Messin'

Oceń ten artykuł
(34 głosów)
(1973, album studyjny)

 

1. Messin' (10:00) 
2. Buddah (7:00) 
3. Cloudy eyes (5:30) 
4. Get your rocks off (3:00) 
5. Sadjoy (4:30) 
6. Black and blue (8:16) 
7. Mardi Gras day (3:00) 

Total time: 41:16

Re-Mastered 1998 (2 Bonus Tracks) Mann 005: 
8. Pretty Good (4:02)
9. Cloudy Eyes (3:28)

 

- Manfred Mann / organ, synthesizers 
- Colin Pattenden / bass 
- Mick Rogers / lead vocals, guitar 
- Chris Slade / drums

Więcej w tej kategorii: « Manfred Mann's Earth Band

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Manfred Mann był zawsze trochę z boku, na bakier trochę był... przynajmniej, jeśli chodzi o moje zbiory płytowe. No bo - myślałem - jak tu się fascynować zespołem, który zasłynął popowym potworkiem o wdzięcznym tytule 'Do-Wah-Diddy-Diddy'? A jednak. Manfred Mann wiele ma twarzy i każdy fan progresu znajdzie w jego twórczości płyty wręcz wyborne.

    Jedną z nich jest niewątpliwe 'Messin''. Po przygodzie z rhythm'n'bluesem i wycieczkach w jazzowe rejony gdzieś tak na początku lat siedemdziesiątych Manfred Mann, a w zasadzie już Manfred Mann's Earth Band, z Mickiem Rogersem jako wokalistą i gitarzystą, Chrisem Sladem za zestawem perkusyjnym (potem pan ów bębnił m.in. w AC/DC), Colinem Pattendenem na basie i samym Manfredem Lubowitzem (vel Mannem) za instrumentami klawiszowymi, zwrócił się na dobre w stronę rocka progresywnego. Pierwsze albumy sygnowane nazwą Earth Bandu to jeszcze nie było to, ale w 1973 roku coś zaskoczyło i w czerwcu ukazała się płyta 'Messin''. Płyta, dodajmy, znakomita.

    Otwierające ją tytułowe nagranie po prostu urywa głowę. Co ciekawe, skomponował je Mike Hugg, wieloletni współpracownik Manfreda Lubowtiza, którego jednak w Earth Bandzie już zabrakło. Godnie zastąpił go Mick Rogers - jego wyrastające z bluesa gitarowe solówki są przedniej próby. Momentami jest tak ostro, że zespół ociera się już niemal o hard rocka, bo potężne gitarowe riffy pana Rogersa nie tak są znowu odległe od tego, co w Black Sabbath grał Tommy Iommi. Ale pan Mick oprócz grania udziela się również wokalnie i to z bardzo dobrym rezultatem. Jego drapieżny śpiew naprawdę buduje napięcie tej proekologicznej opowieści (The earth is going down, going down in pollution blues!). No, a gdy jeszcze pan Manfred odjeżdża na instrumentach klawiszowych, robi się całkiem magicznie. A potem już tylko Mick Rogers gra ekspresyjne solówki, a Chris Slade łoi w gary ile wlezie. Kolejne 'Buddah' również wypada świetnie. Niby początek jest delikatny i wyciszony, ale do czasu. Gdy już pan Mick wyśpiewa niepokorny tekst:

    Saw Jesus in '65, said, 'Hey son, you're still alive'.
    He was standing in a riot zone, said, 'Hey man, why don't you go home?'
    He said, 'I never was, never will be, what you gotta do is carry on and forget about me'


    zespół się rozpędza, i - jak to się mówi - nie bierze jeńców. Najpierw pan Manfred z czujnie współpracującym basistą budują napięcie, a potem pomaga im także Mick Rogers na gitarze. Nie koniec to jednak emocji, bo tuż po 'Buddah' następuje cudowny instrumentalny utwór 'Cloudy Eyes'. Utwór, który miał być częścią jakiegoś nigdy nieukończonego musicalu. Przepiękna melodia, poprowadzona grzmiącą, posępną partią instrumentów klawiszowych i eksplodującą z żałości, rzewnie łkającą gitarą. Można słuchać bez końca.

    Pół płyty za nami, a zespół ani na chwilę nie obniżył lotów. I nie obniża ich także w następnym 'Get Your Rocks Off'. Zespół już tradycyjnie wcisnął na płytę cover Dylana, ale warto było. Jest hipnotycznie, transowo, ale przede wszystkim bardzo hard rockowo. Mick Rogers znowu rzeźbi takie riffy, że mucha nie siada, a noga sama tupie. Get your rocks off, babe, Get your rocks off me! Instrumentalny 'Sadjoy' z kolei to rodzaj muzycznej wprawki, którą kiedyś skomponował pan Manfred. Świetnie się to nagranie rozwija, począwszy od przeszywających gitarowych solówek, a skończywszy na stopniowo narastających zaśpiewach, które znajdują swoją kulminację w finale. Porywający jest też cover 'Black and Blue', o niewolnictwie traktujący (Well, you can beat me, you can try to break me. Still I'll say to you, you'll never break my spirit!). Oryginalnie był to blues nagrany w 1971 roku przez australijską grupę Chain. Manfred Mann's Earth Band zagrał go ciężej i rozciągnął do siedmiu minut, żeby pan Lubowitz mógł trochę poszaleć na instrumentach klawiszowych. Całość wypada bardzo okazale. I w zasadzie jedynym nagraniem, które mnie na tej płycie przekonuje nieco mniej, jest finałowe 'Mardi Gras Day' (znowu cover - tym razem Dra Johna). Niby nagranie z jajem i z rozśpiewanymi chórkami, ale jakoś pryska nastrój tak umiejętnie budowany przez cały album. Może to nagranie po prostu jest zbyt wesołe?

    Z kronikarskiego obowiązku wypada dorzucić, że na remasterze mamy jeszcze rock'n'rollowe 'Pretty Good', które na amerykańskiej wersji albumu zastąpiło 'Black and Blue', i singlową wersję 'Cloudy Eyes'. Mogą być, ale najlepsze na 'Messin'' już się zdarzyło.

    Niestety, mimo znakomitej zawartości, album 'Messin'' jakiejś specjalnej furory na listach przebojów nie zrobił. Nie pomogły mu w tym zapewne również zabiegi amerykańskiego dystrybutora, który wymusił na zespole zmianę okładki (na brzydszą, ale pewnie miało być bardziej psychodelicznie, a mniej ekologicznie), tytułu (na 'Get Your Rocks Off', żeby Amerykanie sobie łatwiej skojarzyli z Dylanem) i wreszcie zażądał wywalenia z tracklisty utworu 'Black and Blue' (że to niby piosenka o niewolnictwie się Amerykanom nie spodoba). Zespól nie miał wtedy w ręku wystarczających atutów, by się temu sprzeciwić i wyszło, jak wyszło.

    Mimo upływu lat, 'Messin'' wciąż się broni. Kto wie, może to nawet najlepszy album, jaki nagrał Manfred Mann ze swoim Earth Bandem? A, nie będę szarżował. Może nie najlepszy. Ale na podium wchodzi na pewno.

    5/5

    Michał Jurek środa, 29, czerwiec 2011 19:44 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.