1 komentarz

• 

  Pugh’s Place…… Holandia końca lat 60-tych to istny wulkan pomysłów na muzykę. Działały tam wówczas takie potęgi jak AFTER TEA, AHORA MAZDA, ALQUIN, CARGO, EARTH and FIRE, GOLDEN EARRING, GROUP 1850, SUPERSISTER i wielki TRACE. Do tego grona , w 1969 roku dołączył świetny Pugh’s Place. W tym właśnie roku wydali swoją jedyną studyjną płytę. Niezwykle żywiołowy , brawurowo zagrany materiał , rzucił na kolana zarówno krytykę jak i publiczność. Zasłynęli przeróbką Beatles’ów „Drive My Car” , która może jest i dobra, ale…(i tak jest to najlepsza wersja jaką słyszałem…). najlepsze jest jednak potem… Jeszcze 6 utworów, tym razem już własnych kompozycji. Dziś można ich określić jako mieszankę Deep Purple, Jethro Tull i wczesnego Pink Floyd, ale pamiętajmy , że był to rok 1969….Trudno dziś dociec kto był pierwszy. Ale tak naprawdę, to chyba nie ważne – ważna jest Muzyka. A ta jest kwintesencją ambitnej psychodelii , czyli takiej gdzie nie ma „ogniskowych” gitar i radosnych chórków, a zaczyna się dobre, instrumentalne granie. Kawał grania. Ciężkie gitary, wszechobecne hammondy , świetny bębniarz i sprawny (nawet bardzo) basista. Do tego doskonały wokal… Polecam wszystkim amatorom okresu narodzin progresu, dziewiczej fuzji psychodelii z rockiem i folkiem. A wyznawcy Jethro Tull oszaleją z zachwytu….oczywiście jak zwykle moim, cholernie subiektywnym zdaniem…

  Aleksander Król czwartek, 30, maj 2013 18:59 Link do komentarza