A+ A A-

Secrets of the Beehive

Oceń ten artykuł
(20 głosów)
(1987, album studyjny)
1. September (1:17) 
2. The Boy With the Gun (5:19) 
3. Maria (2:49) 
4. Orpheus (4:51) 
5. The Devil's Own (3:12) 
6. When Poets Dreamed of Angels (4:47) 
7. Mother and Child (3:15) 
8. Let the Happiness In (5:37) 
9. Waterfront (3:23) 

Czas całkowity: 34:30

utwór bonusowy:
10. Promise (The Cult of Eurydice) (3:28)
- David Sylvian / organ, synthesizer, acoustic uitar, piano, arranger, vocals, tape, mixing assistant, assistant producer 
- Mark Isham / trumpet, Flugelhorn
- Steve Jansen / percussion, drums
- Phil Palmer / acoustic guitar, slide guitar 
- Ryuichi Sakamoto / organ, synthesizer, piano, arranger, string arrangements, woodwind arrangement
- D. Thompson / double bass
- Danny Torn / acoustic & electric guitar, guitar loops

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Za oknem deszcz i wiatr, czyli jesień w pełni. Na taką okazję mam zestaw płyt, które odpowiadają aurze i utrzymują mnie w refleksyjno-melancholijnym nastroju. Jedną z nich jest właśnie 'Secrets of the Beehive', nagrana przez Davida Sylviana w 1989 roku. Aż trudno uwierzyć, że stuknęło jej oczko, czyli 21 lat...

    Po nagraniu 'Gone to Earth' David Sylvian skierował się w bardziej kameralne, akustyczne rejony. Jednak oszczędniejsze aranżacje bynajmniej nie oznaczały, że zmniejszyła się siła oddziaływania sylvianowskich kompozycji. Wzbogacono je bowiem partiami instrumentów smyczkowych, zaaranżowanymi przez pana Ryuichi Sakamoto.
    'Secrets of the Beehive' otwiera urocza miniatura 'September'.

    'The sun shines high above the sounds of laughter, the birds swoop down upon the crosses of old grey churches',
    wyśpiewuje posępnym głosem pan Sylvian, z towarzyszeniem fortepianu i orkiestry. Znowu nadszedł wrzesień... Piękne nagranie, choć nie trwa nawet półtorej minuty. 'The Boy with the Gun' urzeka dyskretną partią gitary i instrumentów smyczkowych, na tle której pan Sylvian snuje swoją opowieść o tytułowym chłopcu. 'I am the law and I am the King, I am the wisdom, listen to me sing'. Maria to kolejna, niespełna dwuipółminutowa miniatura, zaczynająca się tajemniczymi odgłosami i już do końca pozostająca w mrocznym klimacie starego zamczyska. Z nagrania bije chłód i tęsknota, która nie minie 'dopóki letnie noce nie powrócą, dopóki nie zamkniemy oczu'. Posępny nastrój pryska przy następnym w kolejności 'Orfeuszu', ale mimo dosyć rozkołysanej melodii nagranie to jest w istocie gorzkim podsumowaniem dotychczasowego życia, dokonanym przez pana Sylviana. Wrażenie robią zwłaszcza wyznania o targających artystę namiętnościach, które są jak wieczny ogień i nigdy nie wygasną. No i to w tym nagraniu znalazło się niezwykłe solo trąbki autorstwa M. Ishama. Naprawdę wspaniałe. Kolejne nagranie i znowu zmiana nastroju. 'The Devil's Own' to opowieść o nocnych strachach, nękających każdego z nas, pięknie zilustrowana splecionymi partiami różnych instrumentów klawiszowych. 'When Poets Dream of Angels' zaczyna się wysmakowaną partią gitar akustycznych, dopełnioną urokliwą partią instrumentów smyczkowych, w której czai się jednak jakiś niepokój. Zagłębiając się w tekst można dojść do wniosku, że może lepiej, by poeci nie śnili już o aniołach :-). 'Mother and Child' to w zasadzie jedna, wszechogarniająca partia basu, rozimprowizowana gra fortepianu i kolejny posępny tekst: 'Game is lost again, I'll never learn...' No i wreszcie nadchodzi TO nagranie. Będące na pewno jednym z moich ulubionych sylvianowskich utworów. Absolutnie niezwykłe. Strasznie smutne i przygnębiające, będące spowiedzią człowieka przegranego wypatrującego z utęsknieniem końca. Genialna partia trąbki i flugelhornu* hipnotyzuje, nie pozwalając się oderwać od grobowego głosu pana Sylviana: 'I'm waiting for the agony to stop, oh, let the happiness in'. Ktoś kiedyś powiedział, że najpiękniejsze są smutne piosenki, i ta reguła się tu całkowicie sprawdza. Na tym nagraniu w zasadzie można by skończyć płytę, bo nie ma już nic do powiedzenia. Ale pan Sylvian przygotował jeszcze ascetyczny 'Waterfront'. I znowu deszcz pada, zarówno za oknem, jak i w sercu samego artysty, którego dręczy myśl: a co, jeśli ta miłość jednak nie będzie dość silna? Remaster zawiera też nagranie dodatkowe w postaci utworu 'Promise (The Cult of Eurydice)', melancholijnej piosenki wzbogaconej subtelną grą instrumentów smyczkowych i spokojną, dostojną partią organów Hammonda. 'When all but hope is lost, you believe at any cost...'
    Piękna to płyta, znakomita do słuchania w jesienne wieczory. Czy najlepsza, jaką nagrał David Sylvian? To rzecz dyskusyjna. Ale z pewnością jedna z najlepszych.
    5/5

    *instrument ten ochrzczono po polsku wdzięcznym mianem skrzydłówki.

    Michał Jurek sobota, 16, październik 2010 19:33 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.