A+ A A-

From the Witchwood

Oceń ten artykuł
(23 głosów)
(1971, album studyjny)
Strona 1
1. Glimpse Of Heaven (3:50)
2. Witchwood (3:20)
3. Thirty Days (2:50)
4. Flight (4:25)
5. The Hangman And The Papist (4:10)

Strona 2
6. Sheep (4:15)
7. Canon Dale (3:40)
8. The Shepherd's Song (2:50)
9. In Amongst The Roses (3:45)
10. I'll Carry On Beside You (3:10)

Czas całkowity: 36:15

dodatkowo na reedycji A&M:
11. Let's Keep The Devil Outside (Ford)(b-side of withdrawn Witchwood single and Benedictus single, previously appeared on Halcyon Days (UK version)).
- Dave Cousins ( vocals, acoustic & electric guitar, banjo, dulcimer, recorder )
- Tony Hooper ( vocals, acoustic guitar, autoharp, tambourine )
- Rick Wakeman ( organ, clavinet, piano, electric piano, harpsichord, Mellotron, Moog, celeste )
- Richard Hudson ( drums, sitar, vocals, snare drums )
- John Ford ( bass, vocals, guitar )

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Bardzo lubię Strawbs. I bardzo lubię tą płytę. Jest taka miła, spokojna, przyjemna. W składzie jeszcze był Rick Wakeman, co pewnie też się trochę na jakość tego album przełożyło. W zasadzie jest tu wszystko za co można kochać muzykę Strawbs. Takie kościelne i natchnione piosenki typu 'Glimpse Of Heaven', bardzo hiciarski utwór tytułowy, który w niektórych fragmentach może się kojarzyć z Hooters. Zdecydowanie najlepszym utworem jest tu The Hangman And The Papist. Piękny kawałek ze świetnym tekstem. Szczególnie zakończenie, kiedy wokalista śpiewa znana formułkę: 'Forgive Me God We Hang Him In Thy Name'. Oczywiście poza nielicznymi wyjątkami w rodzaju Sheep nie ma tu ostrzejszego grania, nawet Wakeman rzadko kiedy gra więcej niż potrzeba. Pomimo tego, że całość jest stonowana, nie nudzi się, a to przede wszystkim za sprawą aranżacji kompozycji, czego przykładem mógłby być Cannondale. Chóry, dźwięki sitaru i bardzo orientalny obraz całości utworu. Ale głównie przeważają delikatne dźwięki gitary akustycznej, choć często podbite przez klawisze stają się niepokojące jak w The Shepherd's Song. Bardzo ciekawa płyta, bardzo ciekawej grupy. Jedynym mankamentem może być głos wokalisty, bo choć czasami śpiewa jak Peter Gabriel, to momentami może irytować. Ja się przyzwyczaiłem już do tego jego lekkiego zawodzenia i śpiewania przez nos:) Jak dla mnie płyta jak najbardziej zasługująca na 5. 5/5

    Rafał Ziemba sobota, 01, grudzień 2007 15:16 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Folk Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.