Submarine Silence

Oceń ten artykuł
(5 głosów)
(2001, album studyjny)
1. The door (1:12)
2. Bicycle ride from earth to saturn (8:17)
3. Elven's lullaby (2:26)
4. Mr. Submarine's ordinary day (part 1) (8:29)
5. Winter glows (5:06)
6. Venice, a spooky love story (5:34)
7. Mr. Submarine's ordinaryday (part 2) (1:45)
8. Shores where time stands still (4:05)
9. Red sun (4:01)
10. Porto di Venere (5:25)

Total Time: 46:18
- David Cremoni / 6 & 12 string acoustic guitars, electric guitars
- Emilio Pizzoccoli / drms, percussions, tambourine
- Cristiano Roversi / keyboards, Moog, Polymoog, Mellotron, bass pedals

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Mauro Moroni, szef Mellow Records, miał kiedyś wizję. Widać czasy się zmieniły, bo dawniej takich palono na stosie, a dziś wizjonerzy prowadzą firmy... Wizja była szczególnego rodzaju. To była wizja...płyty poświeconej Genesis. Takie klasyczne 'tribute to Genesis', tyle że mieli ją nagrać ludzie związani z jego wytwórnią. Ludzie, a nie zespoły. Postanowił trochę pomieszać składy, żeby było ciekawiej. Pomysł zdradził swojemu przyjacielowi, Cristiano'wi Roversi, który jest klawiszowcem w Moongarden. Temu idea grania w stylu starego Genesis się spodobała, pomysł coverów już nieco mniej.... Ale 'band' założył, ściągając znajomego perkusistę i gitarzystę (również z Moongarden). Po 'odrobieniu pańszczyzny' czyli nagraniu dwóch coverów Genesis, nie zawiesili działalności tylko ostro wzięli się do roboty, przygotowując własny materiał, ostro 'osadzony' w klimacie pierwszych płyt Genesis. Chcąc jak najwierniej odtworzyć tamten czas i klimat zatrudnili nawet plastyka który stworzył okładki do Nursery Cryme i Foxtrota (Paul Whitehead). I właśnie w ten okres działalności Mistrzów celowali. Powstała urocza płyta, natychmiast przenosząca nas w tamte lata, wspaniale oddająca niepowtarzalny klimat początku lat 70-tych. Dużo philipsowskiej, akustycznej gitary, melotrony, banksowskie solówki klawiszowe i hacketowskie - gitarowe.. 10 utworów, 45 minut muzyki. Muzyki bardzo wyraznie nawiązującej do najlepszego okresu Genesis i nawet nie usiłującej udawać oryginalności. Wtórnej 'do bólu', ale przez to pięknej dla każdego kto kocha oryginał. Wspaniała płyta dla wszystkich fanów Gabriela (mimo że instrumentalna). Polecam wszystkim rozkochanym we wczesnych płytach progresywnych spod znaku Księgi Rodzaju, a dla amatorów włoszczyzny - MUS...!
    Oczywiście moim, cholernie subiektywnym zdaniem.....

    Aleksander Król poniedziałek, 02, kwiecień 2012 17:36 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.