Robin Delle Stelle

Oceń ten artykuł
(7 głosów)
(1998, album studyjny)
1. Signori del Tempo (14:00)
2. Robin delle stelle (12:52)
3. Lontana Lucia (11:11)
4. Soli sull'Olimpo (18:05)
5. Robin ....Again (9:42)

Total Time: 65:50
Romolo Bollea / keyboards
- Fabrizio Sellone / keyboards
- Massimo Gorlezza / guitars
- Chicco Mercandino / guitars
- Luca Bonardi / drums
- Gigi Secco / bass
- Great Maurizio Venegoni / Midi wind controller
- Maurizio Mercandino / lead vocals

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Było w historii kilka zespołów które działały intensywnie w latach 70., przedkładając koncerty nad pracę w studiu, a potem było już za późno na nagania... Większość tych grup bezpowrotnie zniknęła w mrokach dziejów, ale niektórym się udało zaistnieć po latach dzięki modzie na stary progres, która pojawiła w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Ta moda sprawiła, że powstało kilka wytwórni specjalizujących się w archeologii muzycznej.Jedną z nich była legendarna Kaliphonia założona przez równie legendarnego kolekcjonera winyli, radiowca i pasjonata Raoul'a Caprio. Ten jakimś cudem zdobył w 1990 roku taśmę z jednym z ostatnich koncertów grupy w 1977 roku, wydał majątek na doprowadzenie dźwięku do stanu nadającego się do słuchania, odnalazł członków zespołu i wydał ten materiał na cd w 1993 roku (Sala Borsa Live 77). Zespół... reaktywował się! I działa do dziś. Jeszcze w trakcie prac nad ożywieniem trupa (taśmy z koncertem) grupa nagrała nową płytę. A sześć lat później, drugą. I ta wpadła w moje sieci... Nagrana w 1998 roku, pięknie wydana Robin Delle Stelle. Zespół nigdy nie ukrywał swojej fascynacji rodzimym progiem (Banco i PFM) i ma nawet taki sam skład instrumentów - podstawą są podwójne parapety (klawisze) i ich doskonałe solówki. Grupa wyraźnie nawiązuje do klasycznego włoskiego rocka symfonicznego, zarówno brzmieniem jak i kompozycjami. Mamy tu jedynie pięć utworów i przeszło 65 minut muzyki. Muzyki przesyconej duchem Złotej Ery. Muzyki świetnie zagranej. Płynącej z serca i tam trafiającej (cudowny finał...), potrafiącej wskrzesić klimat lat 70., czego nie udało się dokonać większości kapel z czasów Nowej Ery (wspaniały, 18-minutowy Soli sull'Olimpo). Muzyki pełnej połamanych rytmów, pięknych melodii, świetnych solówek i zaskakujących zwrotów, wyciszeń i fragmentów akustycznych... Ta płytę polecam wszystkim amatorom starych dźwięków (mimo że to rok 1998!), a miłośnicy i znawcy włoskiej Złotej Ery zawyją ze szczęścia.

    Aleksander Król piątek, 11, marzec 2011 09:36 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.