ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Roots to Branches

Oceń ten artykuł
(70 głosów)
(1995, album studyjny)
1. Roots To Branches (5:12) 
2. Rare And Precious Chain (3:35) 
3. Out Of The Noise (3:25) 
4. This Free Will (4:05) 
5. Valley (6:08) 
6. Dangerous Veils (5:35) 
7. Beside Myself (5:51) 
8. Wounded, Old And Treacherous (7:50) 
9. At Last, Forever (7:55) 
10. Stuck In The August Rain (4:06) 
11. Another Harry's Bar (6:22) 

Czas całkowity: 60:04
- Ian Anderson / flute, concert flute, bamboo flutes, acoustic guitar, vocals 
- Martin Barre / electric guitar
- Dave Pegg / bass (3, 5 and 11) 
- Doane Perry / drums, percussion 
- Andy Giddings / keyboards
gościnnie:
- Steve Bailey / bass (1 and 6 - 9)
Więcej w tej kategorii: « This Was Rock Island »

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Do płyty 'Roots to Branches' mam stosunek szczególny. Podrzucił mi ją w liceum, jeszcze w postaci kasetowej, mój dobry kolega. Przegrałem ją sobie, posłuchałem, poszedłem na koncert*, bo Jethro Tull podczas trasy szczęśliwie nie ominęli mojego rodzinnego miasta, a później o płycie zupełnie zapomniałem, bo pojawiły się inne. Ale do czasu. Jako że mozolnie wymieniam swoje zakurzone zbiory kasetowe na kompakty, wydałem ostatnio nieco złociszy i stałem się posiadaczem remastera 'Roots...'. Płyta od dobrych kilku dni kręci się w moim odtwarzaczu, a ja zachodzę w głowę, jak to możliwe, że na ładnych parę lat o niej zapomniałem?

    Jest o czym myśleć, bo 'Roots to Branches' to Jethro Tull w znakomitej formie. Wystarczy posłuchać otwierających album motorycznego 'Roots to Branches' czy nieco orientalizującego** 'Rare and Precious Chain', by to stwierdzić. Pan Anderson śmiga na flecie jak za najlepszych lat, a pan Barre potrafi nieźle przyłoić na gitarze. Nawet, o dziwo, bo to w przypadku Tulli regułą nie było, można dosłyszeć całkiem intrygujące pochody basowe, za które odpowiadają zbiorczo panowie Pegg i Bailey. I kiedy słuchacz się zastanawia, czy to tylko miłe złego początki (bo album trwa ponad godzinę), robi się jeszcze lepiej. Takie zawadiackie 'Out of the Noise', czy nieco cięższe 'This Free Will' nie odstają od nagrań Tulli z lat siedemdziesiątych. Ja jednak najbardziej lubię kolejne dwa utwory: 'Valley' i 'Dangerous Veils'. Intrygujący, niepokojący tekst pierwszego opatrzył pan Anderson świetną muzyką. Nieco psychodeliczna partia fletu przechodzi w partię gitary akustycznej, a potem już pan Barre rzeźbi na gitarze wręcz hard rockowe riffy. A drugie nagranie rozpoczyna szalona fletowa solówka, która później przewija się przez cały czas, konkurując z partiami gitary. Słucha się tego wybornie. Ale i w dalszej części płyta trzyma poziom. Raz jest nieco spokojniej i akustycznie, jak np. w 'At Last, Forever', innym razem energetycznie, jak w 'Beside Myself', czasem wkrada się nieco bluesowej nuty, jak w 'Wounded, Old and Treacherous'. Warto też przybliżyć ucho do głośników, by posłuchać melodyjnie balladowego 'Stuck In the August Rain' ze znakomitą gitarową solówką. W zasadzie jedynym nagraniem, bez którego płyta mogłaby się obejść, to lekko nijakie Another Harry's Bar. Nie, żeby było słabe, ale pozostałe są jeszcze lepsze. Choć akurat 'Harry...' ma całkiem zgrabny finał, więc może na podsumowanie płyty się nadaje.

    'Roots to Branches' w zasadzie nie ma słabych punktów. Czułe ucho wprawdzie dosłyszy, że głos pan Anderson ma już nieco schrypnięty, malkontenci będą też pewnie kwękać, że momentami muzyka z 'Roots to Branches' zbliża się nieco do stylistyki Dire Straits. No to niech sobie kwękają. Że Ian Anderson nie miał dwudziestu lat, nagrywając tę płytę, to powszechnie wiadomo. A skojarzenia z bandem Marka Knopflera, mimo że raz czy dwa podczas słuchania płyty mogą się nasunąć, zwłaszcza przy okazji spokojniejszych nagrań (np. 'Stuck In the August Rain'), nie są nachalne. Bardzo dobra to płyta, spokojnie można ją na półce postawić obok dokonań zespołu z lat siedemdziesiątych. No, może nie od razu obok 'Aqualung' czy 'Thick As a Brick', ale już koło 'Minstrel In the Gallery' czy 'Stormwatch' jak najbardziej.

    4/5

    *I tylko szkoda, że pan Ian pomija nas w koncertowym rozdzielniku, bo w 2011 roku Polski w planach nie ma :-(
    **Ale bardzo się ubawiłem, czytając na oficjalnej stronie Tulli, że 'Roots to Branches' wykazuje wpływy bliskowschodnie i azjatyckie. Bez przesady...

    Michał Jurek piątek, 31, grudzień 2010 18:59 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version