ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Aqualung

Oceń ten artykuł
(1065 głosów)
(1971, album studyjny)
1. Aqualung (6:31)
2. Cross-Eyed Mary (4:09)
3. Cheap Day Return (1:23)
4. Mother Goose (3:52)
5. Wond'ring Aloud (1:56)
6. Up To Me (3:18)
7. My God (7:10)
8. Hymn 43 (3:18)
9. Slipstream (1:13)
10. Locomotive Breath (4:25)
11. Wind-Up (5:42)

Czas całkowity: 42:57

dodatkowo na reedycji z okazjo 25tcio lecia (1998):

12. Lick Your Fingers Clean (2:46)
13. Wind Up [Quad Version] (5:23)
14. Excerpts from the Ian Anderson Interview (13:58)
15. Songs for Jeffrey (2:51)
16. Fat Man (2:56)
17. Bouree (3:57)
- Ian Anderson ( flute,acoustic guitar, electric guitar, vocals )
- Martin Barre ( electric guitar, descant recorder )
- Clive Bunker (drums, percussion )
- John Evans ( piano, organ, mellotron )
- Jeffrey Hammond-Hammond ( bass, alto recorder, backing vocals )
Więcej w tej kategorii: « This Was Thick As A Brick »

2 komentarzy

  • Grzegorz Romanowicz

    Z góry przepraszam za tą recenzję. Będzie pełna ohów i ahów i innych tego typu zachwytów. Bo mamy tu płytę nietuzinkową, koncept w muzyce folkowej. Album jest podzielony na dwie części: pierwsza opowiada o kloszardach takich jak tytułowy Aqualung ( pan z okładki kapka w kapkę Ian Anderson ), druga część to przemyślenia filozoficzno-religijne Andersona, który jest sternikiem okrętu Jethro Tull w warstwie słownej i muzycznej. Nie rozwódźmy się nad liryką, mamy tu kawał doskonałej muzyki!! Zacznijmy od początku: Aqualung. Kapitalna partia wokalna. Jak na tytułową piosenkę przystało - majstersztyk. Przechodzące w Cross Eyed Mary. Zezowata Maryśka to melodyjne energiczne dzieło z kapitalną partią fletu, nieodłącznego elementu J.Tull. Następuje uspokojenie w następnych piosenkach i w momencie dochodzimy do Up to Me. Kapitalne energiczne zakończenie części 'kloszardowej'. Wchodzimy w My God. Zupełnie inna bajka. Podniosły utwór z piękną linią melodyczną. I taka jest ta część. Az do pozytywnego Locomotive Breath.

    Mamy na tej płycie wiele ciekawych rozwiązań, którymi Jethro Tull nabyło sobie fanów. Poprzednie płyty nie były tak złożone, nie miały takiej melodii wspartej tak doskonale pasującym fletem. Nie było tej magii. Elementy folkowe idealnie wkomponowane w typową progresję. Coś niebywałego. Jak dla mnie 6/5 ;)

    Grzegorz Romanowicz piątek, 18, grudzień 2009 17:36 Link do komentarza
  • Dominik Salachna

    Aqualung jest świetną płytą Jethro tull, ale nie jestem pewien czy zasługuje na tyle ochów i achów, gdyż poznając dokładnie całą ich dyskografię stwierdziłem, że są lepsze od niego pozycje. Aqualung to chyba najbardziej znany album zespołu, gdyż teoretycznie zawiera najwięcej hitów, ale nie warto ograniczać swojego spojrzenia na tą kapelę jedynie przez pryzmat tego krążka. Jeśli chodzi o pierwszą stronę tj 'cykl o kloszardach' to jest on naprawdę fajny, jest dużo andersonowego fletu. Pierwsza część naprawdę wciąga. Natomiast druga hmm... Trochę siada, jest dosyć monotonna poza niektórymi fragmentami i utworami. Podczas słuchania ma się wrażenie, jakby się słuchało dwóch osobnych płyt z czego ta pierwsza jest znacznie ciekawsza. Dałem 5/5 bo spojrzałem na Aqualunga jako całość a poza tym mam sentyment do 'sitting on the park bench (...)' :) Pozdrawiam

    Dominik Salachna piątek, 18, grudzień 2009 17:36 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version