In hoc signo

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2013, album studyjny)

1. Introduzione (0:14)
2. Cavalcata (5:49)
3. Mare In Tempesta (3:17)
4. Via Egnatia (5:41)
5. L'Assedio Di Antiochia (8:11)
6. Fuga Da Amman (5:56)
7. Kairuv'an (6:08)
8. Masqat (5:15)
9. Jangala Mem (6:46)
10. Il Vento Del Tempo (7:00)
11. Finale (9:33)

Czas całkowity: 63:50


- Igor Leone (vocals)
- Mattia Liberati (Hammond B3, Mellotron M400, Fender Rhodes Mk II, MiniMoog, MiniMoog Voyager, Korg MS20, Elka Synthex, Jen SX1000, Clavia Nord Stage Revision B)
- Flavio Gonnellini (electric and acoustic guitars, backing vocals)
- Marco Gennarini (violin, backing vocals)
- Shanti Colucci (drums, nagara, gatham, tibetan bells, other percussions and Konnakol)

gościnnie:
- Marco Bruno (bass (2))
- Edoardo Arrigo (bass, backing vocals (3))
- Simone Massimi (bass, fretless bass, upright bass)
- Luciano Colucci (Indian mystic speech (9))
- Fabrizio Proietti (classical guitar (4))
- Beatrice Miglietta (backing vocals (11))
- Mattias Olsson (drums and percussion (9), weird noises (10))
- David Jackson (saxophone and flute (11))
- Angelica Sauprel Scutti (backing vocals (11))

CD Black Widow 2013
LP Black Widow 2013

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Ingranaggi della Valle - "In Hoc Signo" to kolejna zdumiewająco dobra płyta z Italii. Młody zespół powstał z zamiarem odtworzenia dźwięku i atmosfery historycznego Złotego Wieku, czyli magicznych, włoskich lat 70-tych, by tworzyć własną muzykę otwartą na fuzji, muzyki progresywnej i etnicznej z silnymi wpływami jazz-rocka. Wytoczyli ciężką artylerię klawiszową typu Hammond B3, Mellotron M400, Fender Rhodes Mk II, Minimoog, Minimoog Voyager, Korg MS20, Elka SYNTHEX Jen SX1000, Clavia Nord Stage Wersja B , do tego dołożyli bębny, Nagara, gatham, tybetańskie dzwonki, inne instrumenty perkusyjne i konnakol , poza tym skrzypce, flet, no i oczywiście klasykę, czyli gitary, bas i perkusję. Taki zestaw budzi respekt, ale jak wiemy – instrumenty same nie grają. Ci goście to jednak ekstraklasa. Górna półka. Ale jakby komuś tego było mało , to zaprosili sobie jeszcze innych fachowców typu Mattias Olsson (Anglagard) lub David Jackson (VDGG)… Co z tego wyszło? Tak jak wspomniałem na wstępie – zdumiewająco dobra płyta. 11 utworów, prawie 64 minuty muzyki… Zaskakuje nas non stop, a to ciekawym rytmem, a to płynnym przejściem z pięknego progresu do klasycznego fusion (momentami nawet mamy „odloty” free…) , a to pięknymi solówkami, (klawsze i gitara), a to wspaniałymi partiami skrzypiec fletu… Cekawostką jest fakt, że na zazwyczaj mocno krytycznym portalu ProgArchives aż 37 procent słuchaczy umieściło tą płytę w najwyższej kategorii -„arcydzieło progresywnego rocka” , dzięki czemu Włosi leją na pysk całą czołówkę europejskiego neo-proga…. Tak więc polecam te dzwięki wszystkim amatorom dobrego, starego progresu, zwłaszcza tym zalotnie zerkającym w kierunku jazz-rocka, natomiast dla wielbicieli starej włoszczyzny – absolutny MUS i frajda jednocześnie… oczywiście jak zwykle moim, cholernie subiektywnym zdaniem…

    Aleksander Król czwartek, 17, październik 2013 15:07 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.