1 komentarz

• 

  Rok 1970. Początek. Na włoskiej scenie muzycznej królują psychodelia i rock&roll, czyli krótkie piosenki na bazie 'refren, zwrotka, refren...' Ale pojawiają się też nieśmiało bardziej złożone formy. Jedną z nich jest doskonała i niestety jedyna płyta Il Mucchio. Krytycy uznali ją za pierwszy włoski album rocka progresywnego w historii. Można więc powiedzieć, że od nich się to zaczęło, pomimo tego, że niemal równocześnie swoje debiutanckie albumy wydały New Trolls i LeOrme... A więc po pierwsze dwóch klawiszowców - włosi to chyba jedyny kraj gdzie to stało się normą, po drugie brak gitary, czyli kolejna włoska specjalność, no i kompozycje, które wyraźnie odbiegają od tego co inne grupy grały na codzień. Mamy tu dużo wspaniałych solówek klawiszowych (hammond), mamy mocno połamane rytmy, mamy częste i zaskakujące zmiany nastroju , a więc trzy cechy które stały się kanonem gatunku. 8 utworów, 34 minuty muzyki (w wersji Mellow dodatkowo 4 kawałki z singli). Muzyki jeszcze naiwnej brzmieniowo (ale już w niej czuć to 'coś'). Wyobrażam sobie jakim szokiem dla ówczesnej publiki musiały być te wszechobecne hammondy i przeróbka świętości czyli Ave Maryja... Polecam tą płytę 'historykom' lubiącym szukać korzeni gatunku oraz wszystkim kochającym ambitniejsze formy końcówki lat sześćdziesiątych.

  Aleksander Król wtorek, 06, grudzień 2011 07:07 Link do komentarza