1 komentarz

• 

  Po kolejnej, kiepsko przyjętej, kiepskiej pop-rockowej 'Serendipity' w kapeli zapadła decyzja - wracamy do korzeni. Trudno dziś określić na ile ta decyzja była powodowana potrzebą serca a na ile potrzebą portfela, ale jedno jest pewne - była strzałem w dziesiątkę. Postanowili odkurzyć stare dzwięki które świat pokochał trzydzieści lat temu i spróbować trafić do wiernych fanów jeszcze raz. Przez półtora roku ogrywali materiał, wybierając repertuar na 'Live in Japan'. Wreszcie w 2002 roku pojawili się w Kraju Kwitnącej Wiśni. 12 maja o godzinie 18;00 wyszli na scenę w Citta Klub w Kawasaki.I zagrali. To co trzeba ! Publika oszalała... Klasyczne utwory z lat 70-tych, troszkę przearanżowane , właściwie jedynie dostosowane do wymogów współczesnych koncertów(zmiana części instrumentarium) zabrzmiały świeżo i naturalnie, a zespół pokazał że mimo trzydziestu lat na scenie wciąż jest w świetnej formie i potrafi się doskonale bawić wraz z publicznością.
  26 utworów. 144 minuty muzyki.I ciekawostka - dwa pierwsze numery zarejestrowano w studiu , koncert zaczyna się od trzeciego... Wydaje mi się że to właśnie po tym koncercie grupa znów złapała wiatr w żagle co zaowocowało kolejnymi , naprawdę znakomitymi płytami (np doskonała 'Stati Di Immaginazione' z 2006r). W Japonii jeszcze nie wszystko było doskonałe - przy uważnym słuchaniu wychwycimy różnego rodzaju potknięcia, ale to cały urok nagrań 'live' - jeśli ktoś kocha brzmienia sterylne - niech kupi sprzęt dla audiofili i siedzi w domu, a nie marudzi... Bardzo lubię ten koncert właśnie za tą 'autentyczność'. A poza tym takich improwizacji jak tu , grupa nie nagrała nawet w swoich najlepszych czasach... Jedyny zarzut jaki mam dotyczy repertuaru. Moim, (cholernie subiektywnym...) zdaniem niepotrzebnie znalazły sie tu niektóre utwory z barbarzyńskich czasów (lata 80-te). Gdyby pozostali przy latach 70-tych byłby to album stulecia... Ale to nie koncert życzeń tylko powrót wielkiej kapeli do wielkiego grania. I również z tego powodu polecam tą płytę obowiązkowo wszystkim fanom włoszczyzny oraz młodszym adeptom proga jeszcze nie znającym włoskiej Złotej Ery - niech te 2 dyski będą wstępem do rozpoczęcia magicznej podróży przez meandry baśniowego włoskiego proga Złotego Wieku

  Aleksander Król piątek, 18, listopad 2011 09:53 Link do komentarza