Saivo

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
(2011, album studyjny)

 
1. Saivon Kimallus
2. Pojan Kiiski
3. Uloin
4. Pienet Purot
5. Sateen Soutu
6. Haaksi
7. Surunuotta
8. Savoie
9. Vuoksi
10. Paluu Joelle
11. Sees
12. Siniset Runot


Tyko Saarikko - śpiew, pianino, fisharmonia, instrumenty klawiszowe, gitara, instrumenty perkusyjne, didgeridoo, harmonijka ustna, udu    
 
 Ilmari Issakainen - perkusja, instrumenty perkusyjne, fortepian, gitara, gitara basowa, śpiew    
 
 Ilkka Salminen - śpiew, gitara, gitara basowa, fisharmonia, instrumenty perkusyjne
Więcej w tej kategorii: « Kauan

1 komentarz

  • Bartosz Michalewski

    Gdyby tę recenzję pisał ktoś inny pewnie napisałby, że Saivo to geniusz, cudo, absolut, że słucha tego od świtu do nocy i miał już przy tym sto orgazmów. I prawdę rzekłszy bardzo żałuję, że nie znalazł się ktokolwiek inny, kto by ten album słyszał i chciał go wam zarekomendować. Bo niestety, mnie nie tak łatwo jest czymś zagiąć, a już na pewno nie są zdolni do tego artyści współcześni.

    Napiszę to inaczej, bez entuzjazmu, który towarzyszy recenzjom płyt, które się panu recenzentowi podobały. Bo powodów do jakiegokolwiek entuzjazmu nie widzę żadnych. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że mijający rok był pod względem muzycznym równie marny, jak właściwie każdy od połowy lat 90., albo jeszcze dalej. Tegoroczne płyty, o których za dziesięć lat będzie pamiętał ktokolwiek poza grupką maniaków - szperaczy zliczyć można na palcach jednej ręki, a to i tak przy dużej dozie optymizmu. W czasach tak wielkiej posuchy każdy, kto nagra cokolwiek w miarę sensownego i niewymuszonego wchodzi do grona ostatnich rzadkich ptaków, które jeszcze cokolwiek mają do powiedzenia.

    Helsińska grupa Tenhi to właśnie jeden z tych pogrobowców wymarłych muzycznych herosów. Ich tegoroczny album, piąty w dyskografii nie jest arcydziełem, nijak przypisać mu geniuszu, ale słychać w tym wszystkim jakąś szczerość, słychać, że zespół próbuje nam cokolwiek swą muzyką przekazać. A to w kontekście obecnych czasów naprawdę duża sprawa.

    Finowie grają piękny, bardzo nastrojowy folk (neofolk, dark folk, prog folk - jak zwał, tak zwał), który mógłbym przyrównać do Dead Can Dance, czy Death in June, chociaż tak naprawdę to jest ich własna muzyka, ich klimat i ich styl. Wielkim atutem Saivo jest to, że mogło ono powstać tylko tam, gdzie powstało - w mrocznej, zamarzniętej Skandynawii. I nie chodzi mi nawet o to, że teksty są po fińsku. Cała aura tej muzyki jest stamtąd. Grace for Drowning Stevena Wilsona mogłaby powstać wszędzie - w Krakowie, w Londynie, w Ułan Bator - gdziekolwiek. Każdy może tak grać i bardzo wielu próbuje. Natomiast Tenhi chce powiedzieć coś swojego, coś czego nie powie nikt inny w żadnym innym zakątku świata. I może nie robi tego w sposób na tyle wizjonerski, żeby rzucić słuchacza na kolana, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Bo wolę jak mi ktoś gra zwykłe rzeczy, ale od serca, niż jakąś bombastyczną kompilację pomysłów gigantów sprzed czterdziestu lat i mocy nowoczesnego studia.

    Dlatego Wilsona posłuchałem ze dwa razy i więcej nie potrzebuję, a Saivo leci u mnie bardzo często i poleci jeszcze wiele razy. Przemawia do mnie ten smutek, ta prostota, chłód ich muzyki. I szczerość, której tak strasznie brakuje we współczesnym progu.

    Gorąco polecam ten chłodny, grudniowy album. Wierzę, że będzie się wam podobał. Jeżeli tylko zechcecie spróbować...

    Bartosz Michalewski poniedziałek, 26, grudzień 2011 21:17 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Folk Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.