
7. The Will to Survive (4:16)
8. Black Wine/Spank Me With A Rose (6:21)
9. State of the World (3:40)
10. Numbers (4:44)

Worthless!

piątek, 05 lipiec 2013 18:58 Dział: Copernicus

1. Quantum Mechanics (7:59)
2. You Are Not Your Body. (7:55)
3. You Are The Subatomic. (4:57)
4. What Is Existence? (7:04)
5. You Are The Illusion That I Perceive. (7:51)
6. Everlasting Freedom! (4:50)
7. A Hundred Trillion Years (5:51)
8. Worthless! (12:24)

- Copernicus: lead vocals, keyboards
- Pierce Turner: musical director, Hammond organ, piano, backing vocal
- Sari Schorr: vocals
- Thomas Hamlin: drums, percussion
- Matty Fillou: tenor saxophone
- Marvin Wright: bass guitar, electric guitar, piano
- Cesar Aragundi: electric and acoustic guitar
- Poppa Chubby: electric guitar
- Bob Hofnar: steel guitar
- George Rush: double bass, electric bass, tuba
- Rob Thomas: violin
- Raimundo Penaforte: violin, mandolin, classical guitar, accordion, percussion
- Juan Castillo: charango, siku-flute, acoustic guitar
- Niyyirrah El: Djembe drums, trumpet bells and stix
- Benjamin Thompson: Djembe drums, trumpet bells and stix
- Kevin Lane: Djembe drums, trumpet bells and stix
- Steven Bernstein: slide trumpet
- James Frazee: recording and mixing engineer

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.