A+ A A-

The Fading Thought

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2020, album studyjny)

01. The Film - 5:33
02. In Search Of The Invisible Thin Line - 4:53
03. Dance Of The Framed Words - 2:38
04. The Fading Thought - 7:17
05. Light - 3:54
06. Time Is Running Out - 6:54
07. How Can I? - 6:22
08. The Last Temptation - 7:10
09. Window To The World - 4:54

Czas całkowity - 49:35

- Jargon - wokal, instrumenty klawiszowe
- Nikitas Kissonas - gitara
- Leonidas Petropoulos - gitara basowa
- Wil Bow - perkusja
- Kostas Karitzis - skrzypce
- Thodoris Mouzakitis - skrzypce
- Stelios Papanastasis - altówka
- Aris Zervas - wiolonczela
- Lupe - dodatkowy wokal (7)

 

Media

1 komentarz

  • Marcin Humbla

    Pod nazwą „Jargon” kryje się kilka kapel, projektów i wykonawców. W każdym przypadku mamy ich różne pochodzenie oraz różnorakie style i gatunki. My jednak skupimy się na solowym debiucie Johna Kosmidisa, który to właśnie za pseudonim przyjął sobie powyższe słowo. Co ono oznacza? Jeśli tłumaczyć z francuskiego, to mamy gwarę, żargon i w swawolnej formie slangu, grypserkę. Oczywiście z pewnością chodzi o to drugie znaczenie, gdyż nie trudno zauważyć pewne podobieństwo, a to z pewnością dlatego, że nasz „żargon” jest pochodzenia obcojęzycznego.
    Kosmidis mimo swojego francuskiego pseudonimu, jest Grekiem (co z pewnością zdradza jego nazwisko). W wieku 19 lat założył zespół o nazwie Afterglow, który później przemianowano na Verbal Delirium i pod tą nazwą zespół wydaje swoje płyty. Jako inspiracje muzyczne poddawani są tacy artyści i zespoły jak: Sergei Prokofiev, Peter Hammill, Genesis, Nevermore, czy Radiohead, a także inni mniej znani. Inspiracji trochę jest. Mamy też z lekka tygielek stylistyczno-gatunkowy, co z pewnością wpłynęło na solowe wydawnictwo Kosmidisa. Nosi ono nazwę The Fading Thought, czyli Zanikająca myśl
    A jakie jest to wydawnictwo? Jak brzmi ten album? Cóż... Pytania są, a odpowiedź trudna. Na pewno moglibyśmy użyć opisu na zasadzie „i tak, i nie”. Album z jednej strony jest kontrastowy, z drugiej zaś wszystko jest sprowadzone jakby do jednego kolorytu, tonu. Raz jest rockowy, a drugi raz ciężko nazwać to rockiem. Problematyczne dzieło.
    Myślę, że mocną stroną albumu są skojarzenia. Cała muzyka może przynieść jakieś. Miejscami można pomyśleć, że słyszymy ścieżkę dźwiękową to jakiegoś filmu obyczajowego dziejącego się gdzieś na prowincji u początku dwudziestego wieku, czy to w Stanach bądź w Europie. Mnie osobiście mignął w głowie obraz Noce i dnie od Jerzego Antczaka. Zapewne to zasługa odpowiedniej melodii na partię pianina. Najlepiej słychać to przy utworze pierwszym, otwierającym album. To oczywiście sprowadza także jeszcze jedno filmowe skojarzenie, Pokój saren, gdzie muzykę tworzył Józef Skrzek. Dodatkowo wszystko spotęgowane jest przez świetnie zaaranżowane smyczki. Gdzieniegdzie mamy błogość, sielskość, frywolność i harce, nawet groteska, a w innych momentach zadumę, dramat, jakąś wewnętrzną tragedię. Oj tak, idzie to słyszeć przez cały album. I to właśnie jest jeden z przykładów owego kontrastu.
    Drugim będą te utwory, gdzie wyraźnie czuć współczesność, to będą te bardziej rockowe. Świetnie widoczne w tytułowym kawałku, gdzie mamy ciekawie brzmiącą gitarę, taką jakby lejącą się, co stoi w opozycji to sekcji smyczkowej burząc nam te wcześniejsze skojarzenia i mamy coś na kształt człowieka z jakiegoś azylum psychiatrycznego próbującego dojść z samym sobą do ładu. Psychodelią bym tego nie nazwał, ale pojawiają się elementy jakby chcące miejscami pokazać psychozę. Utwór How Can I dobrze to pokazuje. Tu też wchodzi ten przykład, gdzie mamy wcześniej wspomniany jeden ton. Są krzyki, lamenty na końcówce, ale niezbyt się wybijają, więc kontrast jest i go nie ma jednocześnie.
    Gdybym miał oceniać tą płytę w skali punktowej, powiedzmy do 10 punktów, to dałbym coś około 7. Kosmidisowi nie można odmówić pomysłowości i talentu w aranżacji, bo robi to bardzo dobrze. Samo nagranie albumu też nie pozostaje niczego sobie. Każdy instrument słyszalny jest bardzo dobrze. Minusy są takie, że płyta jest jakby zachowawcza. Tam gdzie jest jakaś kakofonia, to jest ona za mało kakofoniczna. Wszelkie elementy mające wybić z wcześniejszego nastroju nie robią tego, nie ma efektu szoku. Ten kilkukrotnie wspominany kontrast niby jest, ale jednocześnie go nie ma. Czemu tak? Odpowiedź zna sam Kosmidis, choć oczywiście mało prawdopodobne , bo są to tylko moje własne przemyślenia. Niemniej, warto sięgnąć po album i go przesłuchać, warto. Wg mnie ma wady, ale świat, gdzie wszystko jest doskonałe byłby nudny. Miłego słuchania!

    Marcin Humbla czwartek, 27, kwiecień 2023 09:27 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.