1 komentarz

• 

  To klasyczny włoski album 'drugiego planu'. Czyli umiejętności duże, muzyka fajna, pełne zawodowstwo można by rzec, a na zewnątrz cisza... Nikt dziś tej grupy nie zna , dinozaury wymierają, a wraz z nimi pamięć o takich diamentach... 'La Casa del Lago' to druga i ostatnia odsłona tej świetnej niegdyś grupy. Perfekcyjny mix folku (zwłaszcza śródziemnomorskiego), wczesnego proga, muzyki celtyckiej i psychodelii. Dużo akustyki, świetne skrzypce, znakomita sekcja, niezła gitara, ciekawe klawisze, bajeczna harfa. Dodatkowo harmonijka... I kobiecy wokal w niczym nie przypominający włoskiej maniery. Faktem jest że Jane Sorrenti wychowywała się w Walii, może stąd te celtyckie ciągoty..?
  6 utworów, 39 minut muzyki. Takiej muzyki już się nie gra od dawna, ciężko ją porównać z czymkolwiek. Jeśli bym już bardzo musiał - to coś z Curved Air, coś z wczesnego RENAISSANCE, plus jakieś dalekie echa CIRCUS 2000. Generalnie - bardzo dobra, zapomniana płyta. Piękna muzyka która niestety cieszy dziś już tylko takich maniaków jak ja... Ale i tak nie byłbym sobą gdybym choć nie spróbował Was zachęcić do posłuchania tej płyty. Zwłaszcza maniaków włoszczyzny i wielbicieli oryginalnych damskich wokali...

  Aleksander Król poniedziałek, 19, wrzesień 2011 18:31 Link do komentarza