Colloids

Oceń ten artykuł
(8 głosów)
(2018, album studyjny)

01. Intro - 2:02
02. W kotle - 4:22
03. Synowie Syzyfa - 5:25
04. Koloidy - 10:18
05. Rdza - 5:38
06. Brudne pisanie - 6:44
07. Chodzić po wodzie - 4:52


 

Czas całkowity - 39:27



 

- Wojciech Ciuraj - wokal, gitara, mandolina
- Paweł Krawiec - gitara
- Dariusz Tatoj - instrumenty klawiszowe
- Radosław Żelazny - gitara basowa
- Jakub Dąbrowski - perkusja


 


 

Więcej w tej kategorii: « Momentum

1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    Nie wiadomo kiedy minęły dwa lata od ukazania się „Momentum”, a już na świat przyszła kolejna płyta Walfad. Mógłbym napisać, że to niesamowite, że tak młodzi muzycy tworzą w szybkim tempie muzykę na tak wysokim poziomie. Albo, że lider zespołu, Wojtek Ciuraj, ostatnio zamienia w złoto wszystko czego dotknie (solowa płyta „Ballady bez Romansów” w zeszłym roku). Mógłbym też wyrazić podziw, że zespół prężnie działa i utrzymuje formę mimo częstych zmian w składzie. Mógłbym. Tylko po co, to banały. A podobno „słowo ma głaskać pod włos”. Lepiej pogadajmy o muzyce.
    Styl Walfad cały czas się rozwija i kształtuje, co nie powinno zaskakiwać, biorąc pod uwagę wiek muzyków (a miało nie być o metryce). Jednak, tym razem skok jakościowy jest bardzo duży, nie ujmując niczego poprzednim albumom, zwłaszcza „Momentum”, który zawiera większość koncertowych szlagierów Walfad. „Colloids” z jednej strony mieni się wieloma barwami, ponieważ zespół mocno postawił na eklektyzm i zróżnicowanie temp, nastrojów i technik, z drugiej brzmi bardzo konsekwentnie, ponieważ utwory zostały w bardzo przemyślany sposób skomponowane i zaaranżowane. W czasie poniżej 40 minut udało się zmieścić 7 kompozycji, z czego pierwsza to tylko kosmiczno-plemienne intro z nieartykułowanymi zaśpiewami wokalisty, ale już tu słychać, że wstaje nowy dzień, a maszyna budzi się do życia (pokutuje fakt, że albumu słuchałem głównie rano). Potem to już dzieje się na potęgę. Po krótkiej solówce gitarowej na rozgrzewkę muzycy ostro mieszają „W kotle”, w którym pełno jest zwartych gitarowych riffów i soczystego brzmienia organów Hammonda, którymi, ku mojej radości, często posługuje się nowy klawiszowiec Darek Tatoj. Słychać też, że Darek bardzo dobrze rozumie się z, również nowym w składzie, gitarzystą Pawłem Krawcem, muzykiem niesamowicie utalentowanym, z dużym polotem, ciekawymi pomysłami i ogromnym wyczuciem. Panowie znakomicie uzupełniają swoje partie, co słychać także w „Synach Syzyfa” i „Rdzy” (pasaże i solówki klawiszowe oparte na gitarowych frazach pod koniec utworów). Być może to za sprawą nowych muzyków, w twórczości Walfad pojawiły się niespotykane dotąd w tej ilości wpływy bluesowe i jazzowe (m.in. solo gitarowe w „Rdzy” czy końcówka „Brudnego pisania”). Oczywiście, Walfad nigdy by nie powstał, gdyby nie pasja i zdolności Wojtka Ciuraja. Zdolności przede wszystkim kompozytorskie, ponieważ Wojtek napisał teksty i muzykę do wszystkich utworów, z wyjątkiem „Intro” i „W kotle”, które są dziełami zespołowymi. Teksty Ciuraja również cechuje coraz większa finezja i zdolność dobierania metafor tak, by były poetyckie, ale czytelne. Moje ulubione fragmenty to „Nie mamy tylu głów, by walić w każdy mur/ i kruszyć cegły, co jak zżółkłe zęby/ już dawno miały wypaść/ my Synowie Syzyfa” („Synowie Syzyfa”) czy „A gdy wpadnę zmieszany na głębiny/ nie oceniaj zbyt pochopnie/ ukształtowanej przez dopływy/ nieistotnej kropli w morzu potrzeb” („Koloidy”).
    Ekipa Wojtka Ciuraja niezmiennie robi swoje, idzie pod prąd i ma w głębokim poważaniu panujące w danym momencie trendy. Gdy modne są dłużyzny, transy, ambienty i pusta atmosfera tworzona dla samej atmosfery, Walfad nagrywa płytę, która trwa niecałe 40 minut i wypełniona jest po brzegi muzyką, która ma małe szanse, jeśli jakiekolwiek, by zaistnieć w popularnych mediach. Taka niezłomność bardzo mi imponuje i życzę muzykom, by jak najdłużej wytrwali w tej postawie. Mam też nadzieję, że zespół wciąż będzie rozwijał się, bez względu na skład osobowy. Choć przyznaję, że obecnego składu byłoby trochę żal, ponieważ panowie bardzo dobrze dogadują się ze sobą, przede wszystkim pod względem muzycznym, co słychać w każdym utworze. Głupio przyznać się, że tuż po premierze płyty, ja już czekam na następną, ale naprawdę jestem bardzo ciekaw, co Walfad jeszcze ma w zanadrzu.
    Gabriel „Gonzo” Koleński

    Gabriel Koleński czwartek, 22, listopad 2018 22:25 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.