A+ A A-

Act V: Hymns With The Devil In Confessional

Oceń ten artykuł
(5 głosów)
(2016, album studyjny)

01. Regress - 1:22)
02. The Moon / Awake - 6:09)
03. Cascade - 5:11)
04. The Most Cursed of Hands / Who Am I - 6:42)
05. The Revival - 5:00)
06. Melpomene - 4:14)
07. Mr. Usher (On His Way to Town) - 4:59)
08. The Haves Have Naught - 4:12)
09. Light - 4:02)
10. Gloria - 5:16)
11. The Flame (Is Gone) - 5:40)
12. The Fire (Remains) - 5:26)
13. The March - 4:12)
14. Blood - 4:33)
15. A Beginning - 6:19)


Czas całkowity - 1:13:17



- Casey Crescenzo - wokal, gitara, gitara akustyczna, instrumenty klawiszowe,instrumenty perkusyjne, instrumentacja
- Rob Parr - gitara, organy
- Maxwell Tousseau - gitara , gitara akustyczna
- Nick Sollecito - gitara basowa, double bass
oraz:
- Judy Crescenzo - wokal
- Tivoli Breckenridge - wokal
- Brian Adam McCune - instrumentacja
- Awesöme Orchestra
- David Möschler - dyrygent



Media

Więcej w tej kategorii: « Act IV: Rebirth In Reprise

1 komentarz

  • Sylwester Karnuszewicz

    Wyschłe drzewo w środku lasu z wrośniętym w nie konfesjonałem. Las w tle spowity tajemniczą mgłą. Gęsto rosnące kikuty drzew zasłaniające horyzont. Tak wita nas piąty akt historii, którą, The Dear Hunter opowiada od 2006 roku. Historii Chłopca i jego życia pełnego dramatycznych, a czasem i tragicznych wydarzeń.

    The Dear Hunter powstał początkowo jako odskocznia dla Caseya Crescenzo. Jego macierzysta formacja, The Receiving End of Sirens, była przedstawicielem nurtu określanego jako post-hardcore lub altenative rock. Dla amerykańskiego wokalisty i multiinstrumentalisty było to zdecydowanie za mało, powołał więc do życia projekt, który z czasem stał się jego głównym zajęciem.

    „Act V: Hymns With the Devil in Confessional” to najnowsze jak do tej pory dzieło zespołu. Nie jest to jednak album jedynie prog rockowy. Słychać na nim zarówno orkiestrę, damskie chóry, jak i wpływy jazzu, musicalu czy popu. Nie można też mówić o wiodącej roli jakiegoś instrumentu. Raz jest to gitara, innym razem organy, kiedy indziej pierwszeństwo przejmują symfoniczne wstawki. Tak jest zresztą na każdej kolejnej płycie The Dear Hunter. Najnowszy album jest niezwykle złożony, warstwowy. Dlatego też warto zadbać o dobry sprzęt do odtwarzania muzyki, zanim postanowicie zapoznać się z "Hymnami", i słuchać ich koncentrując się w stu procentach na obcowaniu z dźwiękiem.

    W album wprowadza "Regress", niespełna półtora-minutowa miniatura, w której głównym instrumentem jest głos Caseya Crescenzo wspomagany przez chórki. To mała tradycja - każdy z dotychczas wydanych aktów The Dear Hunter rozpoczyna się od podobnego zabiegu. Kolejne utwory kontynuują opowiadanie historii i robią to w mistrzowski sposób. Trudno mi traktować "Act V: Hymns With the Devil in the Confessional" jak zwykły album z muzyką. Bardziej odpowiednie wydaje się odbieranie go jako musicalu, genialnego soundtracku do porywającego, a miejscami także wzruszającego filmu. Takie podejście tłumaczy także duży rozrzut stylistyczny, zaprezentowany w kompozycjach składających się na płytę. Zmiany nastroju idealnie reprezentuje "The Moon / Awake", nie bez przyczyny posiadający dwa tytuły, ale to nie jedyny przykład.

    Album przecinają dwie piosenki (nie bez przyczyny zdecydowałem się na użycie tego właśnie słowa), które dość znacząco odróżniają się od pozostałych. Mowa o "The Revival" oraz "Mr. Usher (On His Way To Town)”. Obie charakteryzują się radosnymi, prostymi motywami, które zdejmują nieco ciężaru ze słuchacza i dają po prostu dużo frajdy, chociaż w jednej i drugiej nastrój ulega zmianie gdzieś w trzech czwartych utworu, jakby przypominając o tym, że główny bohater opowieści nie ma się dobrze, a zakończenie – szczęśliwe bądź nie – dopiero przed nim.

    Z tego, co dotychczas piszę, może wynikać, że "Act V…" to album bałaganiarski i nieprzewidywalny. Jedno tu się zgadza: nie można się przy nim nudzić. To dzieło kompletne, zaskakujące zarówno na płaszczyźnie instrumentalnej, jak i w konstrukcjach czy stylistyce utworów. Radosne partie przeplatają się tu z ponurymi momentami, a prostsze, piosenkowe fragmenty następują tuż po wielowątkowych, skomplikowanych kompozycjach. Miałbym ogromny problem, gdyby ktoś zapytał mnie, który utwór jest moim ulubionym. Każdy ma w sobie coś, co przykuwa uwagę na dłużej. Samodzielnie najlepiej prezentuje się chyba „Gloria”, do której nakręcono teledysk, natomiast „The March” doceniłem dopiero zestawiając go z pochodzącym z poprzedniego albumu „The Old Haunt”. Sami sprawdźcie, dlaczego.

    Można potraktować albumy The Dear Hunter jako samą muzykę i wówczas i tak będzie niespotykanie dobrze. Można jednak podejść do nich jak do wspaniałej, wielowątkowej, musicalowej historii. Wówczas okażą się jednymi z najlepszych rzeczy, jakie usłyszycie. Piąty akt opowieści Caseya Crescenzo po prostu mnie zachwycił. Zarówno pod względem obecnych w tej muzyce emocji, jak i samych melodii, rozwiązań kompozytorskich czy produkcji. Pierwszy odsłuch „Act V...” był jednym z tych momentów w życiu, w których muzyka trafia nie tylko do uszu, ale przeszywa na wskroś i zostaje na długo. A kto wie? Być może na zawsze?

    Sylwester Karnuszewicz środa, 26, lipiec 2017 13:48 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.