Kid A

Oceń ten artykuł
(48 głosów)
(2000, album studyjny)
1. Everything in Its Right Place (4:11)
2. Kid A (4:44)
3. The National Anthem (5:51)
4. How to Disappear Completely (5:56)
5. Treefingers (3:42)
6. Optimistic (5:15)
7. In Limbo (3:31)
8. Idioteque (5:09)
9. Morning Bell (4:35)
10. Motion Picture Soundtrack/[untitled] (6:59)

Czas całkowity: 49:53
- Thom Yorke ( vocals, programming, keyboard, guitar, bass guitar )
- Colin Greenwood ( bass, sampler )
- Jonny Greenwood ( Ondes Martenot, guitar, string arrangements, sampler )
- Ed O'Brien ( guitar, programming )
- Phil Selway ( drums, percussion, programming )

oraz:
- Andy Bush ( trumpet )
- Andy Hamilton ( tenor horn )
- Steve Hamilton ( alto horn )
- Stan Harrison ( baritone horn )
- Martin Hathaway ( alto horn )
- Mike Kearsey ( bass trombone )
- Liam Kerkman ( trombone )
- Mark Lockheart ( tenor horn )
- The Orchestra of St. Johns ( strings )
- John Lubbock ( conductor )
- Paul Lansky - sample of "Mild und Leise" (8)
- Arthur Kreiger - sample of "Short Piece" (8)
Więcej w tej kategorii: « The Bends Ok Computer »

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Radiohead długo uważałem za zespół wybitnie komercyjny. Taki rock dla dziewic, muzyczny fast-food. Główny target: nastoletnia młodzież - zupełnie jak w wypadku jakiś Taylor Swift czy Rihanny. W dodatku okropna, nudna męczybuła - słucha się niektórych kawałków, to nawet nie wzbudza to bardzo negatywnych emocji, tylko nuży. Wyśpiewywanie peanów na jego cześć miałem za objaw wręcz złego smaku. Jeszcze nazywanie rockiem alternatywnym; cóż za piękny pijar - nazywać byt wybitnie komercyjny i mainstreamowy "alternatywnym". Ale tak to już jest z wieloma grupami rocka alternatywnego. Taki kot Schroedingera - jednocześnie alternatywne i wybitnie komercyjne - kwantowa superpozycja w makroświecie!

    Zdanie o Radiohead zacząłem modyfikować po przesłuchaniu Ok Computer - muzyka ciekawa, intelektualna formuła albumu koncertowego, inspiracje elektrycznym Milesem i Noamem Chomskym. Możliwe, że faceci zaczęli dorastać do tworzenia sztuki. Natomiast album, o którym tutaj mowa - Kid A. Chapeus bas. Za nagrywanie takich albumów zapisuje się złotymi zgłoskami w historii muzyki rockowej. Widać tutaj również, że ekipa Thoma Yorke'a pokonała dystans lat świetlnych od pierwszych nagrań, tych puszczanych w radiu aż do wywołania nudności jak "Creep", do stworzenia arcydzieła, jakim jest Kid A.

    Dlaczego ten album wydał mnie się tak interesujący. Jestem zagorzałym miłośnikiem jazz-fusion oraz krautrocka. Tutaj odnajduje się jego elementy, nie mogło więc to mnie nie ruszyć. Stosowane schematy harmoniczne, przestrzenność tej muzyki (elementy spotykane niejednokrotnie zarówno w krautrocku jak w fusion). Zdecydowano się też na zabawę mikrotonami. Skrajnie rzadkie zjawisko w muzyce rockowej - wymienić tutaj można album Mandalas grupy Limbus 4 z 1970 roku, taki właśnie z kręgu krautrocka. Kompletnie przykurzona próba, podczas gdy Kid A został nagrany w 2000 roku i pojawia się tego typu dźwiękowy eksperyment. Krążek Radiohead jest jednocześnie bardzo ciekawie zaaranżowany - tradycyjnemu rockowemu instrumentarium kojarzy spora dawka elektroniki w postaci programowalnych klawiatur i automatów perkusyjnych oraz orkiestra smyczkowa i dęta. To wszystko razem buduje brzmienie wypełniające całą przestrzeń. Mamy tutaj zatem nie tylko rock - post rock, lecz także sporo elementów ambientu. Spotykałem się ze zdaniem, że dzięki Kid A niektórzy zagorzali słuchacze rocka zaczęli się bardziej emancypować w muzyce elektronicznej; poniekąd mnie to nie dziwi. Brzmienie Kid A pokazuje, jak szerokie horyzonty myślowe mają jego twórcy. Inspiracje jazz-fusion - duch elektrycznego Milesa - takich albumów jak Big Fun czy On the Corner - jest tutaj wyczuwalny; również można by tu podciągnąć dwie pierwsze płyty Weather Report, bardzo przestrzenne. Kombinacja brzmienia orkiestrowego i elementów space rocka lub syntezatorowej elektroniki - to wywołuje skojarzenia z albumami Schulze takimi jak Irrlicht, Cyborg czy X. Jeszcze wspomniane wyżej mikrotony - rzecz spotykana u twórców współczesnej muzyki klasycznej, lecz praktycznie nie spotykana w muzyce rockowej.

    To wszystko sprawia, że słuchając Kid A, czuje się ducha tamtych czasów - tej niespożytej energii i kreatywności, dążenia do stworzenia dzieł, jakich wcześniej świat nie widział. Stanowi również dowód artystycznej dojrzałości Radiohead. Współcześni twórcy - jak widać na tym przykładzie - też potrafią zbliżyć się do dawnych mistrzów. Album został też bardzo wysoko oceniony przez różne media i wydawnictwa muzyczne. Rolling Stone umieścił go na liście najlepszych 500 albumów wszech czasów. Pytanie tylko (bardzo zasadne, znając to czasopismo): czy stało się to ze względu na jakość albumu, czy szyld Radiohead?

    Płyta godna uwagi dla każdego chcącego odkrywać nowe muzyczne światy. Ze względu na mnogość swoich inspiracji - nie jest to album hermetyczny - może zainteresować szeroki krąg odbiorców: od rocka alternatywnego przez jazz-fusion, rock psychodeliczny, post rock aż po ambient i elektronikę. Ze swojej strony daję pięć gwiazdek.

    Edwin Sieredziński sobota, 09, styczeń 2016 18:15 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Post Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.