A+ A A-

21st Century Junk

Oceń ten artykuł
(6 głosów)
(2010, album studyjny)
1. Fear of Clouds (8:32)
2. Closer to the Heart (3:39)
3. No Sense in It (3:38)
4. Thin Air (7:00)
5. Bird of Passage (4:03)
6. Mausoleum (5:30)
7. White Cherry Hill (5:53)

Czas całkowity 38:15
Mikael Sandström (vocals, guitars, bass)
Stefan Olofsson (vocals, keyboards, bass)
Peter Olofsson (drums, percussion)
Więcej w tej kategorii: Circadian Rhythm »

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Skandynawowie to maja dobrze. Żyją sobie w spokoju, na swoim półwyspie całkiem nieźle odizolowani od tego całego, europejskiego zgiełku. Pośród zielonych lasów i ośnieżonych szczytów, w przejrzystym i czystym powietrzu unosi się aura szczęścia i duchowej równowagi. Owszem, na dalekiej północy mieszkańcy narzekają na zbyt skąpy dostęp do promieni słonecznych. Tym niemniej jestem przekonany, że obywatelom krain nordyckich żyje się o wiele spokojniej i zdrowiej niż choćby nam. Cóż, taka jest prawda...

    Nie o zdrowiu i czystości środowiska naturalnego chce jednak napisać, a o muzyce. Choć w kompozycjach, o których za chwilę będzie mowa jest dużo tego zdrowia i nieskazitelnie czystej natury. A to zapewne dlatego, że nagrali ją muzycy ze Szwecji, z miasta Umea. Mieszkańcy wybrzeża Bałtyku i Zatoki Botnickiej. Dynamo Bliss. Mikael Sandstrom, Peter Olofsson i Stefan Olofsson. Debiutanci, nagrywający w barwach Aerodynamic Records. Z przekazu, jaki chcą nam od siebie wysłać za sprawą muzyki na niedawno wydanym albumie '21st Century Junk', to chyba ludzie bardzo szczęśliwi. Lekkość i szczęście bowiem po prostu bije tu na każdym kroku.

    Wystarczy spojrzeć na okładkę płyty. Kolorowa buzia, wielobarwne pukle kręconych włosów i lekko przymknięte w (pewnie też kolorowym) półśnie oczy. A wszystko to w nieco kubistycznej, zwariowanej formie. Spoglądając na tą okładkę, można by nawet przez chwilę odnieść wrażenie, że to jakaś pozycja starego disco z końca lat 70. Nie, nie! O tanecznych rytmach nie ma tu mowy, choć w jednym z utworów pojawiają się przez chwilę kastaniety. Ale elementów, charakterystycznych dla muzyki pop z lat 70 tu nie brakuje. Dynamo Bliss grają muzykę z pogranicza art-rocka i soft-proga, z domieszką elementów folowych, jazzowych i z dozą bardzo delikatnej psychodelii. To fuzja fascynacji muzyką takich wykonawców jak: The Beatles, Alan Parsons Project, Focus, Supertramp, Pink Floyd, Electric Light Orchestra a nawet Abba i 10CC. Niezła mieszanka, prawda? Niezła! I bardzo eteryczna!

