A Love Of The Sea

Oceń ten artykuł
(8 głosów)
(2007, album studyjny)
1 . A Love Of The Sea                 
2 . Dust In My Eyes                
3 . Trail In The Dust                
4 . Upon Ending                
5 . Between The Sky And The Sea                
6 . Times Of Growing Grimmer                
7 . Who Will Save Me                
8 . As You Sink                
9 . Sitting Alone                
10. A Love Of The Sky
- Ryan Socach  ( concept, lyrics, voclas, guitars, photography )
- Matt Nelson  ( keybords, harmonies, aux percussion )
- Matt Nischan  ( drums, guitars, harmonies )
- Jay Johnoson  ( guitars, harmonies )
- Graham Czach  ( basses )
- Mandy Matz  ( violin, vocals on track 10 )
- Travis Anderson  ( promotion, graphic design )

Polish Live Players:

- Wojtek Szupelak  ( guitars )
- Kuba Mędrek  ( drums )
- Kuba Pęcak  ( bass )

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Często spotykam się z tym, że płyty klasyfikuje się jako najlepiej słuchalne w danej porze roku. Mamy płyty jesienne, zimowe, wiosenne i wakacyjne. Nawet pory dnia doczekały się swoich płyt na dzień i na noc. A ja bym chciał inaczej... Ja bym chciał, żeby klasyfikować płyty na czerwone, niebieskie, szare, żółte, pomarańczowe, czarne, zielone... i nie chodzi mi tu o kolor nośnika. Zalatuje schizofrenią? Tak, ale tylko trochę.
    Zawsze się zastanawiałem jakiego koloru jest muzyka. W wielu przypadkach, to okładka najczęściej podsuwa mi pomysł, jakiego odcienia nabiera album. Wildhoney Tiamat będzie dla mnie zawsze płytą czarno-pomarańczową i już nic tego nie zmieni:)
    Let Me Introduce You To The End gra muzykę szarą. Nie jest to żadnym zarzutem w tym momencie. Po prostu cały koncept albumu A Love Of The Sea implikuje u mnie takie myślenie. Szarość jest takim dziwnym stanem ducha... już nic nie jest białe, ale jeszcze nie jest czarne...
    Granie którym raczy nas Ryan Socach z kolegami nie powoduje jednak u mnie 'jesiennej deprechy' ani zresztą żadnej innej.

    Krążek zawiera piękną, okrągłą liczbę 10 numerów. A numery zawierają dużą dawkę akustycznych brzmień, i delikatnego balansowania między Smashing Pumpkins, Pink Floyd, The Pineapple Thief i The Cure.

    Pierwszy, tytułowy numer, to świetny przykład takiego zestawienia. Akustyczne gitarka, wokal, skrzypce i delikatne pianinko. Gdyby głos Ryana przypominał bardziej Billy Corgana ze Smashing Pumpkins, to można by spokojnie pomyśleć, ze to jakaś kompozycja z Adore, która z jakiegoś przypadku się nie znalazła na swoim miejscu.
    Prawie niepostrzeżenie przechodzimy w Dust In Me Eyes, i tu także jest Smashingowo, ale tym razem już bardziej elektrycznie. Migają tu dalekie echa nowej fali oraz Pineapple Thief, przede wszystkim ze względu na klimat. Gdy po dziwne końcówce urywa się on na odtwarzaczu wyskakuje cyferka 3.
    A pod tą cyferką kryje się Trail In The Dust. Znów słuchamy akustycznych brzmień, ale w tym pozytywnym, znanym z poprzednika nastroju. Choć teksty nie nastrajają zbyt optymistycznie, ale takie to już jest to śpiewanie o miłości:) Piątka należy się za końcówkę tej kompozycji - świetna partia pianina na tle marszowego rytmu.
    Upon Ending jest Radioheadowy. I osobiście mnie cieszy, że mogę posłuchać tego typu muzyki, bez miauczenia w stylu Thoma Yorke'a. Nie to żebym tego aż tak bardzo nie lubił, ale 'enough is enough'. W momencie w którym pojawia się elektryczna gitara robi się Pink Floydowo. Watersowo. The Wallowo... No dobra, starczy już tej odmiany z 'owo' na końcu.. wiecie o co chodzi nie?
    I tak w uczuciu szarości, ale przyjemnie doszliśmy do połowy albumu. A kompozycja numer pięć to Between The Sky And The Sea. Po raz kolejny dominują akustyki, słychać też mnóstwo ciekawych dźwięków w podkładzie... taki przekaz podprogowy:) Nie słychać za to wokalu - miłe są takie interludia, w końcu muzyką można przekazać czasami więcej niż słowami.
    Times Of Growing Grimmer jest utworem który mnie zmylił, i myli za każdym razem gdy go słucham. Kiedy już myślę, że melodia skręci w stronę Pink Floyd i że gitara będzie miała typową dla Floydów melodykę, i już się wydaje, że to już teraz, że zaraz będzie drugie Hey You... a tu wcale nie. Jakby to powiedział znany w niektórych kręgach elektryk wysokich napięć 'Oszukali Mnie!':) Nie mam im tego za złe jednak - swój styl trzeba mieć, a Let Me Introduce You To The End takowy posiada.
    Who Will Save Me rozpoczyna sie bardzo fajną partią gitary. Utwór jest bardzo przebojowy - jeśli miałbym jakiś wybrać do promocji tego albumu wybrał bym właśnie ten. Bo jest w nim wszystko to co charakteryzuje muzykę na A Love Of The Sea, ale po prostu jest podane bardziej strawnie dla przeciętnego radiosłuchacza i radiosłuchaczki. No i jest odpowiednio krótki:)
    To co mnie uderza, to spójność kompozycyjna jaka cechuje tą płytę. Choć wszystkie numery są utrzymane w tym samym klimacie, są podobnie zaaranżowane, to nie nudzą. Nic się nie wychyla z konceptu, a to też duża sztuka.
    As You Sink oraz Sitting Alone są typowymi tego przykładami. Bo już to wszystko słyszeliśmy wcześniej, a jednak nie nużą. Nie miałbym chyba ochoty na zbyt duży eklektyzm w obrębie tej muzyki.
    Album zamyka A Love Of The Sky. To oczywiście nawiązanie do utworu tytułowego, z tym, że tutaj jest bardziej elektrycznie, spory natłok instrumentów. Idealna 'kropka nad i'.

    Uczucie szarości nie odchodzi... ale nie dołuje, nie zostawia za sobą przykrego posmaku, nie przysłania mi wiosennego słońca. I choć nic się nie pozór nie zmieniło, to jednak zmiana jakaś zaszła... po wysłuchaniu każdej płyty musi zajść. Jeszcze jej nie określiłem, nie złapałem. Ale ona jest i kiedyś wypłynie na wierzch. Do tego czasu pozostaje mi zastanowić się jakiego koloru będzie następna płyta Let Me Introduce You To The End.

    4/5.

    Rafał Ziemba sobota, 04, kwiecień 2009 18:19 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.