A+ A A-

The Low Spark of High Heeled Boys

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(1971, album studyjny)
1. Hidden Treasure (4:16)
2. The Low Spark Of High-Heeled Boys (12:10)
3. Rock & Roll Stew (4:29)
4. Many A Mile To Freedom (7:12)
5. Light Up Or Leave Me Alone (4:53)
6. Rainmaker (7:39)

Czas całkowity: 40:39
- Steve Winwood ( vocals, guitar, piano, organ )
- Jim Capaldi ( vocals, percussion )
- Rick Grech ( violin, bass )
- Chris Wood ( flute, saxophone )
- Jim Gordon ( drums )
- Reebop Kwaku Baah ( percussion )

1 komentarz

  • Bartosz Michalewski

    Przy okazji recenzji Aranis obiecałem, że za jakiś czas napiszę o jakiejś płycie bliższej głównego nurtu prog rocka. Nie chciałem brać się za oczywistości pokroju debiutu Camel, Look at Yourself czy Tarkus, przez brak recenzji których nasz portal wygląda osobliwie, ale przecież to są wydawnictwa, który zna każdy, to po co o nich pisać? I komu się chce? Szukałem w myślach takiej płyty, która jakością nie ustępowałaby gigantom, ale której ktoś jednak mógłby tutaj nie słyszeć. Płyty, która nie byłaby tak znana jak na to zasługuje, ale nie NKRu, w którym grzebanie już dawno przestało mnie bawić. I w końcu znalazłem!

    The Low Spark of High Heeled Boys grupy Traffic to najczystszej wody progres, ale nie małpujący Genesis czy Pink Floyd. To nagrał zespół, który miał już bardzo silną pozycję w rockowym świecie i naprawdę nie potrzebował nikogo udawać. Nie jest zbiegiem okoliczności to, że album jest znakomity, bo tutaj nie grali amatorzy, którzy raz w życiu na pięć minut doznali olśnienia. Macie do czynienia z uznaną, światowej klasy marką, a nie z byle kim! Na tej płycie znajduje się nieco inna muzyka niż na tych kilku kawałkach z Youtuba, które zna przeciętny Polak (i na ogół uważa za nieciekawe) i sądzę, że warto ludzi o tym poinformować. I wreszcie - Traffic nie cieszy się u nas w kraju takim uznaniem jak na Zachodzie. W sumie mało kto tutaj o tej kapeli w ogóle słyszał. Tak więc Low Spark... powinien w końcu doczekać się jako takiej sławy w polskim progresywnym światku. Mam nadzieję, że tak się stanie.

    Ciężko sprecyzować ramy stylistyczne tego albumu. Zasadniczo Traffic grał w bardzo własnym stylu, mieszał przeróżne gatunki - soul, blues, folk, jazz, rock psychodeliczny, tak że nie liczcie na prostą charakterystykę. Tym bardziej, że tutaj elementów składowych jest jeszcze więcej, albo te które są, brzmią inaczej niż zwykle. Bardziej prog rockowo. Low Spark of High Heeled Boys to najbliższy progresowi album Traffic. Jego brzmienie trochę przypomina Canterbury, tylko że jest cieplejsze, słychać w nim, że Steve Winwood lubi blues rock i soul, słychać, że jego wersja jazz-rocka zdecydowanie bliższa jest rozrywkowo-kawiarnianej konwencji np. Colosseum, niż awangardzie spod znaku Soft Machine czy Milesa Davisa. I to w ogóle jest prosta muzyka. Przyjemna do słuchania, melodyjna, pełna pięknych folk rockowych tematów i przyjemnie jazzujących, lekkich improwizacji.

    Traffic grał z reguły bardzo amerykańsko jak na brytyjski zespół. Polacy, którzy nie są przyzwyczajenie do specyficznego, roots rocka zza oceanu często mają problem ze zrozumieniem takiej muzyki. Ale akurat Low Spark... to najbardziej brytyjska płyta tej grupy. Nawet dla kogoś, komu Blind Faith zdaje się jest nudnym, kowbojskim dziwadłem, to wydawnictwo powinno być interesujące.

    Nie znoszę opisywać albumów utwór po utworze i jak zwykle robił tego nie będę. Ale dwa kawałki muszę wymienić. Numer tytułowy to wspaniała mieszanka wszystkiego, co na płycie najlepsze. Świetny temat, porywające jazzrockowe improwizacje, miły klimat. Jeżeli ktoś zna Do What You Like to wie mniej więcej o co mi chodzi. Ale najwspanialszym utworem tego albumu jest Rainmaker. Nie wiem, czy jest na świecie taki progfan, którego ten kawałek nie ruszy. Śliczny temat na flecie, piękna, subtelna melodia, znakomite, jak zwykle jazzujące partie instrumentalne. Coś wspaniałego! Choćby dla tej jednej piosenki warto przesłuchać całą płytę, chociaż pozostałe z niej kompozycje naprawdę nie są wiele gorsze.

    W naszym serwisie grupa Traffic przyporządkowana jest do folk rocka. Nie będę się spierał czy słusznie, powiem tylko, że na omawianym albumie ten folkowy element jest hiper-wyspiarski, tak prog rockowy, jak tylko się da. Wiem, że wielu ludzi łatwo uprzedza się do muzyki, wysłucha jednego albumu, który im się nie spodoba i całą, nieznaną sobie dyskografię zespołu spisuje na straty. Radziłbym tego nie robić. Truizmem jest przecież twierdzenie, że zespoły z klasycznej ery rocka bardzo chętnie i niezwykle często zmieniały swój styl. Warto więc dawać drugie a nawet trzecie szanse. Mało kto zabiera się za Traffików od tej płyty, więc wiem, że wielu prog fanów w ogóle do niej nie dociera. Szkoda, bo ten band naprawdę mógłby u nas cieszyć się taką sławą, na jaką zasługuje.

    Wyśmienity klasyczny prog rock!
    4,5/5

    Bartosz Michalewski środa, 01, grudzień 2010 16:00 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Folk Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.