Bardzo różnie jest oceniana ta płyta. Na progarchives widziałem już oceny od jednej do pięciu gwiazdek. Ja zdecydowanie przychylam się do tej drugiej oceny. Jednak dlaczego akurat ta płyta wywołuje tak skrajne emocje? Otóż uważam, że przyczyna leży w tym iż jest to płyta instrumentalna. Czysto instrumentalna, bez wokali. Niektórym to może przeszkadzać, mnie to nawet cieszy, bo włoskiego nie zawsze mogę znieść w większych ilościach. W dodatku bardzo dziwna jest to płyta. Pierwszy utwór jest taki bardzo soundtrackowy. Orkiestra na pierwszym planie wygrywa bardzo ładną melodię, która pasowała by na główny motyw muzyczny jakiegoś filmu. Drugi utwór jest natomiast bardzo awangardowy, od bardzo dziwnej klawiszowej melodii rozpoczyna się ten utwór zbudowany na gęstym rytmie perkusyjnym, jazzowym fortepianie i trąbce która raz po raz wtyka swe 3 grosze. Co jakiś cza tą kanonadę przerywa orkiestra. Bardzo ciekawe nagranie. Aż dziwne, że można tyle osiągnąć w 3 minuty. Kolejny przynosi nam garść bardzo fajnej muzyki, znów z pierwszoplanową trąbką na początku, później orkiestrą i na końcu klawiszami. Zdecydowanie ta muzyka maluje obrazy w głowie słuchacza. Pierwszą stronę płyty kończy najdłuższy utwór. W zasadzie jest to podsumowanie pierwszych 3 kawałków. Pod numerem 5 mamy muzykę bardziej w stylu fusion. Szczególnie klawisze brzmią tu jakby żywcem wyjęte z płyt Return To Forever. Przedostatni utwór buduje trochę kosmiczną atmosferę za pomocą ciekawie zaaranżowanej melodii klawiszowej. Ostatni utwór zatytułowany tak jak cała płyta rozpędza się by w połowie zwolnić i wyciszyć się. Zostawia nas z wybrzmiewającą orkiestrą.
To już 1978 a taka ciekawa muzyka ze strony Włochów. Kto by się spodziewał, że rok po punkowej rewolucji komuś będzie sie jeszcze chciało tak grać. Brawo. Zasłużone 5 gwiazdek. Nawet słaba okładka nie jest w stanie osłabić ciosu tej muzyki.