Dedicato a Frazz

Oceń ten artykuł
(45 głosów)
(1973, album studyjny)
1. La bottega del rigattiere (6:01)
2. Luna Park (5:58)
3. Uno zoo di vetro (4:28)
4. Per un strada affolata (5:00)
5. Dietro una porta di carta (5:42)
6. Frazz (5:05)
7. Clown (4:34)

Czas całkowity: 36:48
- Paolo Faenza ( drums, vibraphone )
- Marcello Reddovide ( bass )
- Gianpiero Artegiani ( synthesizer )
- Michele Zarrillo ( guitar )
- Maurizio Zarrillo ( piano, synthesizer )

1 komentarz

  • aleksander król

    W 1970 roku paru młodych ludzi w Rzymie założyło sobie zespół. Rockowy. Jeden z setek, które w tym czasie zaczynało działalność. Bardziej dla zabawy niż dla poważnego grania. I tak bawili się przez dwa lata, a potem zdecydowali, że może jednak coś z tego będzie. Po niewielkich zmianach personalnych zabrali się poważniej do roboty, podpisali kontrakt z maleńką firmą Trident Records, poprosili znanego malarza (Gordon Foggetter) o zaprojektowanie okładki i zameldowali się w studiu, by zarejestrować swój debiutancki materiał. W międzyczasie wymyślili sobie nazwę - Semiramis (była to legendarna królowa Babilonu, na rozkaz której powstały równie legendarne wiszące ogrody, określane jako jeden z siedmiu cudów starożytności). Grupa spędziła w studiu około tygodnia, potem miks, produkcja i album ukazał się na rynku. Historia banalna jakich wiele, zwłaszcza w słonecznej Italii w tym okresie. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie prosty fakt - powstał album genialny, przez wielu uznawany wręcz za szczytowe dzieło włoskiego proga. Faktem jest również, że genialność tego wydawnictwa zaczyna się od okładki - w plebiscycie na najlepszą okładkę płyty z muzyką rockową we Włoszech w 1999 roku bezapelacyjnie zwycięża... nasz Semiramis! I tu muszę wszystkim polecić płytę w wersji japońskiej repliki winyla, bo jest rozkładana, a poza piękną okładką zewnętrzną zawiera wspaniały środek który przesądził o wyniku plebiscytu. A poza tym jest to doskonały remaster, miażdżący jakością oryginalne włoskie wydanie. A sama muzyka? To szaleństwo. Jest tu wszystko - od pięknego progresu ze sporymi wpływami klasyki, do niemal hard rockowych fragmentów z doskonałą gitarą. Są piękne fragmenty akustyczne, są piękne melotrony, organy kościelne, hammondy i... wibrafon. Mocna sekcja rytmiczna z bardzo sprawnym perkusistą. I wspaniałe kompozycje wykorzystujące na przemian mocne, rockowo-progresywne klimaty i delikatne, akustyczne wyciszenia - wszystko na zasadzie kontrastu. Całość jest koncept-albumem zagranym zgodnie z ówczesnym kanonem włoskiego rocka symfonicznego, który wyznaczyły takie gwiazdy jak PFM i Banco. Płytę trzeba przesłuchać kilkukrotnie, by w pełni ją docenić, bowiem ilość pomysłów muzycznych jest tak ogromna, że za pierwszym razem trudno wszystko uchwycić. Osobiście nie podzielam opinii, że jest to najwybitniejsze dzieło włoskiego symfonic-rocka, ale zdecydowanie jego pierwsza dziesiątka. Album niewątpliwie piękny i bardzo dojrzały, kochany przez fanów gatunku na całym świecie - w Japonii zdobył chyba wszystkie możliwe nagrody. Na koniec jeszcze dwie ciekawostki. Pierwsza - tytułowy FRAZZ to pierwsze litery członków grupy (Faenza, Reddovide, Artegiani, Zarrillo, Zarrillo), a druga to fakt, że muzycy w chwili nagrywania tej płyty mieli od 16 do 18 lat (!!!). Niesamowite... Polecam wszystkim, a dla wielbicieli włoskiego proga - jazda absolutnie obowiązkowa.

    aleksander król niedziela, 06, luty 2011 19:40 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.