SBB

Oceń ten artykuł
(1092 głosów)
(2012, album studyjny)
1. Piwnica
2. Niemen
3. 74
4. Bunkry Wiedeńskie
5. Zwątpienie Lakisa
6. Aries
7. Urodziny w Roskilde
8. Rozstanie
9. Ameryka
10. Nowy Wiek
11. Lot nad Chicago
12. Seged
13. Memento
14. Muzy
15. Zaufani
16. Requiem

1 komentarz

  • Krzysztof Michalczewski

    W stwierdzeniu, że język angielski i polski dają praktycznie nieograniczone możliwości nazywania nie ma niczego odkrywczego. Jeden i drugi zawiera w sobie wystarczającą ilość słów, by móc przyporządkować każdej rzeczy indywidualną i niepowtarzalną nazwę.
    Najnowszą płytę SBB można było nazwać na tysiąc różnych sposobów, np. 'And Then Where Were Two' (parafrazując tytuł jednej z płyt Genesis), 'Some Things Never Change' albo 'Historia', 'Tyle dróg już przebyliśmy', itp. Tymczasem wymyślono dla niej niezbyt wyszukaną nazwę 'SBB'. I nie o trywialność tytułu tu chodzi. Album oznaczony tym skrótem już jest w dyskografii zespołu. Osobliwy to pomysł, aby dwie płyty, nawet jeśli ukazały się one w odstępie trzydziestu ośmiu lat, nazywać w ten sam sposób. Może się zdarzyć, że za kilkanaście lat podczas egzaminu z kulturoznawstwa profesor zapyta wystraszonego studenta o płytę 'SBB'. Panowie rozpoczną zażartą dyskusję, w końcu rzucą się sobie do gardeł. I kiedy ściany profesorskiego gabinetu obficie spłyną krwią, może się okazać, że każdy z nich inny krążek SBB miał na myśli. Szkoda niepotrzebnie przelanej krwi.

    W ostatnich tygodniach Józef Skrzek udzielił przynajmniej kilkunastu wywiadów. Można je znaleźć w różnych miejscach, na przykład jeden z nich opublikowano w tygodniku 'Uważam Rze' (20(67)/2012). Muzyk odpowiedział na dziesiątki pytań, jednak żadne z nich nie dotyczyło sprawy tytułu nowego albumu SBB. Dziennikarze intuicyjnie pytali głównie o przeszłość zespołu. Wydaje się, że przeczucie ich nie zawiodło, bo właśnie w czasie minionym tkwi wyjaśnienie zagadkowego i wprowadzającego zamieszanie tytułu płyty.
    Krążek 'SBB' Anno domini 2012 jest podsumowaniem ponad czterdziestoletniego okresu działalności grupy. Znalazło się na nim 16 kompozycji i każda z nich ilustruje jedno konkretne wydarzenia z życia grupy. Ich integralną częścią są kilkuzdaniowe teksty umieszczone w ładnie wydanej książeczce. A tak na marginesie, tak pięknie wydanej płyty zespół jeszcze nie ma w swoim dorobku. We wspomnianych tekstach można znaleźć odniesienia do występu SBB na festiwalu w Roskilde, koncertu w Wiedniu, wyprawy do Stanów Zjednoczonych i kilku innych podróży. Są też słowa poświęcone Czesławowi Niemenowi, któremu przed laty Skrzek nie skąpił cierpkich słów.

    Tegoroczna płyta SBB różni się od wcześniejszych prawie pod każdym względem. W porównaniu z innymi studyjnymi płyty grupy jest ona wyjątkowo długa- trwa blisko osiemdziesiąt minut. Kolejna różnica polega na tym, że zawiera ona wyłącznie muzykę instrumentalną, więc nie ma tu tradycyjnych piosenek i rozbudowanych suit wokalno-instrumentalnych. Owszem, w niektórych utworach rozlega się głos Skrzeka, ale z powodów zdrowotnych ograniczył się on jedynie do wokalizy. Dzisiejsze SBB to tylko dwóch muzyków - Józef Skrzek i Apostolis Anthimos. Jeszcze nigdy tak wiele nie należało do Anthimosa. Wystąpił on tutaj w czterech rolach - gitarzysty, perkusisty, klawiszowca i kompozytora. Do niedawna płyty SBB wypełniały przede wszystkim utwory Skrzeka. Kompozycji Anthimosa było niewiele, z reguły jedna, góra - dwie. Pod tym względem tegoroczna płyta SBB jest bardziej demokratyczna. Aż cztery utwory napisał Apostolis Anthimos i jest on współautorem kolejnych sześciu. Tak duży wkład kompozytorski Anthimosa nie mógł pozostać obojętnym dla brzmienia całości - 'SBB' 2012 brzmi chwilami jak jego solowe nagrania ('Back To The North').

    Po lżejszych płytach w rodzaju 'Blue Trance', 'Iron Curtain' i 'The Rock' przyszedł czas na coś trudniejszego i przeznaczonego dla bardziej wymagających słuchaczy. Muzyka z 'SBB' 2012 do najłatwiejszych nie należy, wiecej tu jazzu niż rocka. Muzycy oddają się tu temu, co lubią najbardziej - muzykują (jedno z ulubionych słów Skrzeka), improwizują i frazują więcej niż zwykle. Słucha się tego albumu bez wysiłku i bez zbytniego wytężania uwagi. To ten rodzaj muzyki, której atrakcyjność rośnie z każdym kolejnym przesłuchaniem. Aż chciałoby się zawołać - prawdziwa uczta dla smakoszy!

    Żaden z polskich wykonawców nie osiągnął tak dużo jak SBB. W ciągu czterdziestu jeden lat działalności zespół nagrał trzy znakomite płyty, ('SBB' 1974, 'Follow My Dream', 'Welcome') i kilkanaście przynajmniej dobrych, zagrał setki świetnych koncertów (sam widziałem kilka z nich), wystąpił na prestiżowych scenach Europy i Ameryki w otoczeniu wybitnych muzyków, stał się inspiracją dla wielu muzyków (np. Stevena Wilsona) i dopracował się olbrzymiej dyskografii. Płyty zespołu nadal są chętnie kupowane i nie zalegają na sklepowych półkach, a tantiemy z ich sprzedaży płyną do muzyków szerokim strumieniem. O tych sukcesach Józef Skrzek mówi przy każdej nadarzającej się okazji. Dlaczego więc w nowych nagraniach SBB tak dużo nostalgii i melancholii? O to też nie zapytał żaden z dziennikarzy.

    Krzysztof Michalczewski piątek, 25, maj 2012 15:05 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.