2. Farm On The Freeway (6:31)
3. Jump Start (4:55)
4. Said She Was A Dancer (3:43)
5. Dogs In The Midwinter (4:38)
6. Budapest (10:05)
7. Mountain Men (6:20)
8. The Waking Edge (4:50)
9. Raising Steam (4:06)
Czas całkowity: 48:48
dodatkowo na reedycji remasterowanej z 2005 roku:
10. Part Of The Machine (6:53)
- Martin Barre ( electric guitar )
- Dave Pegg ( electric bass, acoustic bass )
oraz gościnnie:
- Doane Perry ( drums (2,7) )
- Gerry Conway ( drums (3,4,6,8) )
- Ric Sanders ( violin (6,8) )
1 komentarz
-
Był rok 1987, zespół Jethro Tull wszedł do studia by nagrać chyba najdziwniejszą płytę w swojej karierze. Zainspirowany brzmieniem zespołu Dire Straits Ian Anderson zamienił charakterystyczne i fantazyjne brzmienia ze wcześniejszych płyt na nieco bardziej mocne i twarde. Nie zamienił jednak swojego artefaktu w postaci fletu poprzecznego. Płyta Crest of a Knave dla fanów klasycznie brzmiącego Jethro Tull z lat siedemdziesiątych będzie niemałym zaskoczeniem.
Mateusz Tomanek poniedziałek, 27, styczeń 2014 15:18 Link do komentarza
I nie można tutaj nie wspomnieć o podziale ról na płycie. Ian Anderson nie odłożył ani fletu poprzecznego, ani śpiewu ani nawet gitary. Klawiszowiec Peter-John Vettese nie brał udziału w nagraniach więc Anderson zajął jego miejsce za syntezatorami i po raz kolejny pokazał, że jest prawdziwym człowiekiem orkiestrą. Klawisze jednak na całej płycie nie mają wiele do powiedzenia, wyraźnie ustępując miejsca gitarze elektrycznej oraz fletowi poprzecznemu. W odróżnieniu od wcześniejszych płyt, na Crest of a Knave gitara jest instrumentem, który ma najwięcej do powiedzenia. W kilku utworach zastąpiono perkusję automatem perkusyjnym o co wcześniej nigdy bym nie podejrzewał muzyków z Jethro Tull. Płyta ta jest doskonałym połączeniem muzykalności i zmysłu kompozytorskiego Iana Andersona , brzmienia lat osiemdziesiątych oraz inspiracji zespołem Dire Straits. Mariaż tych trzech elementów daje słuchaczowi album z pogranicza rocka i hard rocka, choć bliższy jest temu pierwszemu aniżeli drugiemu gatunkowi.
Najwidoczniej w tamtym czasie nie wszyscy to dostrzegli gdyż album ten zdobył nagrodę Grammy za najlepszy album heavy metalowy wyprzedzając przy tym zespół Metalica za sobą. Dla muzyków była to wielka niespodzianka, której się tak nie spodziewali, że nawet nie pojawili się na ceremonii rozdania nagród.
Płyta zaczyna się dość normalnie jak na standardy Andersona i spółki, brak tutaj typowego dla nich wpływu muzyki folkowej, jednak rekompensują to kapitalnymi partiami fletu i gitary elektrycznej, która przewija się w tle jak i solo przez cały czas trwania albumu, natomiast trzeba zwrócić uwagę na numer sześć na Crest of a Knave - Budapest. Długi, bo nieco ponad dziesięciominutowy utwór, który najbardziej przypomina o folkowej przeszłości zespołu, przechodzi w fantazyjnie brzmiącą improwizację. Z powodu tej folkowej przeszłości Budapest najbardziej przypomina dokonania Dire Straits. I przypomina, być może jest za mocnym słowem, słychać szeroką inspirację, uzupełnioną o własne, niepowtarzalne brzmienie zespołu Jethro Tull.
Crest of a Knave nie jest płytą o ciepłym brzemieniu, jest wprost przeciwnie, twarda i harda, ale w żadnym wypadku nie jest to płyta ciężka. Na poparcie tej tezy przychodzi bardzo udana piosenka Mountain Men, w której twarde brzmienie elektrycznej gitary jest wygładzane przez wstawki na flecie poprzecznym oraz przez spokojny głos Iana Andersona.
