ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Rock Island

Oceń ten artykuł
(65 głosów)
(1989, album studyjny)

 

1. Kissing Willie (3:32) 
2. The Rattlesnake Trail (4:02) 
3. Ears Of Tin (4:55) 
4. Undressed To Kill (5:25) 
5. Rock Island (6:54) 
6. Heavy Water (4:12) 
7. Another Christmas Song (3:32) 
8. The Whaler's Dues (7:53) 
9. Big Riff and Mando (5:58)
10. Strange Avenues (4:10) 

Czas całkowity: 50:33

Bonus tracks on remaster (2006):
11. Christmas Song (live) (3:06)
12. Cheap Day Return / Mother Goose (live) (3:09)
13. Locomotive Breath (live) (3:38)

 

- Ian Anderson / flute, mandolin, keyboards, acoustic guitar, drums on tracks 2 and 7, vocals 
- Martin Barre / electric guitar 
- Dave Pegg / bass, acoustic bass, mandolin 
- Doane Perry / drums

Guest musicians: 
- Martin Allcock / keyboards on tracks 1 and 10
- Peter-John Vettese /keyboards on tracks 3, 4, 5 and 6

Więcej w tej kategorii: « This Was

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Album 'Rock Island' wydano dwa lata po 'Crest Of A Knave', płycie, która odniosła znaczny sukces komercyjny, a i krytycy ją też chwalili (co w przypadku Jethro Tull nie było regułą). No i to za ten album zespół otrzymał nagrodę Grammy w kategorii Best Hard Rock/Metal Performance Vocal or Instrumental, pozostawiając w pobitym polu m. in. Metallicę czy Jane's Addiction. Wzbudziło to niemałą sensację, bo na 'Crest...' heavy metalu ze świecą szukać, a i o hard rock trudno. Ian Anderson zgryźliwie skomentował to w swoim stylu: no cóż, czasem na naszych mandolinach gramy naprawdę głośno ;-).

    Poprzeczka została więc zawieszona wysoko. I, niestety, nie udało się jej przeskoczyć, choć moim skromnym zdaniem siedemnasta w dorobku studyjna płyta Jethro Tull nie zasługuje na wszystkie krytyczne uwagi, które się pod jej adresem kieruje. Fakt, album jest bardziej rockowy. Zgoda - Martin Barre dostał od lidera nadspodziewanie dużo miejsca na grę, a gitara została bardziej niż na poprzednich albumach wyeksponowana, co akurat nie w każdym przypadku wyszło muzyce Jethro Tull na dobre. Prawda: Ian Anderson już wyraźnie, i na stałe, obniżył głos, tracąc bezpowrotnie część skali. Ale faktem jest też, że na 'Rock Island' nie zabrakło ciekawych melodii a kilka piosenek zawartych na płycie, mimo upływu dwudziestu lat z okładem, wciąż może się podobać.

    Należy do nich niewątpliwie otwierający album energetyczny i dowcipny 'Kissing Willie', o rozterkach młodzieńca, przedmiotem których jest frywolne dziewczę, obdarzające swoimi wdziękami nie tylko jego, ale również jego najlepszego przyjaciela. Do nagrania nakręcono wideoklip, który cieszył się w swoim czasie pewną popularnością. Jak jednak wynika z tekstu Iana Andersona we wkładce remastera tej płyty, bardzo żałuje on, że dał się namówić na nakręcenie wideo w stylu Benny'ego Hilla i trochę się wstydzi swojego w nim udziału. Klip można bez problemu odnaleźć w sieci także i dziś no i cóż... po trosze jestem w stanie zrozumieć zaambarasowanie pana Iana. Ale samo nagranie jest bardo miłe uchu, podobać się mogą furczące partie fletu i energetyczne solówki gitarowe.

    Równie udane są tytułowe nagranie 'Rock Island', 'Undressed to Kill', 'Another Christmas Song' czy epicki 'The Whaler's Dues'. 'Rock Island' uprzyjemnia czas zmianami tempa, udanymi partiami fletu i gitary, często wykonywanymi unisono, a także ciepłymi, acz bardzo nienachalnymi partiami instrumentów klawiszowych, podobnie zresztą jak w utworze 'Undressed to Kill' (w obu zagrał Peter Vetesse, dawny członek Jethro Tull). 'Another Christmas Song' to nawiązanie do słynnej 'Christmas Song' z 1968 roku, zupełnie jednak inne w treści. Pieśń zawarta na 'Rock Island' przepełniona jest refleksyjnym spokojem i tym charakterystycznym ciepłem, które ogarnia wszystkich w świąteczny czas, a skoczna partia fletu Iana Andersona naprawdę potrafi podnieść na duchu. Natomiast 'The Whaler's Dues' podejmuje problem okrucieństw związanych z polowaniem na wieloryby, a gdzieś tam na horyzoncie majaczą się dalekie skojarzenia fabularne z 'Moby Dickiem'. Partie fletu, jakie wygrywa tu Ian Anderson, ocierają się o muzyczny absolut, a i Martin Barre momentami gra jak natchniony. 'Send me back down the ages. Put me to sea once again when oceans were full - yes, and men would be men. Can you forgive me?...' Nieźle zaczyna się też 'Strange Avenues', które jest swoistym sequelem 'Aqualunga', ale wraz z upływem kolejnych minut magia pryska, niestety.

    Pozostałe nagrania to raczej wypełniacze, utrzymane w charakterystycznym tullowym stylu. Trzymają poziom, ale w pamięć nie zapadają - przynajmniej w moją. Mimo to, od czasu do czasu lubię sobie 'Rock Island' włączyć i posłuchać tych pięćdziesięciu minut bezpretensjonalnej i granej bez zadęcia muzyki, opatrzonej interesującymi tekstami (znajdziemy tu i obserwacje socjologiczne pana Iana, nawiązania do katastrofy w Czarnobylu, czy wreszcie opowiastkę zainspirowaną historią kradzieży mandoliny Martina Barre'go z zaplecza sceny podczas jednego z koncertów, która następnie - po wystosowaniu apelu w lokalnej stacji radiowej - została zwrócona prawowitemu właścicielowi). Jasne, Jethro Tull nagrali sporo lepszych i bardziej intrygujących płyt, ale 'Rock Island' specjalnie wstydzić się nie muszą. Album jest bowiem solidny, zupełnie jak okładkowa skalna dłoń.

    Michał Jurek sobota, 29, październik 2011 16:05 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version