A+ A A-

White Light Generator

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
(2014, album studyjny)

1. Sweeter Than You
2. NO! (Pt1-2)
3. Let's Have An Apocalypse Now!
4. Black Light Generator
5. Parasites
6. Northern Comfort
7. Wake Me Up When It's Time To Sleep
8. Caring Breeds The Horror
9. You'll Be Murdered
10. We Remember You
11. A Brighter Tomorrow

- Justin Greaves (drums, percussion, guitars, bass, keys, ebow, bells, saw, electronics, Kaos, vocals)
- Christian Heilmann (bass, bells, vocals)
- Karl Demata (guitars, National Resonator)
- Mark Furnevall (synth, Hammond, melotron, vocals)
- Daniel Änghede (guitars, vocals)
- Ben Wilsker (drums)

Więcej w tej kategorii: « A Love Of Shared Disasters

1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    Jak czasem można się przyjemnie zaskoczyć. Swoją przygodę z Crippled Black Phoenix zawiesiłem po płycie "I vigilante". Muzyka na niej zawarta była ciekawa, ale zdecydowanie czegoś jej brakowało. Byłem na koncercie zespołu, znałem pobieżnie ich wcześniejsze nagrania, dostrzegłem w nich potencjał. Ale "I vigilante" byłem zawiedziony, przestałem się interesować muzyką CBP. Przegapiłem świetnie przyjętą płytę "Mankind (the crafty ape)" i jej następczynię "No sadness or farewell". Dlaczego kupiłem najnowsze dokonanie Brytyjczyków "White light generator"? Sam nie wiem, dobre recenzje, świetna okładka. Nie bez znaczenia był również popularny portal umieszczający darmowe pełne wersje płyt do odsłuchania.
    Od razu wiedziałem że dużo się w obozie zespołu zmieniło. Lider kapeli, Justin Greaves, twierdzi, że CBP nie jest kolektywem, ale skład zespołu jest raczej ruchomy. W tym przypadku wyszło to zdecydowanie na dobre. Parafrazując popularne powiedzenie, wokalista nie ściana, da się go przesunąć. Całe szczęście, że dało się. Na "I vigilante" śpiewał Joe Volk, którego głos jest dobry, ale nieco ospały i omdlewający (czasem miałem ochotę krzyknąć "więcej czadu człowieku!"). Na "White light generator" obowiązki wokalisty pełni Daniel Anghede, który generalnie Joe'go wciąga nosem przed śniadaniem. Duża skala, ogromne możliwości, rozpiętość różnych barw, nastrojów i emocji, do tego nie krzyczy, nie ukrywa niczego, po prostu śpiewa. Delikatnie, ostrzej, ciszej, głośniej, spokojnie i z rozpaczą.
    Oczywiście żeby śpiewać trzeba mieć do czego. Samym kompozycjom też niewiele można zarzucić. Osobiście podzieliłem zawarte na płycie utwory na kilka bloków tematycznych. Pierwszy to blok rebeliancki z obiema częściami "No!", "Let's have an apocalypse now!", "Black light generator" i "Parasites". Pierwszy to przede wszystkim miażdżący motyw przewodni, stopniowanie napięcia, poczucie, że za chwilę coś się wydarzy i wzruszający monolog na końcu. Drugi to ciężkie jak na brzmienie CBP gitarowe riffy, natchniony wokal, mroczne chóry i dużo dziwnych odgłosów w tle (w końcu to apokalipsa, nie?). Trzeci utwór wita nas mrocznymi wizjami naszej małości i fantastycznymi dźwiękami imitującymi szum wiatru! Do tego mocno brzmiący refren i porywająca transowa motoryka. "Parasites" jest w sumie kontynuacją tej drogi. Jest ciężko (dużo tu rzężących, chropowatych, surowych brzmień), sekcja rytmiczna pracuje intensywnie, a podmiot liryczny walczy o samodzielność w działaniu i myśleniu. Drugi blok tematyczny to blok miłosny, obejmujący zarówno miłość szczęśliwą ("Northern comfort"), jak i tą nieszczęśliwą, zakończoną ("Wake me up when it's time to sleep"). Pierwszy z nich jest jednym z moich faworytów na płycie. Cudowny motyw przewodni oparty na rytmie walczyka w pierwszej części utworu, wysunięta do przodu sekcja rytmiczna i wpadająca w ucho linia wokalna. Do tego chwytający za serce tekst, chyba każdy dąży do czegoś takiego. Druga część utworu to z kolei totalne nawiedzone szamańskie szaleństwo. Jeśli chodzi o nastrój, "Wake me up when it's time to sleep" jest absolutnym przeciwieństwem swojego poprzednika. Tu mamy już całkowitą rozpacz i załamanie, podane na pięknie brzmiących, nastrojowych gitarach i pianinie. Mamy tu też zjawiskową Belindę Kordic, która śpiewa jak jakiś eon zesłany z kosmosu by dopieścić rasę ludzką swoim głosem. Kolejny blok tematyczny jaki pozwolę sobie wyróżnić to blok country. "Sweeter than you" to cover Ricky'ego Nelsona, może Nelson nie był śpiewakiem country (choć zaśpiewał z Deanem Martinem w westernie "Rio Bravo"), ale w wersji Brytyjczyków mam takie skojarzenie (tęskny wokal przy dźwiękach gitary akustycznej i piły). Kolejne w tym bloku to "Caring breeds the horror", które zaliczyłem tu ze względu na specyficzne brzmienie uno drumo i duo drumo (nagrodę Nobla temu co odkryje co to za instrumenty). Do tego w tym utworze Daniel fantastycznie śpiewa falsetem. Natomiast "You'll be murdered" to bardzo wymowna w tytule ballada pełna patosu i rozmachu, okraszona dźwiękami sekcji dętej i skrzypiec. Ostatni to blok sielankowy, wieńczący płytę dwoma nieco spokojniejszymi utworami. "We remember you" to poza delikatną, wyciszoną pierwszą częścią, również bardzo udane partie solowe na gitarze i trąbce oraz instrumentalna część druga, gdzie słyszymy narastającą post rockową kotłowaninę. "A brighter tomorrow" wnosi wiele przestrzeni i optymizmu, zachęca do pozytywnego myślenia (i ten kojący chór na końcu, coś pięknego).
    Wspaniale jest obserwować rozwój zespołów, zwłaszcza tych dobrych. A Crippled Black Phoenix traktuję właśnie jako zespół tworzący dobrą muzykę. Nie oglądają się na mody, zmieniają się wedle własnych upodobań, zaliczają wpadki, podnoszą się i dalej prowadzą swoją krucjatę ku lepszej przyszłości. Zdecydowanie polecam "White light generator".

    Gabriel "Gonzo" Koleński

    Gabriel Koleński wtorek, 12, sierpień 2014 17:34 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Post Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.