    Bardzo dużo tu pianina. Ono właściwie jest instrumentem przewodnim na tym albumie. Oczywiście nie jest to dzieło wyłącznie fortepianowe. Gra tu gitara, sekcja rytmiczna, jest wokal, a nawet tak bardzo charakterystyczne dla lat 70 chórki. Muzycy Dynamo Bliss bardzo sprawnie poruszają się po tych wszystkich wpływach. Sprowadzają je do własnego podgatunku, który mogliby spokojnie ochrzcić '70's pop-prog'. Płytę rozpoczyna (Junk Intro) bardzo barowy motyw na pianinie. Pojawi się wokal i chórki w stylu retro. Pianino jednak na koniec wyrwie się spod kontroli temu spokojowi i zaszaleje, porywając nas z barowego pomieszczenia gdzieś wysoko, w przestworza. W utworze Fear of Clouds muzycy Dynamo Bliss przekażą nam instrukcję jak nie bać się latania na dużych wysokościach. Jeśli tylko pozwolimy zrobić z siebie mały balonik, wypełniony nordyckim, świeżym powietrzem to z pewnością nic nam się nie stanie. Zaczerpnijmy, więc trochę tego tlenu i lećmy wraz z rock nrollowym rytmem, lekko wariującymi klawiszami i przecinającą chmury gitarą. To taki trochę zwariowany utwór. I bardzo fajnie, bo wprowadza znakomicie aurę pozytywnego szaleństwa, aż gęba się śmieje od ucha do ucha. W finale pojawią się instrumenty klawiszowe i syntezatory, grające delikatną melodię kojarzącą się z nordyckim folkiem. Kolejny utwór No Sense In It, to absolutny majstersztyk. To jest dopiero bateria dobrego nastroju! O wiele silniejsza od tych, które 'działają 10 razy dłużej'. To akumulator niewyczerpalnej energii, z duchem The Beatles i rozjazzowanym pianinem. Nawet głos Mikaela Sandstroma przypomina manierę wokalną Paula McCartneya. Noga sama tupie, a głowa 'chodzi' na boki! I jeszcze to zmysłowe 'siubiduaaa'!!! Lecimy wysoko! Dolatujemy do drzwi, za którymi mieszka nasza wesoła dusza, rozpromieniona tą muzyczną lekkością. Closer To the Heart to kolejny nektar spokoju, poparty błogo brzmiącymi chórkami. Fajnie i bardzo rytmicznie gra tu gitara. A całą tą instrumentalną wariację potęguje jeszcze wesoły chichot dziecka. Następna chmura przed nami jest troszkę jakby ciemniejsza. Na początku piątej kompozycji (Thin Air)usłyszymy szum padającego deszczu. Ale nie wzbudzi on smutku. To raczej taki czarujący szum. Nie inaczej będzie z całym utworem, który jest bardzo spokojny i stonowany. W duchu Alana Parsonsa. Kolejna kompozycja Bird of Passage wymknie się jeszcze bardziej ku zgrabnej muzyce pop, rodem z lat 70. Ujrzymy w niej bowiem cień 10CC i Abby! Ale wszystko pod przykrywką brzmienia charakterystycznego dla Supertramp. Obok pianina pojawią się co jakiś czas organy. I znów te chórki! Doprowadzą nas już do 'okolic Supertramp w najczystszej postaci'. Szczęśliwa siódemka na tej płycie to utwór Mausoleum, w którym wokalista i klawiszowiec Dynamo Bliss zamieni się niemal w Rogera Hodgsona. Ciekawe czy zapuścił też brodę :) Pohasa sobie błogo gitarka, a perkusja i bas znów wybiją sympatyczny, wzbudzający tupanie nogą, rytm. W utworze tym pojawiają się także spontanicznie brzmiące partie nieco nowocześniejszych syntezatorów oraz domieszka dźwiękowych efektów, budujących w finale lekko psychodeliczny klimat. Bardzo barowo brzmi początek przedostatniego utworu na płycie, White Cherry Hill. Po chwili jednak zrobi się bardziej elektrycznie. Więcej tu, niż w poprzednich utworach elektrycznej gitary. Również bas brzmi nieco mocniej. W środkowej części utworu pojawią się też dźwięki południowych kastaniet. Ale po chwili znów wrócimy na szwedzką łąkę. To chyba obok drugiego utworu, brzmiący najbardziej rockowo track na tej płycie. Oczywiście z ogromną dozą dobrego nastroju i lekkości, co jest niepodważalną regułą na tej płycie. Docieramy do finału naszej wycieczki pomiędzy chmurami. Junk Outro nawiąże swą melodią do początku płyty. Tym razem jednak motyw na pianinie ubrany jest w syntezatorową przestrzeń. Wylądujemy, leciuteńcy jak piórko, spokojni i zrelaksowani.

    I taka właśnie jest ta płyta. Bardzo spokojna, choć nieco szalona i zwariowana. Ale to takie szaleństwo które buduje dobry nastrój i pogodę ducha. Album '21st Century Junk' to swoista wycieczka w lata 70. Ku ich bardzo charakterystycznemu brzmieniu, nie tylko progresywnemu, ale ogólnie muzycznemu. To przewodnik po czasach gdy w muzyce nie chodziło tylko o brzmienie i wirtuozerię, ale także i o przekaz. Trzej muzycy Dynamo Bliss nagrali materiał dla fanów po prostu dobrej muzyki. I tej pop, i tej rock, i tej prog! Ale muzyki przez duże M! I za to należą im się oklaski!

    Spokojny, zrelaksowany i uśmiechnięty na piątkę (5/5)
    Krzysiek 'Jester' Baran

    Krzysztof Baran piątek, 07, styczeń 2011 18:25 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.