Rok 1974, ostatni rok Złotego Wieku Włoskiego Rocka Symfonicznego uraczył nas jeszcze jedną wspaniałą płytą - 'Biglietto Per L'Inferno' grupy o tej samej nazwie. Niesamowita płyta. hard rock, synphonic rock, progres, ballada - wszystko wymieszane, perfekcyjnie zagrane i zaśpiewane. Znakomite kompozycje, znakomici muzycy. Niesamowita dramaturgia, emocje i piękno... Hammondy, syntezatory i flet.. Świetna gitara, momentami hard-rockowa, momentami progresywna.I tradycyjnie u Włochów doskonała sekcja rytmiczna. 6 utworów, 38,5 minuty progresywnego wysokoprocentowego koktajlu, który zwala z nóg już przy pierwszym podejściu... Połamane rytmy, zmiany tempa, błyskawiczne przejścia z hardu w balladę, potem w progres i synphonic towarzyszą nam od pierwszych sekund do ostatnich fragmentów. Setki pomysłów muzycznych.. Jaki geniusz to wymyślił, skomponował, połączył i zagrał...? To jest jedna z płyt dzięki którym włoski rock progresywny wyewoluował na oddzielny podgatunek, absolutna czołówka i kanon włoskiego proga . Moim zdaniem - jedna z 'pierwszej piątki' - polecam każdemu, a dla wielbicieli włoszczyzny - BIBLIA , KORAN i TORA w jednym.