A+ A A-

Riflessioni:idea d'infinito

Oceń ten artykuł
(19 głosów)
(1973, album studyjny)
1. 1. Idea d'Infinito (4:49) Idea d'Infinito (4:49)
2. 2. Stagione che Muore (4:20) Muore che Stagione (4:20)
3. 3. Cara Emily (4:55) Cara Emily (04:55)
4. 4. Riflessioni (3:50) Riflessioni (3:50)
5. 5. Un Bambino, un Uomo, un Vecchio (3:35) Un Bambino, un uomo, un Vecchio (03:35)
6. 6. Dimensione Lavoro (6:42) Lavoro Dimensione (06:42)


Czas całkowity  28:11
- Temistocle Reduzzi / piano, organ,mellotron, moog, synth and vocals - Temistocle Reduzzi / fortepian, organy, melotron, moog, synth, śpiew
- Aronne Cereda / acoustic and electric guitars, vocals - Aronne Cereda / akustyczna i elektryczna gitara, wokal
- Rino Lamonta / bass guitar and vocals - Rino Lamonta / gitara basowa i śpiew
- Walter "Tati" Locatelli / drums and vocals - Walter "Tati" Locatelli / perkusja i wokal
- Alex Chiesa / flute and vocals - Alex Chiesa / flet, śpiew
Więcej w tej kategorii: Argitari »

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Jakieś 15 lat temu, w maleńkim, ale cudownym sklepiku w stolicy Szwecji, wielkie szwedzisko z olbrzymim trudem przeciskające się pomiędzy ladą, półkami i jeszcze mniejszym zapleczem, położyło przede mną tajemniczą płytę grupy o nic mi nie mówiącej nazwie Dalton. Rozmawialiśmy o flecie w muzyce rockowej, wywnioskowałem z tego że ów Dalton to flecista. Płyta była zapieczętowana, kosztowała majątek, więc głupio było prosić o odsłuch... Z ciężkim sercem kupiłem, na osłodę dobrałem sobie kilka arcyrzadkich płyt nie do zdobycia chyba nigdzie indziej. Tak wyposażony pognałem do hotelu po discmana (pamiętacie jeszcze takie wynalazki?) i rozpocząłem ucztę. Oczywiście Dalton był na końcu mojej listy priorytetów. Słuchając jakiegoś innego skarbu przyglądałem się reszcie moich zakupów. Siedziałem w jakiejś maleńkiej, uroczej kafejce, jakich w Sztokholmie są tysiące, śliczna kelnerka podała mi kawę i wskazując na moje płyty, czystą polszczyzną powiedziała: 'Dalton jest cudowny...'. Zbaraniałem... Widząc moje osłupienie, szybko wyjaśniła, że ona co prawda tego nie słucha, ale jej mąż oszalał parę miesięcy temu na punkcie tej płyty.
    A czego mąż słucha? A takiej dziwnej przedpotopowej muzy... Moje zaciekawienie Daltonem wzrosło o milion procent. Prawie natychmiast wylądował w odtwarzaczu. I ja też oszalałem... Absolutnie genialna płyta! Mieszanka hard rocka, progresu, symfonika, folku i psychodelii z najwyższej półki. Nieznośnie krótka - jedynie 28 minut muzyki i sześć utworów. Faktycznie flet cudowny, ale nie tylko - doskonała gitara, świetne klawisze, wspaniałe bębny i równie doskonały bas. I kapitalny, włoski wokal. Melotron, hammond, flet i gitara - nie ma dla mnie lepszego zestawu, a to co ci goście tu wyprawiają przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Klimaty: od Jethro Tull, przez Focus, Black Sabbath, do symfonicznych Genesis z pierwszej płyty. Ale nie podróba - to doskonała kapela grająca swoją muzę, będącą jedynie miksem wymienionych klimatów. Moim zdaniem REWELACJA. Polecam absolutnie wszystkim, a miłośnicy takich staroci oszaleją z zachwytu...

    Aleksander Król piątek, 11, marzec 2011 10:29 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.