A+ A A-

Seventeen

Oceń ten artykuł
(6 głosów)
(2018, album studyjny)

01. Somebody - 3:04
02. La Peregrina - 11:42
03. Falling - 3:08
04. Feathers And Tar - 3:14
05. Walk Through Fire - 10:23
06. Ripples On The Water - 3:40
07. All That I Want - 3:47
08. X Marks The Spot - 1:58
09. God On Our Side - 3:30
10. Love, Sail Away - 3:12
11. Cracks - 8:50
12. To An End - 3:32

Czas całkowity - 59:59

- Ton Scherpenzeel - instrumenty klawiszowe, gitara basowa, wokal
- Bart Schwertmann - wokal
- Marcel Singor - gitara, gitara akustyczna, wokal
oraz:
- Lean Robbemont - perkusja
- Kristoffer Gildenlöw - gitara basowa (11)
- Rens van der Zalm - skrzypce (10)
- Izak Boom - banjo, ukelele (9)
- Nico Outhuijse - instrumenty perkusyjne (2,5,6,8,11), wokal
- Andy Latimer - gitara, gitara akustyczna (6)

Media

1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    Założony w 1972 roku holenderski zespół Kayak przez te wszystkie lata miał wiele wzlotów i upadków, spektakularne sukcesy, udane albumy, roszady w składzie oraz tragedie (śmierć perkusisty Pima Koopmana w 2009 roku). W tym roku niezmordowany lider grupy, klawiszowiec Ton Scherpenzeel przypomina o Kayak dzięki nowej płycie „Seventeen”, nagranej z odświeżonym składem.
    Bart Schwertmann to doświadczony wokalista, który zgłosił się na przesłuchanie jako pierwszy. Po zapoznaniu się z albumem nie dziwi, że Scherpenzeel go wybrał. Schwertmann doskonale pasuje do podniosłej atmosfery muzyki Kayak, świetnie interpretuje teksty i odnajduje się, zarówno w partiach długich suit, jak i w krótkich hitach, których na albumie również nie brakuje. Dodatkowo, w jego głosie jest specyficzny dramatyzm, który może irytować, ale dobrze uzupełnia wzniosłe kompozycje. Gitarzysta Marcel Singor to druga, zupełnie nowa postać w szeregach Kayak. Jego partie gitar są wszechobecne i zróżnicowane, bo choć Kayak nie gra ciężko, część utworów zawiera mocniejsze partie („La Peregrina”, „Feathers And Tar”, „Walk Through Fire”) oraz świetne solówki („Falling”, „Feathers And Tar”, „Walk Through Fire”, „Cracks”). Perkusista Collin Leijenaar teoretycznie również jest nowym muzykiem w składzie, ale w rezultacie nie zagrał na albumie, choć występuje z zespołem na żywo. Z kolei Kristoffer Gildenlöw (nie, to nie jest zbieżność nazwisk) odpowiada za partie basu tylko w utworze „Cracks”.
    „Seventeen” to album zróżnicowany, zarówno pod względem stylistycznym, jak i formalnym. Krążek można podzielić zasadniczo na trzy grupy kompozycji. Pierwsza z nich to potencjalne radiowe hity z melodyjnymi refrenami i chwytliwymi partiami: otwierający album z hukiem „Somebody”, nieco dramatyczny, ale melodyjny „Feathers And Tar”, mający w sobie coś z yessowej magii, od razu wpadający w ucho, choć lekko ckliwy „All That I Want”, mogący kojarzyć się z wodewilową stylistyką, okraszony partią saksofonu „God On Our Side” oraz emocjonalna, bardziej osobista i znowu leciutko ckliwa ballada „Love, Sail Away”. Kayak lubuje się również w bardziej wzniosłym, nieco patetycznym graniu, ale muzycy potrafią się w nim wiarygodnie odnaleźć, dzięki czemu unikają śmieszności. Wyraz temu dają w długich, rozbudowanych mini-suitach, w których dużo się dzieje: uduchowiona „La Peregrina”, eklektyczne „Walk Through Fire”, w którym rock i folk mieszają się z klasyką oraz budujący w udany sposób napięcie „Cracks”. Trzecią grupę określiłbym jako „inne”. Tu zaliczyć można delikatne, urzekające „Falling”, instrumentalne „Ripples On The Water”, w którym gościnnie, pięknie gra na gitarze sam Andy Latimer z Camel, akustyczną miniaturkę „X Marks The Spot”, w której brzmienie gitary kojarzy się folkowo-średniowiecznie oraz zamykający album, spokojny „To An End” z emocjonalnym śpiewem Barta Schwertmanna i prowadzącą partią pianina.
    Może nie powinienem tak pisać, ale jestem trochę zaskoczony, że zespół z takim stażem i doświadczeniem wciąż stać na nagranie albumu, który skrzy się od pomysłów i melodii, ma w sobie mnóstwo świetnych partii instrumentalnych i linii wokalnych oraz prezentuje różne style, które mimo wszystko razem brzmią spójnie i dobrze się uzupełniają. Słychać, że Kayak złapał nowy wiatr w żagle, a zmiany w składzie i odświeżenie formuły wyszły muzykom na dobre. „Seventeen” to propozycja przede wszystkim dla fanów rocka progresywnego z lat 70-tych i 80-tych, zwłaszcza w tej melodyjnej odmianie. Osobiście mam ogromny szacunek do wszystkich starych zespołów, ponieważ bez nich trudno wyobrazić sobie brzmienie współczesnych, młodych kapel, choć oczywiście nie wszystkich i nie zawsze od razu to słychać. Tym bardziej cieszy mnie, kiedy takie zespoły jak Kayak wydają takie albumy jak „Seventeen”. Polecam!
    Gabriel „Gonzo” Koleński

    Gabriel Koleński piątek, 09, marzec 2018 21:17 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.