ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Circle Of Bards

Oceń ten artykuł
(45 głosów)
(2008, demo)
1. Welcome (0:51)
2. Circle Of Bards (4:43)
3. Tęczowy Most (4:24)
4. Bridges We Shall Pass (6:43)
5. Fighting The Dragons (1:43)
6. Czarne Smoki (3:00)
7. My Magic Song (5:19)
8. Under The Scarlet Moon (4:34)
9. Farewell (0:24)

   Czas całkowity: 33:08
Mariusz Migałka: vocal, choirs, classic guitar, percussion
Więcej w tej kategorii: Tales »

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Z polską muzyką - jak z polską energetyką. Zyskuje na dywersyfikacji źródeł. Choć większość rodzimych miłośników folku zgrywa ostatnio dziarskich wojów-opojów pozostając pod wpływem Korpiklaani, Svartsot czy innego Finntroll, znajdują się na szczęście ludzie uprawiający inne poletka.

    Lubelski wokalista Mariusz Migałka nagrał płytę, która powinna pogodzić fanów wyżej wymienionych skandynawskich kapel i wciąż szalenie w Polsce popularnego Clannad. 33 minuty celtyckich ballad (oryginalne kompozycje Mariusza) składa się na akustyczną wycieczkę w czasy rycerzy, smoków i dawnych bogów.

    'Circle Of Bards' to demo, ale już z ambicjami. Spięcie siedmiu dłuższych utworów dwiema miniaturami (odpowiednio Welcome i Farewell wskazuje, że mamy do czynienia z zamkniętą całością. Nie spodziewajcie się szaleńczych galopad w stylu np. Carrantuohill - Mariusz, jak zasugerował w tytule płyty, na te pół godziny z rasowego heavymetalowego śpiewaka, jakim jest na codzień, przedzierzgnął się w barda. Średniowiecznego minstrela. Na brzmienie składają się gitary klasyczne, pobrzmiewające tu i ówdzie perkusjonalia i wysoki głos Migałki niespiesznie snujący historie, do jakich wyrywa się to, co zostało w nas z dziecka. W utworze tytułowym opisana jest grupa truwerów - biedna, niechciana, ale wolna. W Tęczowym Moście (jedna z dwóch pieśni zaśpiewanych po polsku) dwunastu mężów płynie, by ujrzeć to, co zakazane - Bifrost. Most łączący Asgard z krainą śmiertelników. Bridges We Shall Pass to kolejna pochwała życia bez lęku, na własny rachunek.

    Dalej mamy dwa utwory ze smokami w tytule. Myślicie, że to eposy rycerskie? Pudło! Smoki to dla Mariusza metafora problemów, jakie człowiek spotyka we własnym wnętrzu (Fighting The Dragons) albo na drodze do miłości (Czarne Smoki). Ten drugi twór ma zresztą naprawdę poruszający tekst:

    Może mądrości Bóg
    pożałował mi ciut.
    To nieważne, gdy śpisz obok mnie (...)
    Dla Ciebie chcę być
    cierpliwy i cichy.
    Dla Ciebie naprawdę chcę być.


    Okazuje się, że mowa potomków Piasta dobrze się komponuje z muzyczną tradycją Celtów. My Magic Song opiewa potęgę wyobraźni. Ostatni 'właściwy' utwór, Under A Scarlet Moon jest chyba najbardziej przebojowy z całego repertuaru płyty - choć pięknych melodii nie sposób odmówić żadnej z pieśni.
    Jako, że w momencie nagrywania Circle Of Bards było projektem jednoosobowym, Mariusz odpowiada za każdy dźwięk zawarty na albumie. Sprawnie operuje gitarą akustyczną, ubarwia całość bębenkiem albo tamburynem, jednak nie zapominajmy, że jest przede wszystkim wokalistą, który jadł chleb z niejednego pieca. W
    Czarnych Smokachodzywa się jego fascynacja poezją śpiewaną, w innych utworach, bardziej zdyscyplinowanych rytmicznie, nie daje zapomnieć, że jest frontmanem zacnych ciężko grających załóg: Acute Mind i Mr Hyde - to wciąż zaduma, ale taka, jaka trafia się na płytach hard'n heavy między kolejnymi 'petardami'. To, co robi na mnie największe wrażenie, to aranżacja harmonii wokalnych - jak na skromny budżet nagrania brzmią znakomicie i świetnie uzupełniają główną linię melodyczną. Circle Of Bardsto płyta siłą rzeczy nieco ascetyczna, ale w żadnym razie nie zgrzebna. To szlachetna szorstkość pieśni śpiewanych przy obozowym ognisku, a nie na cieplutkim pańskim dworze.

    Tym razem wystawiać punktacji nie zamierzam, bo mamy do czynienia tylko ze szkicem. Mariusz marzy o większym składzie i bogatszym instrumentarium - na płycie i na koncertach. Nie omieszkam jednak zaznaczyć, że Circle Of Bards już na początku swojej drogi prezentuje się naprawdę ciekawie. Oddziałuje na wyobraźnię, chwilami wręcz chwyta za serce. Aha, jeszcze jedno - gdyby ktoś kiedyś zechciał drugi raz, tym razem porządnie, sfilmować 'Wiedźmina' - to chyba objawił się nam wymarzony kandydat do roli Jaskra.

    Paweł Tryba poniedziałek, 13, kwiecień 2009 23:31 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version