Słuchając całej płyty ma się wrażenie powtarzalności piosenek, poniekąd to wrażenie jest jak najbardziej słuszne. Wpływ na to ma zoperowane gardło Iana Andersona, które miało nie mały wpływ na dostrzegalną zmianę w jego głosie.
Jeśli porównać by Crest of a Knave to Dire Straits to zespołowi Andersona brakuje tej rytmiczności z jakiej jest znany Dire Straits. W moim odczuciu nie przekreśla to płyty ze stajni Jethro Tull, dla mnie jest to dowód na szerokie horyzonty całego zespołu z jego frontmanem na czele. Dla fanów zespołu album ten jest niemałym zaskoczeniem, ale trzeba sobie zdać sprawę, że jest elementem poszukiwań kompozytora, eksperymentem, z którego wg mnie wyszedł obronną ręką.
Albumy wg lat
Recenzje Folk Progresywny
- Znów będzie bez zbędnego owijania w bawełnę. Od dwudziestu pięciu… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Within The Realm Of A Dying Sun (Dead Can Dance)
- O Dead Can Dance nade wszystko można powiedzieć to, że… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Dionysus (Dead Can Dance)
- Nie ulega wątpliwości, że rosyjski duet Iamthemorning to zjawisko wyjątkowe… Skomentowane przez Bartek Musielak Lighthouse (Iamthemorning)
- Ritual Duo to projekt muzyków na co dzień związanych z… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Kolory (Ritual Duo)
- Steve Wilson 5.1 MIX!!!!!!!! Kolejne dzieło, które wziął w obróbkę… Skomentowane przez Konrad Niemiec Thick As A Brick (Jethro Tull)
- Po dwóch latach od wydania "TAAB2", kontynuacji kultowej płyty Jethro… Skomentowane przez ŁukaszWąś Homo Erraticus (Anderson, Ian)
- Był rok 1987, zespół Jethro Tull wszedł do studia by… Skomentowane przez Mateusz Tomanek Crest Of A Knave (Jethro Tull)
- Strange Days… Dziwne dni… Oj dziwne, nie tylko dni, ale… Skomentowane przez Aleksander Król 9 Parts To The Wind (Strange Days)
- Phoenix… Rumunia, lata siedemdziesiąte… Ciekawy kraj, ciekawe miejsce, ciekawy czas.… Skomentowane przez Aleksander Król Cei Ce Ne-Au Dat Nume (Phoenix)
- El Polen…. Kilka lat temu wpadła mi w ręce debiutancka… Skomentowane przez Aleksander Król Fuera de la ciudad (El Polen)
- Comus….. Legenda folk-prog-rocka, mityczny Święty Grall wszystkich kolekcjonerów dzwięków tamtej… Skomentowane przez Aleksander Król First Utterance (Comus)
- Dead Can Dance… Grupa niezwykła, po pierwsze z Australii, po… Skomentowane przez Aleksander Król Anastasis (Dead Can Dance)
- Moda na wielkie powroty jest już od kilku lat w… Skomentowane przez Paweł Bogdan Out of the coma (Comus)
- Po kilkakrotnym przesłuchaniu ostatniej płyty Iana Andersona, czyli 'TAAB 2',… Skomentowane przez Michał Jurek Ian Anderson Plays the Orchestral Jethro Tull (Anderson, Ian)
- Recenzję płyty znajdziecie w Biuletynie podProgowym, numer: maj/2011. Skomentowane przez Biuletyn podProgowy Gudrun (Pierrot Lunaire)
- Nieczęsto się zdarza , że trafimy na płytę z egzotycznego… Skomentowane przez Aleksander Król Cholo (El Polen)
- Gdyby ta muzyka firmowana była tylko nazwiskiem Iana Andersona (… Skomentowane przez Paweł Kłaput TAAB2/Thick As A Brick 2: Whatever Happened To Gerald Bostock? (Anderson, Ian)
- Pogłoski, jakoby Ian Anderson nosił się z zamiarem nagrania sequela… Skomentowane przez Michał Jurek TAAB2/Thick As A Brick 2: Whatever Happened To Gerald Bostock? (Anderson, Ian)
- 'Walk Into Light' to pierwszy solowy album lidera Jethro Tull,… Skomentowane przez Michał Jurek Walk Into Light (Anderson, Ian)
- Gdyby tę recenzję pisał ktoś inny pewnie napisałby, że Saivo… Skomentowane przez Bartosz Michalewski Saivo (Tenhi)