Melos

Oceń ten artykuł
(10 głosów)
(1973, album studyjny)
1. Canto Del Capro (6:30)
2. Trittico (7:14)
3. Euterpe (4:27)
4. Scinsicne (T.R.M) (5:39)
5. Melos (4:55)
6. Galassia (5:45)
7. Affresco (1:11)

Czas całkowity: 35:41
- Antonio Spagnolo ( 6 & 12 string acoustic guitar, bass, pedal, recorder, vocals )
- Giulio D'Ambrosio ( electric sax (contralto & tenor), flute, vocals )
- Corrado Rustici ( guitar, recorder, flute, vibraphone, vocals )
- Gianluigi Di Franco ( lead vocals, flute, small percussion )
- Remigio Esposito ( drums, vibraphone )

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Niepokojące dźwięki rozpoczynają ten album. Flet, klawisze i talerze perkusyjne. Po chwili gitara i tekst recytowany w taki sposób, że można pomylić z Jacula. Lekko schizofreniczy i Crimsonowy klimat pozostaje przez cały utwór. Muszę pochwalić wokalistę. Śpiewa bardzo ciekawie i także zbliża muzykę Cervello do KC dzięki zastosowaniu przesterowanych wokaliz. Fajny efekt cofającej się gitary jest zastosowany pod koniec. I tak przechodzimy do następnego utworu. Delikatna gitarka i flet czynią rzecz całą bardzo Gensisiową. Taką z okresu Trespass. Instrumenty wspomaga wokal, oczywiście w języku włoskim, co nawet nie drażni. Oczywiście wolałbym żeby śpiewał ten utwór Peter Gabriel, ale czy byłoby tak oryginalnie wtedy?? Chyba nieJ Po jakimś czasie ta zadawałoby się balladka wybucha nam prosto w twarz Crimsonowym chaosem. Jest to taki zabieg który kilka lat wcześniej z powodzeniem stosował Gnidrolog. No ale Trittico jest najdłuższym utworem na płycie, więc trzeba cos pograć a nie cały czas polegać na gitarce i flecikuJ Do których oczywiście mamy porót w końcówce (no w zasadzie na sam koniec serwują nam jeszcze niespodziankę, ale nie będę ujawniał i psuł zabawy;D). Świetny utwór. Można tego słuchać bez końca. Euterpe zaczyna się podobnie jak poprzednik. Ale zamiast fletu mamy tu dźwięki gitary. Bardzo fajne solo, takie niestandardowe. Czwarty utwór na płycie jest chyba moim ulubionym. Znów wkraczamy w Crimsonową alejkę. Zakręcone dźwięki gitary i flecik, a po chwili bardzo ładna wokaliza. I po raz kolejny wchodzimy w ten kontrolowany chaos. Taki trochę psychodeliczny i ładnie, tłusto zaaranżowany. Szczególnie niepokojący nastrój panowie nam wprowadzają od około 3 minuty. Tytułowy utwór rozpoczynają klawisze. Wokalista trochę sobie śpiewa, perkusja nabija rytm i mamy piękne dźwięki fletu. Chwila na dźwięki gitary, i już cała orkiestra gra razem. Potem jeszcze saksofon mamy na dokładkę. Jeśli ktoś lubi VDGG albo Gentle Giant powinien być zachwycony tym utworem. Przedostatni kawałek  Galassia nie wnosi nic nowego ponadto co już usłyszeliśmy na płycie do tej pory, ale oczywiście jest świetnym uzupełnieniem i w zasadzie podsumowaniem tego cudownego krążka. Dla tego przedostatni utwór jest podsumowaniem, gdyż ostatni, tylko minutowy jest po prostu zamknięciem (aczkolwiek nie jest to typowe outro) tej płyty. Cudownej acz krótkiej płyty. Ciężko dostępny jest to krążek ale warto się postarać go odszukać. Jeden z najlepszych progresywnych albumów z Włoch i jeden z najlepszych w ogóle. Bo sprawdzonymi wzorcami też trzeba się umieć posłużyć. 5/5

    Rafał Ziemba sobota, 24, listopad 2007 17:13 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.