Tym razem tekst będzie nieco krótszy niż zwykle. Nie będzie to klasyczna recenzja, bowiem drugiej EPce formacji Traces To Nowhere bliżej jest do maxi-singla, niż pełnoprawnego krążka. Nie znaczy to wcale, że należy przejść obojętnie obok zeszłorocznego „Back To The Beginning”. Skromny kartonik może nieco odstraszać, ale to - koniec końców - kolejne, bardzo solidne wydawnictwo na koncie Warszawiaków.
Obecnie skład zespołu nieco się zmienił – Piotra Zygadlewicza (bas) zastąpił Jan Kaliszewski, a Piotra Sikorę (perkusja) Jakub Tolak, jednakże na drugim krążku usłyszymy jeszcze ekipę znaną z debiutu*. Prócz wcześniej wspomnianych muzyków, ponownie usłyszymy Tomka Niedzielko (gitara, syntezatory) oraz urokliwy głos Karoliny Mazurskiej. Grupa słyszalnie ewoluowała względem debiutu, szczególnie w pod kątem realizacji oraz formy. „Intro” to enigmatyczne wprowadzenie, oparte na mariażu elektroniki i gitary, które podkreśla ambientowe inspiracje Traces To Nowhere. Tytułowy „Back To The Beginning” zaskakuje dobrymi melodiami, jednakże w późniejszych partiach ujawnia bardziej drapieżną osobowość. Produkcja jest teraz przyzwoita, a muzyka zyskała na przestrzennym brzmieniu, jednak daleko jej jeszcze do perfekcji. „P6” to pomost prowadzący nas do kolejnego utworu. Przygrywające dzwoneczki, przewijające się już do końca albumu, płynnie wprowadzają nas do stanu niespodziewanej „gorączki”. Ośmiominutowy „Fever” to mozaika agresji, soczystych riffów oraz selektywnych partii (szczególnie w sekcji rytmicznej). Świetnie wypada tam Karolina, która zaskakuje wszechstronną barwą – nie brakuje zarówno wysokich rejestrów, jak i panicznych wrzasków w końcowych fragmentach.
„Back To The Beginning” to króciutki materiał, który może okazać się preludium do zbliżającego się longplay’a. Te dwa utwory (pomijając przerywniki) udowadniają, że Traces To Nowhere ma szansę znaleźć się w czołówce polskiej alternatywy. Postęp względem debiutu jest widoczny, kompozycje są dojrzalsze, lepiej wyprodukowane, a muzycy odważniej eksperymentują z różnymi inspiracjami – od ambientu, metalu, aż po bardziej przebojowe formy. Warto posłuchać (część materiału można znaleźć na YouTube) i obowiązkowo wybrać się na ich koncert. Mały romans z Traces To Nowhere może okazać się dla wielu z was niezwykle owocny.