Fusioon…… rock hiszpański nie jest zjawiskiem zbyt popularnym w naszym kraju. Większość z nas uważa że tam króluje flamenco i ogniste hiszpanki , wędkarze wiedzą o mitycznym łowisku gigantycznych sumów (Ebro) , obrońcy praw zwierząt dorzucą barbarzyńską corridę. O tamtejszym progresie cisza… Ten błąd trzeba nadrobić… Działa tam dość mocna scena progresywna, od wczesnych lat 70-tych do dziś. Jednym z przykładów starego proga jest Fusioon. Grają wszystko…poza fusion. Grupa powstała w Barcelonie , jesienią 1970 roku. Tworzył ją kwartet znakomitych instrumentalistów –
- Santi Arisa ( drums )
- Marti Brunet ( guitar, synthesizers )
- Jordi Camp ( bass )
- Manel Camp ( piano, keyboards, flute )
W 1972 roku wydali pierwszą z trzech swoich płyt zatytułowaną po prostu Fusioon I. Zaproponowali na niej brawurową mieszankę rocka, jazzu, folku i klasyki. Z połamanymi rytmami, często zahaczającymi o iberoamerykanizmy , przywodzące na myśl takie potęgi jak LeOrme lub Ekseption , z genialnymi klawiszami na poziomie ELP lub włoskich mistrzów spod znaku PFM lub Banco, nieco frippowską gitarą z andaluzyjskimi naleciałościami i fletem a’la Focus. Potęga, wirtuozeria i piękno… Polecam tą płytę wszystkim szukającym oryginalności i wyjątkowości w muzyce, jak również wielbicielom klawiszowych szaleństw Emersana. Myślę , że i wyznawcy włoskiej Złotej Ery znajdą tu coś dla siebie…wszak Hiszpania i Italia nie tak daleko …oczywiście jak zwykle moim, cholernie subiektywnym zdaniem….